Blik znowu idzie na rekord. W pierwszym półroczu, według naszych informacji, klienci zrealizowali za jego pośrednictwem 800 mln transakcji. Dla porównania, w całym 2022 r. było ich 1,2 mld. Całkiem możliwe, że w 2023 Blik dobije do 2 mld transakcji, bo druga połowa roku na rynku płatności jest zazwyczaj lepsza od pierwszej. Np. na koniec czerwca 2022 r. Blik miał na koncie 468 mln transakcji.
Dynamicznie rośnie liczba użytkowników. W połowie ubiegłego roku z Blika korzystało 11,4 mln klientów. Obecnie już 14 mln.
Blik trafił pod strzechy i nieźle się tam zadomowił. Wykorzystywany jest już nie tylko przy zakupach w internecie - choć e-commerce wciąż stanowi połowę obrotów, to ponad 25 proc. transakcji przypada na przelewy na telefon. Zwrot „zapłacić blikiem” na stałe wszedł do codziennego języka. Coraz bardziej zauważalną pozycję stanowią płatności w terminalach POS. To już 21 proc. Wypłaty z bankomatów mają natomiast 3,1-procentowy udział.
Nie chodzi już tylko o wynik
Warto przypomnieć, że kiedy startował Polski Standard Płatności (PSP), operator Blika, założenie było takie, że będzie wykorzystywany głównie do płatności w terminalach i wypłaty gotówki z bankomatów. W czerwcu minęło 10 lat od ogłoszenia inicjatywy przez sześć banków założycieli. Początki wcale nie były łatwe, bo klienci woleli płacić kartą zbliżeniową niż wpisywać sześciocyfrowy kod na terminalu. Biznes zaskoczył dopiero po kilku latach, kiedy Blik skoncentrował się na obsłudze handlu internetowego, okazując się w tym segmencie game changerem. Pobił konkurencyjne rozwiązania użytecznością i łatwością obsługi. Dzisiaj jest hegemonem w e-commerce. Wejście w płatności internetowe pozwoliło zbudować skalę i wynik finansowy. W ubiegłym roku PSP zarobił 92 mln zł – prawie trzy razy więcej niż w 2021. Czy w tym roku, przy tak dynamicznie rosnącej transakcyjności, uda się potroić wynik? Zdaniem Dariusza Mazurkiewicz, prezesa PSP, „to raczej to nie będzie możliwe”. A podwoić?
- Nie mogę mówić o prognozach – ucina szef spółki.
Choć zabrzmi to dziwnie, w Bliku nie chodzi już teraz tylko o wynik finansowy. PSP pokazał, że umie zarabiać, ma solidny i rentowny model biznesowy, czym zdecydowanie wyróżnia się wśród europejskich fintechów, które przeżywają bardzo ciężki okres. Pytanie, czy można powielić schemta na innych rynkach, czy za kilka lat Niemiec, robiąc zakupy na Amazonie, zamiast Pay Palem, z którego teraz korzysta, „bliknie” pieniądze Blikiem. Dariusz Mazurkiewicz uważa, że zaczęła się właśnie gra o najwyższą stawkę - paneuropejską platformę płatności cyfrowych. Wiadomo już, kto ma ambicje jej zbudowania i jakim potencjałem dysponuje. Szanse mają w teorii wszyscy - także Blik.
Czterech graczy w Europie
W czasie kiedy powstawał Blik z płatnościami mobilnymi eksperymentowało wiele dużych europejskich grup bankowych. Na początku każdy bank chciał mieć swoje rozwiązanie. Później niektóre zdały sobie sprawę, że w ten sposób nie uda się zbudować skali, i zaczęły zapraszać konkurentów do budowy rynkowego standardu. W ten sposób powstały narzędzia płatnicze w Danii, Holandii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, Hiszpanii. I w Polsce. Nie było i nie ma ich m.in. w Niemczech i Austrii, a także we Włoszech i Francji.
Spośród wielu rozwiązań próbę czasu przetrwał Bizum - system płatności stworzony przez grupę hiszpańskich banków. Bardzo dobrze poradził sobie MobilePay z Danii, Swish ze Szwecji oraz Vipps z Norwegii. Wszystkie są międzybankowymi rozwiązaniami. Duńczycy, Norwegowie oraz Finowie, którzy mają rodzime rozwiązanie płatnicze o wdzięcznej nazwie Pivo, w 2022 r. postanowili połączyć siły, jednak Komisja Europejska dała zgodę tylko na mariaż MobilePay’a i Vippsa. Pivo, ze względu na zbyt dużą koncentrację na lokalnym rynku, musiało odłączyć się od inicjatywy.
Każdy z tych systemów obsługuje miliony klientów. Bizum ma ich ponad 23 mln w detalu plus 46 tys. użytkowników biznesowych. MobilePay z Vippsem mają ich odpowiednio: 11 mln i 400 tys. biznesowych. W przypadku Swisha liczby są mniejsze – 8,9 mln i 303 tys. Poziom penetracji rynku przez aplikację wynosi jednak aż 90 proc.
Jest jeszcze jeden gracz na rynku płatności - Komisja Europejska. Bruksela od lat próbuje zbudować europejski system płatniczy, który uniezależniłby UE od amerykańskich potentatów kartowych – Visy i Mastercarda. Już w 1988 r. powstała koncepcja utworzenia wspólnej dla 13 krajów sieci bankomatów i terminali POS. Projekt został wygaszony w 2012 r. W 2008 r. Francja i Niemcy zainicjowały program budowy europejskiego systemu kartowego. Po czterech latach pomysł upadł. Była jeszcze karta Pay Fair i EAPS, czyli system transgranicznych rozliczeń dla narodowych kart debetowych – spotkał je taki sam los.
Unia kontra USA
W 2020 r. idea uniezależnienia od USA i stworzenia własnego systemu kartowego odżyła. 31 banków z błogosławieństwem EBC powołało do życia European Payment Initative. W marcu 2022 r. z projektu wycofały się hiszpańskie banki, Commerzbank i DZ Bank. Grupa inicjatywna skurczyła się do 16 instytucji, wśród których są BNP Paribas, Societe Generale, Deutsche Bank i ING. Po kilku miesiącach ponownie dołączył do nich DZ Bank, a także ABN Amro i Rabobank. W kwietniu tego roku EPI kupiła dwa fintechy z krajów Beneluksu: iDEAl i Payconiq, specjalizujące się w płatnościach P2P oraz z użyciem kodów QR. Inicjatywa nie ma już na celu budowy alternatywnego systemu kartowego, ale cyfrowego portfela do płatności między użytkownikami - oczywiście z pominięciem kart. EPI zapowiada, że do końca roku system zacznie działać w Niemczech i we Francji.
- Akwizycje dokonane przez EPI są wyraźnym sygnałem dla wszystkich rynków w Europie, że skoro UE kupuje gotowe firmy, to czas na budowę własnych rozwiązań płatniczych już minął – mówi Dariusz Mazurkiewicz.
Dochodowy biznes model
Dla Blika to dobra wiadomość - oznacza, że banki, które jeszcze nie mają własnych platform płatniczych, będą musiały zdecydować się na działający na rynku system: hiszpański Bizum, EPI, jedną z aplikacji skandynawskich lub Blika.
- Lista graczy, którzy mogą lub mają ambicję upowszechnić się w Europie, jest już ustalona. Każdy ma swoje atuty i słabsze strony – ocenia Dariusz Mazurkiewicz.
Bizum jest bardzo sprawnym systemem płatności P2P, ale w e-commerce dopiero startuje. Ma też dość specyficzną formułę działania - jest spółką infrastrukturalną, usługową wobec banków, bez własnego zaplecza technicznego i kadr (zatrudnia zaledwie kilka osób).
Bardzo dobre są rozwiązania skandynawskie, choć i one opierają się głównie na transferach P2P. Poza tym działają na niewielkich rynkach, a próby konsolidacji nie idą najlepiej. Kilka lat temu banki ze Skandynawii powołały inicjatywę P27 Nordic Payment, która miała doprowadzić do stworzenia wspólnej platformy płatniczej dla systemów bankowych w Danii, Szwecji i Finlandii. Wiosną tego roku wycofały się z niej banki duńskie.
Potencjalnie największe szanse na podbicie europejskiego rynku ma EPI, bardzo mocno wpierana przez Brukselę. Słabością inicjatywy jest jej polityczny charakter. Doświadczenia z przeszłości z podobnymi projektami nie są najlepsze.
Pięta achillesową wszystkich tych rozwiązań jest brak rentownego modelu biznesowego, bo na transferach z telefonu na telefon nie da się dużo zarobić. Na ich tle Blik błyszczy – jest zyskowny i dzięki mocnemu zakotwiczeniu w e-commerce ma zapewniony stały strumień przychodów. Cechą wspólną wszystkich systemów jest to, że bardzo dobrze się przyjęły i działają na lokalnych rynkach. Żaden nie udowodnił, że może sobie poradzić za granicą, w zupełnie innym reżimie regulacyjnym.
Brakuje zagranicznego know how
Blik jako pierwszy próbuje ekspansji. Równo rok temu kupił spółkę płatniczą na Słowacji, w tym roku uruchomił od zera działalność w Rumunii.
- Testujemy nowe otoczenie regulacyjne i na razie koncentrujemy się na dialogu z regulatorami. Relacje z nimi, kompetencje w zakresie rozumienia lokalnych przepisów uważamy za kluczowe dla powodzenia zagranicznej ekspansji. Jestem przekonany, że po uzyskaniu wszystkich zgód przyłączanie banków do systemu będzie postępowało bardzo szybko – mówi Dariusz Mazurkiewicz.
Dzięki spółce na Słowacji Blik może rozeznać się w sposobie działania w strefie euro. I na Słowacji, i w Rumunii działają austriackie, włoskie, belgijskie i holenderskie grupy bankowe, z którymi nawiązany teraz kontakt może bardzo się przydać później. Dla Blika to preludium do wejścia na zachodnie rynki.
- Uważamy, że docelowo w Europie będą działały dwa, trzy systemy obsługujące płatności. Chcemy być jednym z nich – deklaruje Dariusz Mazurkiewicz.
Będzie to niełatwe zadanie, bo Blik musi zmierzyć się z wytrawnymi graczami na rynkach finansowych, jak Hiszpanie i Skandynawowie, którzy mają potężne know how w skalowaniu międzynarodowych biznesów. Z kolei EPI może liczyć na poparcie Brukseli. Polskie banki uważane są za jedne z najlepszych na kontynencie, ale mają deficyt kompetencji w zakresie rozwijania zagranicznych biznesów. PKO BP z niewielkim bankiem na Ukrainie, mBank z oddziałami w Czechach i na Słowacji - to wszystkie aktywa poza krajem. Alior próbował sił w Rumunii, podobnie jak Leszek Czarnecki, i nic z tego nie wyszło.
Ambitne cele wspierają właściciele PSP, czyli sześć banków plus Mastercard. Choć pojawiają się głosy, czy taka struktura właścicielska jest optymalna do skalowania biznesu na konkurencyjnych rynkach, gdzie szybkość podejmowania decyzji ma kluczowe znaczenie.
- Być może warto poważanie rozważyć przekształcenie PSP w spółkę giełdową – mówi przedstawiciel sektora bankowego.
Nie da się ukryć, że o sukcesie Blika w Polsce zadecydowała struktura właścicielska. Dzięki bankom aplikacja stała się szeroko dostępna dla klientów, co ułatwiło szybkie zbudowanie masy krytycznej na rynku.
Kluczowe jest pytanie, jak pozyskać banki zachodnie do przyłączenia się do Blika. Może zagraniczni udziałowcy polskich banków byliby zainteresowani tym rozwiązaniem. Ułatwiłoby to ekspansję na innych rynkach.
Nie sądzę, żeby wejście Blika na giełdę było potrzebne, żeby wesprzeć zagraniczne plany. Celem IPO jest dostarczenie kapitału, a spółka nie ma takich potrzeb, bo jest w stanie sama sfinansować rozwój za granicą, a przynajmniej pierwsze kroki w tym kierunku. Nie potrzebuje też uwiarygodnienia, jakie daje giełda, bo w Polsce ma uznaną markę. Za granicą, jak rozumiem, wiarygodność ma zapewnić jeden z udziałowców – Mastercard. Również z punktu widzenia banków-akcjonariuszy nie ma powodów, żeby upubliczniać Blika. Banki są obecnie bardzo rentowne i nie potrzebują zysków ze sprzedaży akcji. Poza tym zawsze lepiej mieć wpływ na taką spółkę infrastrukturalną jak PSP.

