— Tego oczekują nasi klienci — w ten sposób nową zieloną strategię uzasadniał w zeszłym tygodniu Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, największej grupy energetycznej w Polsce. To pierwszy raz, kiedy szef węglowego giganta tak wyraźnie wskazał, że jego klienci mają zielone oczekiwania, a firma zamierza je spełnić. A jeśli nie?
— Jeżeli nie wydzielimy aktywów węglowych i będziemy udawać, że nic się nie dzieje, to za półtora roku będziemy mogli ogłosić upadłość tej firmy — ostrzegł Wojciech Dąbrowski.
Ten mocny cytat odnosi się do perspektyw finansowych sektora górniczego, ale dobrze pokazuje, że kolor zielony stał się dla PGE biznesowym być albo nie być. A dla innych?
Prosument nadaje ton
Zapytaliśmy PGE, na jakich danych oparła biznesową strategią zakładającą osiągnięcie neutralności emisyjnej w 2050 r. W odpowiedzi gigant stwierdza jasno, że kwestie związane z klimatem mają kluczowy wpływ na jego biznes zarówno po stronie klientów, jak i dostawców czy pracowników.
„Już dziś szacujemy, że w Polsce mamy ponad 0,5 mln prosumentów, czyli klientów, którzy postawili na zieloną energię. Mamy w ofercie sprzedażowej produkty oparte w 100 proc. na energii ze źródeł odnawialnych, a ich sprzedaż sięga 1,5 TWh rocznie” — pisze nam PGE.
PGE powołuje się m.in. na raport Green Generation, przygotowany przez Izbę Gospodarki Elektronicznej. Wynika z niego, że produkty firm wspierających gospodarkę przyjazną dla środowiska są chętniej kupowane, bo klienci coraz częściej decydują się na wybór produktów i usług wytwarzanych w sposób przyjazny dla środowiska. Dziś przy wyborze konsumentów ciągle ważne są jakość, cena i marka, ale rola ekologii na pewno będzie rosła.
„Chcemy zatem utrzymać wysoką jakość oferty przy rosnącym udziale źródeł odnawialnych. Jest to dla nas ważne, bo jest to ważne dla naszych klientów, i podchodzimy do tego wyzwania odpowiedzialnie” — dodaje PGE.
Telefon dla świadomego klienta
Nad ekologicznymi oczekiwaniami klientów pochyla się też Orange Polska, czyli operator komórkowy, który na poziomie globalnym ogłosił plan osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2040 r. (net zero carbon). Stworzył też jedno z pierwszych w polskim biznesie stanowisk Climate Officera. Z niedawnego badania Kantar, przeprowadzonego na zlecenie Orange Polska, wynika, że populację polską można podzielić na segmenty według ekopostaw (od supereko — 17 proc. przez ekowyważonych — 22 proc. i ekobasic — 36 proc. po ekosceptyków — 18 proc. i ekoopornych — 7 proc.) pod kątem różnych ekozachowań, w tym zakupowych.
— To oznacza, że jedynie dla 25 proc. konsumentów w Polsce tematyka ekologiczna jest bez znaczenia lub mało istotna. Z kolei ¾ klientów w mniej lub bardziej istotny sposób uwzględnia ją w swoich zachowaniach i decyzjach zakupowych. Dla ok. 20 proc. jest to tematyka bardzo ważna i mają konkretne oczekiwania wobec operatorów telekomunikacyjnych — mówi Jacek Hutyra, climate oficer w Orange Polska.
Oczekują m.in. stosowania ekoopakowań, e-umowy, zachęcania do utylizacji niepotrzebnego sprzętu lub rekomendowania telefonów przyjaznych środowisku. Ekooczekiwania mają też klienci Orlenu, koncernu paliwowego, który dążenie do neutralności klimatycznej ogłosił jako pierwszy w Polsce.
„Poszukiwanie przez klientów i kierowców odwiedzających stacje Orlen zdrowej żywności z „czystą etykietą” czy certyfikowanych artykułów spożywczych staje się coraz bardziej widocznym trendem w zachowaniach konsumenckich w Polsce. Ponadto od 12 lat, czyli od 2008 r., na stacjach paliw PKN Orlen dostępna jest kawa z certyfikatem sprawiedliwego handlu (Fairtrade). Wprowadzenie jej do oferty posiada także walor edukacyjny, bo celem inicjatywy jest zachęcenie innych firm do wprowadzania etycznych standardów w łańcuchu dostaw” — tłumaczy biuro prasowe Orlenu.
Zieleńsze ubrania i butelki do zwrotu
W zieloną przyszłość stara się też patrzeć odzieżowe LPP, właściciel takich marek, jak Cropp, Sinsay, House, Mohito, Reserved.
„Dziś walory ekologiczne produktów stanowią dla klientów wartość dodatkową, a nie docelową. Niemniej stale rośnie grono klientów interesujących się działaniami firmy, pochodzeniem produktu i wartościami, jakimi kieruje się marka. To oznacza konieczność wdrażania zmian, by pozostać atrakcyjną marką” — pisze biuro prasowe LPP.
Dlatego LPP przekonuje, że wymaga, by kontrahenci posiadali certyfikaty z niezależnych instytucji certyfikujących, które weryfikują, czy proces produkcji przebiegał w sposób zrównoważony.
„Wyzwania środowiskowe przekładają się też na obszar relacji inwestorskich, a także na kwestie pracownicze, ponieważ pracownicy coraz częściej szukają pracodawcy, którego zasady wpisują się w ich system wartości” — uważa LPP .
Klienci Żywca Zdroju oczekują np., że będą mogli zwracać butelki po napojach, również te plastikowe. Firma — we współpracy z branżą napojów — niedawno przedstawiła założenia wprowadzenia systemu depozytowego w Polsce. Podkreśla, że jest to jedyny sposób zapewniający efektywną zbiórkę odpadów opakowaniowych po napojach i ich recykling, a w konsekwencji — domknięcie obiegu opakowań. Przedstawiciele firmy są przekonani, że tego oczekuje nie tylko cała branża, ale także klienci. Według badań Żywca zdecydowana większość Polaków (96 proc.) popiera wprowadzenie jednego, powszechnego systemu depozytowego obejmującego opakowania po napojach, a 86 proc. uważa, że trzeba go wprowadzić jak najszybciej.
„Zielona” miedź z KGHM
Strategię o odcieniu zielonym, choć niemówiącą o neutralności, ma też państwowy gigant — KGHM . To jeden z największych na świecie producentów miedzi, sprzedający ją klientom na rynku globalnym.W wypowiedziach przedstawicieli firmy od pewnego czasu pojawia się termin „zielona miedź”, a strategia zakłada, że do 2030 r. połowa zapotrzebowania na energię elektryczną będzie pokrywana z własnych źródeł, w tym OZE.
„Kwestie środowiskowe są ważne dla nas i dla naszych interesariuszy, a produkcja miedzi i innych metali nieżelaznych w odpowiedzialny sposób, z uwzględnieniem poszanowania środowiska, przekłada się na efektywność i konkurencyjność biznesową” — stwierdza KGHM .
Ten globalny gracz zaczął już stosować światowe dobre praktyki środowiskowe.
„W tym roku po raz pierwszy KGHM wziął udział w projekcie instytucji CDP Carbon Disclosure Project. Ankieta ta zawiera elementy dotyczące zarządzania emisjami (plany, cele), ryzyka i możliwości, strategie biznesowe etc.” — podaje KGHM .
W lipcu zaś, odpowiadając na potrzeby kontrahentów, Huta Miedzi Głogów i Huta Miedzi Legnica przystąpiły do programu Copper Mark.
„Przejdą weryfikację dotyczącą m.in. efektywnego i zgodnego z najwyższymi standardami zarządzania produkcją, czy też wpływu produkcji miedzi na środowisko. Powyższe działania służą więc wspieraniu sprzedaży produkowanych przez KGHM katod miedzianych oraz wyrobów z miedzi, których odbiorcy coraz częściej zainteresowani są całościowym wpływem ich produktów na środowisko” — wyjaśnia KGHM .
Kiedy kontrahent się domaga
To, że huty KGHM decydują się na środowiskowy audyt na żądanie kontrahentów,jest zgodne ze światowymi trendami biznesowymi. Potwierdzają to przedstawiciele chemicznego Ciechu, międzynarodowej grupy kontrolowanej przez Sebastiana Kulczyka.
— Jesteśmy przez kontrahentów regularnie proszeni o podanie wskaźników np. emisji CO 2 albo wypadkowości w naszych zakładach, a niektórzy wymagają od nas przedstawiania konkretnych inicjatyw, które te wskaźniki poprawią. Wielu naszych klientów nałożyło na siebie ambitne cele środowiskowe i oczekuje, że jako ich dostawcy wesprzemy ich realizację. W ciągu ostatniego roku zainteresowanie klientów, ale także i inwestorów oraz banków tematyką ESG [Environmental, Social and Corporate Governance — red.] zauważalnie wzrosło — mówi Mirosław Kuk, rzecznik prasowy Ciechu.
To samo podejście zaczyna wpływać na spojrzenie Ciechu na jego własnych dostawców.
— Zwracamy na to uwagę, ale do tej pory nie stosowaliśmy jeszcze tak skrupulatnego podejścia jak niektórzy nasi klienci. W tej chwili pracujemy nad ujęciem standardów ESG w przygotowywanej nowej polityce zakupowej — tłumaczy Mirosław Kuk.
Rating daje korzyści
Trend potwierdza też Anna Kapica- -Harward, starszy menedżer ds. badań i komunikacji w międzynarodowej firmie EcoVadis, specjalizującej się w ratingach związanych ze zrównoważonym rozwojem biznesu.
— Dostawcy dużych korporacji są często kierowani do nas, byśmy przeprowadzili ich ocenę. Korporacje potrzebują tej oceny,by zdecydować, z kim będą współpracować. Dostawcy potrzebują zaś takiego ratingu, by utrzymać lub pozyskać klienta czy odbiorcę. Zdarza się też, że duże firmy rezygnują ze współpracy z dostawcami, którzy nie mają takiego ratingu lub jest on zbyt niski. Rating może też być potrzebny już na etapie przetargu — tłumaczy Anna Kapica-Harward.
Korporacje potrzebują ratingów, bo dzięki nim łatwiej im dostosować się do nowych regulacji, które wprowadzane są sukcesywnie w niektórych krajach.
— Dla przykładu, we Francji w 2017 r. weszła w życie ustawa mająca na celu zapobieganie naruszeniom praw człowieka i środowiska naturalnego spowodowanym przez działalność francuskich przedsiębiorstw, niezależnie od tego, gdzie na świecie te naruszenia mają miejsce. Natomiast w Wielkiej Brytanii podobna ustawa, obejmująca kwestie praw człowieka, obowiązuje od 2015 r. Coraz częściej obserwujemy również, że nasi klienci podejmują działania, które przekraczają wymagania stawiane przez ustawodawstwo — zauważa Anna Kapica-Harward.
Czy to się opłaca? EcoVadis to bada i uważa, że tak.
— W naszym ostatnim raporcie, opracowanym wspólnie z amerykańską uczelnią NYU Stern Center for Sustainable Business, ankietowane firmy wskazały, że widzą pozytywne efekty stosowania zasad zrównoważonego rozwoju w biznesie. Wskazywały np. na obszar mitygowania ryzyka czy osiąganie celów menedżerskich (KPI) w zakupach. Poprawę widziały zarówno w kosztach, jak i w jakości procesów — podkreśla Anna Kapica-Harward.
44 proc. Tylu badanych jest gotowych zapłacić więcej za odzież i obuwie wykonane z materiałów ekologicznych, wytworzonych bez uszczerbku na przyrodzie — wynika z badania Ekobarometr firmy SW Research.
49 proc. Tylu badanych przez SW Research podczas zakupu zwraca uwagę na to, czy opakowanie jest ekologiczne.