
Jest absolwentem politechniki w Bombaju – studiował włókiennictwo, tkactwo i dziewiarstwo. Kiedy pierwszy raz przyjechał do Polski, jako wegetarianin w restauracjach mógł liczyć jedynie na surówkę z frytkami. Poza tym był wtedy trzaskający mróz… Niskich temperatur i braku słońca do dziś nie polubił, jednak uznał region łódzki za tak obiecujący, że 18 lat temu ulokował w Pabianicach oddział swojej firmy, która kilkakrotnie zdobywała tytuł Gazeli Biznesu przyznawany przez „Puls Biznesu” najdynamicznej rozwijającym się małym i średnim przedsiębiorstwom w Polsce.
– Mam 45 lat, z czego 24 spędziłem w Łodzi, a od pięciu mam polskie obywatelstwo – mówi prezes Sharda Europe.
To biznes rodzinny z tradycjami – Sharda Group powstała w Indiach ponad 80 lat temu. Działa w branży tekstylnej w kilkudziesięciu krajach na czterech kontynentach. W Polsce przywróciła do życia dwie znane marki włókiennicze – Uniontex i Pamotex – sięgające historią pierwszej połowy XIX w. Dziś Sharda Europe jest największym w branży pośrednikiem w handlu między Indiami i Polską. Jej prezes Amit Lath – Polak z wyboru – to prawnuk założyciela firmy.
Centrum biznesowe

W Indiach ma pola bawełny, przędzalnie i tkalnie. Jego przedsiębiorstwo dostarcza przędze, tkaniny i tekstylia do około 1000 firm w Europie. To producenci opatrunków, pościeli, dzianin, materacy, ubrań… Natomiast w Polsce firma produkuje ekskluzywne wyroby pościelowe pod markami Uniontex i Pamotex – co roku grupa polskich projektantów powiększa te kolekcje o nowe wzory i produkty.
– Mamy wielki sentyment do Uniontexu i Pamotexu, z którymi współpracowaliśmy długo przed ich upadkiem, dlatego kupiliśmy je, promujemy i eksportujemy jako znane polskie marki, utrzymując też nawiązania do dawnego wzornictwa. Wspieramy producentów chcących konkurować z Chinami jakością na europejskim rynku – mówi Amit Lath.
Sharda Europe ma w Pabianicach własny budynek, który nie tylko użytkuje, lecz także wynajmuje w nim powierzchnię na biura i magazyny.
– Działa tu też nasza firma logistyczna, jej rola jest bardzo ważna. Współpraca z firmą zewnętrzną nie zawsze gwarantuje jakość i terminowość – uważa Amit Lath.

Podkreśla, że branża tekstylna musi się dostosowywać do zmian rynkowych, nie tylko uwzględniając nowe trendy we wzornictwie i modę.
– Kiedyś funkcjonowały wielkie firmy zatrudniające 10–15 tys. osób, w jednym zakładzie była szwalnia, wykańczalnia, dziewiarnia, farbiarnia, dział sprzedaży. Teraz ten biznes bardziej bazuje na małych i średnich przedsiębiorstwach – wyspecjalizowane w konkretnej działalności firmy współpracują ze sobą, wspólnie tworząc ostateczny produkt. W Polsce widzę bardzo duży potencjał dla tej branży – znakomicie rozwija się biznesowe otoczenie, infrastruktura, drogi. Zawsze promuję Polskę jako kraj z ogromnymi możliwościami – deklaruje prezes Sharda Europe.
Pomaganie w biznesie

Amit Lath jest wiceprezesem Indyjsko-Polskiej Izby Gospodarczej i dyrektorem Indyjsko-Brytyjskiej Izby Handlowej dla kontaktów z Polską, działa w zarządzie Europe-India Chamber Commerce w Brukseli, jest mentorem w Youth Business Poland. Odwiedził biznesowo ponad 40 krajów, jest zapraszany do udziału w delegacjach biznesowych, forach gospodarczych, sympozjach ekonomicznych – również w Parlamencie Europejskim. Przyznaje, że czasem budzi się i zastanawia, w jakim jest mieście i kraju. Pomaga też przedsiębiorcom z Indii, którzy chcą działać w Polsce. To coraz liczniejsza grupa. Diaspora hinduska w Polsce liczy 45 tys. osób, najwięcej mieszka w Warszawie i Łodzi.
Poznaj program kolejnej edycji “Forum na Wzgórzach - Biznes rodzinny” >>
– Gdy przyjechałem do Polski, było ich tylko kilkuset. Uważam, że warto pomagać ludziom, zwłaszcza gdy już zna się język kraju i wymagania prawne związane z działalnością gospodarczą. Wiele osób namawiam na zakładanie firm tutaj, w środku Polski. Teraz w województwie łódzkim działa około 200 firm prowadzonych przez przedsiębiorców z Indii – mówi biznesmen.
Gdy zaczęła się wojna, zaangażował się również w ewakuację hinduskich studentów z Ukrainy – to około 6 tys. osób, głównie studenci medycyny.
Szkoła międzynarodowa

Amit Lath ożenił się w 2004 r. Ślub odbył się w Bombaju, z Polski przyleciało prawie 90 gości.
– Namówiłem żonę do przyjazdu do Polski, mieszkamy tu na stałe, mamy dwóch synów. Na naszym przykładzie wiem, jakie są potrzeby inwestorów, którzy są tu razem z rodzinami – mówi przedsiębiorca.
Z tego względu zaangażował się w tworzenie British International School of the University of Łódź. Ta międzynarodowa szkoła założona w 2013 r. zapewnia edukację na wszystkich etapach kształcenia – od przedszkola po maturę. Pierwsi uczniowie, a było ich trzynaścioro, pochodzili z Hiszpanii, Indii, Japonii, Tajwanu, Rumunii, USA, Rosji i Niemiec.
– Pomysł zrodził się podczas spotkania z przedsiębiorcą z Indii, który chciał zainwestować w Łodzi, ale zrezygnował z tego pomysłu, bo w mieście nie było międzynarodowej szkoły. Wybrał więc Kraków. Porozmawiałem z żoną, która wsparła ten pomysł, i udało się. Choć wtedy wiele osób uważało, że się nie uda, że czesne jest za wysokie, stwierdziliśmy, że brak takiej placówki bardzo niszczyłby potencjał gospodarczy Łodzi, bo inwestorzy planujący długofalowe działania wybieraliby inne polskie miasta mające taką ofertę. Teraz do szkoły trzeba się zapisywać z wyprzedzeniem, mamy uczniów 32 narodowości, dzieci biznesmenów obcokrajowców z województwa – mówi Amit Lath.

Nie żałuje wyboru kraju, w którym żyje.
– Wciąż mam wrażenie, że Polacy nie doceniają pozytywnych zmian, których doświadczają. Szanujmy to, co mamy, i cieszmy się tym. Spotkało mnie tu dużo dobrego, mam przyjaciół, a najwyższą wartością są dla mnie spotkania z ludźmi. Biznes mówi jednym językiem niezależnie od tego, czy to Polska, Indie czy Brazylia – podsumowuje prezes Sharda Europe.