Biurokracja utrudnia eksport i import
Powodem, dla którego polskim przedsiębiorcom trudno jest konkurować na zagranicznych rynkach, jest przytłaczająca ilość formalności i dodatkowych opłat. Również niejednoznaczność polskich przepisów, dająca pracownikom urzędu celnego dużą swobodę interpretacji powoduje liczne utrudnienia.
Polskie przepisy celne bardzo często się zmieniają. Wynika to w dużej mierze z działań dostosowujących polskie ustawodawstwo do norm w UE.
Uciążliwe formalności
Handel międzynarodowy wiąże się z koniecznością dopełnienia wielu formalności. Są one często bardzo czaso- i pracochłonne, co znacznie utrudnia międzynarodowy przepływ towarów.
— Aby zarejestrować towar importowy, należy się udać do Ministerstwa Gospodarki i uiścić niezbędne opłaty. W ciągu dwóch dni wystawiany jest odpowiedni kwit, w dwóch egzemplarzach. Kopię należy wysłać do UC na granicę po to, aby ją na miejscu odebrać od celnika i samodzielnie wypełnić — opowiada Maciej Miernik, technolog-handlowiec z firmy importującej dodatki do środków spożywczych.
Przestrzeganie przepisów celnych jest tym trudniejsze, że ulegają one częstym zmianom.
— Ciągłe zmiany w przepisach powodują, że przybywa klientów agencjom celnym. Firmy nie dają sobie rady z samodzielnym przeprowadzaniem transakcji międzynarodowych. Niezbyt dobrze działają również procedury uproszczone. Na Zachodzie są one bardzo popularne, a w Polsce korzysta z nich około 1000 podmiotów gospodarczych — mówi Marcin Marszałek, specjalista ds. handlowych i spedycji agencji celnej Arkadia.
— Przyzwyczailiśmy się już do niestabilnej sytuacji w polskich przepisach. Radzimy sobie korzystając z usług agencji celnych — informuje Jacek Dragon współwłaściciel firmy Madrex, eksportującej artykuły spożywcze.
Różne interpretacje
Dla przedsiębiorców bardzo uciążliwe są różnice w interpretacji przepisów.
— Poszczególne urzędy celne w różny sposób interpretują te same przepisy. Zdarza się, że ten sam towar w jednym UC jest odprawiany bez najmniejszych problemów, a w innym pojawiają się wątpliwości, żądania dodatkowych dokumentów — narzeka Krzysztof Wilczyński, zastępca dyrektora w firmie Pol-Mar, eksportującej artykuły rolno-spożywcze.
— Od pewnego czasu korzystamy zawsze z tego samego składu celnego, eksportujemy zawsze ten sam towar odprawiając go zawsze w tym samym urzędzie celnym. Mimo to za każdym razem zmienia się procedura i wymagania co do dokumentów — dodaje Krzysztof Wilczyński.
Trudny eksport...
Dobre, lecz nie dopracowane pomysły, mające wpływać na rozwój handlu zagranicznego, stają się przeszkodą dla eksporterów.
— Odbiorcą moich wyrobów jest firma z USA. O współpracy zadecydowała proponowana przeze mnie atrakcyjna cena. Polska i USA podpisały porozumienie w sprawie handlu. Aby zapłacić niższe cło, muszę wypełnić świadectwo pochodzenia moich wyrobów. Jest to druk ścisłego zarachowania, drukowany przez państwo. Jeden egzemplarz kosztuje 49 gr. Sprawa wydawałaby się prosta, gdyby nie to, że tych druków nie można nigdzie dostać. Sprzedają je wy- dzielone drukarnie, jednak w ilości przynajmniej 20 tys. egzemplarzy — oburza się Tomasz Płodowski, właściciel firmy Modern Group, eksportującej biżuterię.
Tego typu przeszkody zmniejszają konkurencyjność polskich producentów.
...i niełatwy import
Również importerzy narzekają na polskie przepisy i sposób ich interpretowania.
— Urzędy celne zatrudniają zbyt wielu urzędników, a przepisy, przez brak przejrzystości, pozostawiają im dużą swobodę interpretacji — narzeka Maciej Miernik.
Liczne utrudnienia wpływają na podwyższenie kosztów.
— Handel między Polską a Niemcami, zgodnie z przepisami, powinien być bardzo łatwy. Problemy pojawiają się jednak w momencie, kiedy importowany towar nie znajduje się na liście produktów ogólnie stosowanych. Należy wówczas załatwić dodatkowe zezwolenie. Proces wydawania tego typu zezwoleń przez PZH trwa przynajmniej 3 miesiące — opowiada Maciej Miernik.
Na koszty i stratę czasu narażeni są również importerzy zmieniający dostawcę. Mimo że nie zmienia się rodzaj importowanego produktu, a producenci mają jednakowe certyfikaty jakościowe, polskie prawo wymaga uzyskania nowego zezwolenia na import. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku zmiany nazwy produktu z przyczyn marketingowych.
Monika Niewinowska
[email protected] tel. (22) 611-62-71