Studia są jak kurs prawa jazdy — wiedzy teoretycznej musi towarzyszyć praktyczna — tak Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, rozpoczęła spotkanie okrągłego stołu, na które zaprosiła ponad stu przedstawicieli biznesu i nauki. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadziło i wprowadza wiele rozwiązań, w tym wymóg elementów praktycznych na uczelniach. Trwają też prace nad nowym systemem finansowania uczelni, w którym zamiast liczby studentów i pracowników będzie się liczyła wydajność kształcenia.
1 proc. pod obstrzałem
— Staramy się stworzyć przedsiębiorcom możliwość odpisu 1 proc. z podatku CIT na rzecz wybranej jednostki naukowej. Wierzę, że to rozwiązanie będzie realizowane w 2014 r., a już w 2013 r. przedsiębiorcy będą wybierać jednostki naukowe, które wesprą — dodaje Barbara Kudrycka. Andrzejowi Klesykowi, prezesowi PZU, który wywołał burzę stwierdzeniem, że uczelnie wyższe to fabryki bezrobotnych, podatkowy pomysł wcale się nie podoba.
— Proste zwiększenie nakładów na edukację nie zmieni wiele. PZU mógłby przekazywać 5-6 mln zł, ale nie jestem przekonany, że to coś da z punktu widzenia biznesowego — twierdzi Andrzej Klesyk.
Nie podoba im się
Przedsiębiorcy mają sporo do zarzucenia polskiemu systemowi.
— Pracę dzielę na zwykłą i wymagającą umiejętności przeprogramowania się. Do zwykłej polskie uczelnie przygotowują bardzo dobrze. Ale brakuje osób z umiejętnością głębszej analizy, podejmowania decyzji w niepewnych czasach, pracy w zespole, holistycznym podejściem — uważa Andrzej Klesyk.
— Na uczelniach jest mało ludzi z doświadczeniem przemysłowym — sądzi Ryszard Kardasz, prezes Przemysłowego Centrum Optyki. Joanna Schmid, wiceprezes Tauron Polska Energia, skarży się na biurokrację przy wpisywaniu wydatków na R&D w koszty czy współpracy z NCBiR i NFOŚ. Niektórzy przyszli na spotkanie z gotowymi rozwiązaniami.
— Należy m.in. promować wytypowane wspólnie zawody, wprowadzić obowiązek praktyk zawodowych dla każdego wykładowcy raz na trzy lata czy zachęty do łączenia etatu wykładowcy z etatem w firmie — wymienia Robert Kaniewski, współzałożyciel Construction Club.
Wojciech Szapiel, partner zarządzający w Polish Investment Fund, proponuje, by wszyscy absolwenci mieli podstawową wiedzę ekonomiczną.
Są prymusi
Co na to przedstawiciele świata nauki? — Przewidujemy wprowadzenie przedsiębiorczości na każdym kierunku — odpowiada na ostatnią sugestię Barbara Kudrycka. Liczby świadczą o biznesowym podejściu niektórych uczelni.
— AGH ma 50 mln zł dochodów z kilku prowadzonych rodzajów działalności biznesowej. Monitorujemy losy naszych absolwentów od pięciu lat. Po roku 92 proc. z nich ma pracę, a po 3 latach — 94 proc. — ripostuje Antoni Tajduś, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Marcin Pałys, rektor Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że dla wielu absolwentów nie ma w Polsce wystarczająco atrakcyjnych miejsc pracy i wyjeżdżają za granicę.
— Mówimy różnymi językami, musimy je dostroić — tłumaczy Marcin Pałys.
Już nie wieża Babel
Ale jest też wiele przykładów, gdy obu stronom już udało się porozumieć.
— Chcemy dokonać przełomu technologicznego i nawiązaliśmy współpracę z Politechniką Wrocławską i AGH — mówi Herbert Wirth, prezes KGHM. Damian Bąkowski z Phoenix Contact też ma historię sukcesu.
— Mamy 2 tys. pracowników w Nowym Tomyślu, w którym mieszka 15 tys. osób. W pewnym momencie znaleźliśmy się pod ścianą, bo brakowało nam specjalistów. Zwróciliśmy się do Politechniki Poznańskiej. Wkrótce ruszą studia kształcące pracowników dla nas i Volkswagena — opowiada Damian Bąkowski. 10 proc. projektów studentów Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu z ostatnich pięciu lat zostało wdrożone do produkcji. IBM, który zatrudnia w Polsce 5 tys. osób, a w tym roku chce zrekrutować jeszcze 1 tys., ma program wirtualnych praktyk z Politechniką Wrocławską i Politechniką Poznańską.