Z wykształcenia – filolożka i astronom. Prywatnie – małżeństwo, zawodowo – właściciele rodzinnej firmy Tryb. Anna i Witold Chudzikowie z Poznania tworzą artystyczną biżuterię. Jako jedyni w Polsce dokonali mariażu złotnictwa i rzeźby, wykorzystując tryby, wskazówki i inne części starych zegarków.

Ktoś widzi tylko pudełko z zegarkowym złomem, który nadaje się na śmietnik, oni – szkatułę ze skarbami.
Dawcy trybów

– Stare, zepsute, niedziałające zegarki kieszonkowe i naręczne stają się dla nas dawcami stalowych i mosiężnych elementów, z których powstaje biżuteria. Jesteśmy zafascynowani precyzją, doskonałością i pięknem mechanizmów. Nie chcemy, by umierały, nie spełniając już swojej funkcji czasomierzy, dlatego dajemy im drugie – oby jak najdłuższe – życie – opowiada Witold Chudzik z firmy złotniczej Tryb.
Zanim jednak drobne elementy zmienią się w naszyjnik, kolczyki czy spinki do mankietów, każdy mechanizm musi być rozkręcony i rozebrany na części, które są czyszczone, myte w myjkach ultradźwiękowych, suszone, segregowane.
– Tryby, wskazówki i inne części są po prostu piękne. Robimy z nich miniatury zgodne z filozofią upcyklingu, które zatapiamy w kaboszonach z żywicy. Ratujemy też uszkodzone, dziurawe, brudne koperty do zegarków. Zamiast przetapiać – czyścimy, uzupełniamy, naprawiamy, ocalamy – mówi Anna Chudzik, która razem z mężem prowadzi Tryb.

Biżuteria powstaje w pojedynczych egzemplarzach na zamówienie lub w bardzo krótkich seriach. Artyści łączą tradycyjne złotnictwo i zegarmistrzostwo, tworząc miniatury będące połączeniem rzeźby i modelarstwa. Tak powstają portrety zwierząt, motywy roślinne, krajobrazy – w tym detale mieszczące się na łebku zapałki. Używają srebra, złota, kamieni szlachetnych, pereł.
– Trudność, którą sami sobie narzuciliśmy, polega na tym, że tworzona praca musi łączyć urodę z czytelnością, krótko mówiąc – musi być widać, czy to jest wilk, kot, ważka czy smok. Jednocześnie zależy nam, by zachować oryginalny charakter elementów składowych, ich rozmiary i wygląd, który narzuca formę pracy nad nimi. Musieliśmy się nauczyć podporządkowywać im naszą wyobraźnię – wyjaśnia Witold Chudzik.
Inspiracje

Chętnie czerpią ze stylistyki steampunk, nawiązują też subtelnymi cytatami do ikon kultury.
– Biżuteria artystyczna musi się wyróżniać i zaskakiwać. Dlatego postawiliśmy na jednostkowe, unikalne projekty – mówią artyści.
Naszyjnik Stworzenie Adama to interpretacja dzieła Michała Anioła nawiązująca jednocześnie do utworu Stanisława Lema „Golem XIV”. W naszyjniku z rajskim drzewem koronę tworzą tryby zegarków, pień jest z mosiężnego drucika, a na drzewo spogląda miedziany wąż. Baśniowy zamek to zawieszka ze smokiem, do której stworzenia została wykorzystana ręcznie grawerowana koperta zegarka kieszonkowego kupiona na targu staroci. Do secesyjnej mody nawiązuje naszyjnik z ważką i kamieniami – perydotami. Korpus ważki to ponadstuletnia wskazówka zegarka, w tle znajduje się prawdziwy liść. Srebrny wisior Pierwsze przejście został wybrany przez jury 27. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej Iluzja do udziału w głównej wystawie konkursowej. Jego oprawa jest zrobiona z zabytkowej koperty zegarka kieszonkowego. Naszyjnik Linia światła zawiera scenę, w której robot wyciąga rękę w kierunku rozpadającego się porcelanowego zegara. Ta praca świeci dzięki przerobionym światłowodowym nitkom i użyciu pigmentu luminescencyjnego.
Precyzja jak w szwajcarskim zegarku

Aby zrobić mikrorzeźby z mechanizmów zegarkowych, potrzeba cierpliwości. Niektóre prace powstają z setek elementów, ich przygotowanie zajmuje tygodnie. Do utrwalenia kompozycji używana jest żywica, która również ma wymagania, choćby idealnej czystości – widać w niej każdą drobinę kurzu, pozwala jednak na korzystanie z bardzo delikatnych i łamliwych elementów.
– Wiele osób zazdrości nam, że możemy tworzyć w domu, z kotem na kolanach, jednak żywica nie wybacza obecności kociej sierści… – śmieje się Anna Chudzik.
Te prace wymagają od nich ciągłej nauki. Sami się uczyli, jak pracować z częściami zegarków, jak je obrabiać, by nadać im określone formy. Wiedzę czerpią z literatury fachowej, radzą się też kolegów i koleżanek o dłuższym stażu w zawodzie złotnika.
Pracownia mieści się w ich mieszkaniu w poznańskiej kamienicy. Praca w domu wymaga precyzyjnego podziału na to, co firmowe, i to, co rodzinne.
– Nie zawsze się udaje. Dość często spotykamy się w pracowni już po położeniu dzieci spać i pracujemy nocą – przyznaje Witold Chudzik.

– Jesteśmy z pokolenia, które wierzyło, że skończenie studiów zapewni bezpieczeństwo. Rzeczywistość jednak wymusiła na nas decyzję: zostawać na uczelni czy pracować na budowie za lepsze pieniądze. Mąż podjął tę drugą. Może jednak wszystko dzieje się po coś, bo zyskał mnóstwo ważnych teraz umiejętności, nauczył się pracy narzędziami, poznał specyfikę różnych materiałów, co się bardzo przydaje w pracy artystycznej. Sami też robimy niektóre maszyny do pracy. Staliśmy się twórczą drużyną, która robi coś niepowtarzalnego i czerpie z tego ogromną przyjemność – podkreśla Anna Chudzik.
Miejsce tworzenia miniaturowych arcydzieł też jest maleńkie – blat roboczy to zaledwie półtora metra kwadratowego.
– Szacuję, że zaledwie 30 proc. czasu spędzam przy pracy nad biżuterią. Reszta to dokumenty, tworzenie strony internetowej, pakowanie i wysyłka zamówień… Za sukces uznajemy to, że klienci na nas i nasze prace mówią: Tryby. W środowiskach, w których jesteśmy rozpoznawalni, słyszymy: „widziałem dziewczynę z Trybem na szyi”. Wciąż chcemy podnosić sobie poprzeczkę, bo przekraczanie własnych ograniczeń, zdobywanie wiedzy i umiejętności jest fascynujące – twierdzi Anna Chudzik.

Tworząc, korzystają też z tego, co daje natura – zatapiają w żywicy liście, kwiaty, korę drzew jako elementy dopełniające kompozycję i kierujące uwagę w stronę natury: tego, co piękne i proste, lecz niestety zagrożone – podkreślają artyści.
– Staramy się nadać pracom wieloaspektowy wymiar, poruszając zagadnienia niekiedy trudne, w tym wątki ekologiczne, zagrożenia cywilizacyjne, motywy filozoficzne czy naukowe – jak w Linii Światła czy kolekcji Astron. Wierzymy, że natura może współistnieć z kulturą i technologią, niestety człowiek wszystko psuje. Takie współistnienie to bardzo wymagająca sprawa i trzeba dużej determinacji i znakomitej współpracy społeczeństwa, by taki stan osiągnąć… I to właśnie zamykamy w naszych pracach wraz z symbolicznie zatrzymanym w elementach zegarków czasem – podsumowuje Witold Chudzik.