Bloomberg poluje na korporacyjne grube ryby

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2012-05-30 00:00

Gigant rynku informacji biznesowej działa wbrew koniunkturze. Dzięki temu szybko się rozwija, kosztem konkurencyjnego ThomsonReuters

W wielu ze 146 newsroomów Bloomberga gości wita ogromne akwarium. Rybki pływają też na stronie internetowej bloomberg. com. Michael Bloomberg, założyciel firmy, uważa, że najlepsze pomysły przyszły mu do głowy, gdy przyglądał się rybom pływającym w akwarium. To niejedyny niestandardowy pomysł burmistrza Nowego Jorku.

— Pod koniec 2008 r., gdy wydawało się, że świat finansowy rozpada się na kawałki, podjęliśmy strategiczną decyzję, że spróbujemy skorzystać z nadarzającej się okazji. Mike Bloomberg ma 88 proc. firmy i kreowanie wartości firmy w długim terminie jest dla niego ważniejsze niż doraźne zyski. Gdy zaproponowałem, by w latach 2009-11 inwestować bardziej agresywnie, poparł mój plan — mówi Daniel Doctoroff, przyjaciel Michaela Bloomberga i zarazem szef agencji Bloomberg, światowego giganta na rynku informacji biznesowej.

Dzięki inwestycjom Bloomberg szybko się rozwija, goniąc Reutersa, największego konkurenta na międzynarodowym rynku informacji biznesowej, osłabionego przez fuzję z Thomson Corporation, której koncern wciąż nie przetrawił.

— Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się rynków na świecie. Zwiększyliśmy zasięg działalności o 22 proc. od początku 2011 r. Spodziewamy się prawie 20-procentowego wzrostu w ciągu tego roku — mówi Daniel Doctoroff.

Reuters nie udostępnia informacji na temat polskiego rynku. Ale o ile pracownicy ThomsonReuters zastanawiają się, czy nie będzie dalszych zwolnień, o tyle Bloomberg powoli zwiększa zatrudnienie. — Otrzymaliśmy drugie miejsce w rankingu najlepszych pracodawców w Polsce w ubiegłym roku — mówi Kate Reid z biura prasowego ThomsonReuters.

Stabilny dopływ gotówki

Pomysł biznesowy Bloomberga (podobnie jak w ThomsonReuters) to swoiste perpetuum mobile. Biblią i Koranem firmy jest terminal, udostępniający 37 tys. funkcji — od danych rynkowych poprzez analizy i newsy po platformę transakcyjną dla maklerów i dealerów papierów wartościowych. Jeden terminal Bloomberga kosztuje niebagatelne 20 tys. USD rocznie. Korporacja sprzedała w Polsce ok. 1 tys. urządzeń. Thomson-Reuters sprzedaje najwięcej terminali, ale Bloomberg ma niewiele niższe przychody z tego tytułu — 7,3 mld USD w 2010 r., o 300 mln USD mniej niż główny konkurent — podał „Forbes” za Burton- Taylor International Consulting.

— Działamy w różnych obszarach. Nasi konkurenci, tacy jak Bloomberg, oferują narzędzia, które można wykorzystać w pracy biurowej. ThomsonReuters daje coś więcej — rozwiązania do infrastruktury i źródła danych dla rynków finansowych — mówi Kate Reid.

Wyścig o koszulkę lidera

Szefowie Bloomberga zapowiadali, że chcą wyprzedzić Reutersa. „Forbes” przytacza też wypowiedź nowego szefa Thomson- Reutersa, który zapowiedział pracownikom, że 2012 r. będzie kolejnym trudnym okresem. Sektor finansowy, do którego w dużej mierze adresowane są produkty obu firm, przeżywa trudne chwile. Banki na całym świecie, także w Polsce, borykają się ze stagnacją przychodów. Muszą więc redukować działalność i zwalniać pracowników, a 20 tys. USD za terminal to zauważalny koszt w czasach kryzysu. Bloomberga kryzys nie przeraża.

— W Polsce rynek się poszerza — powstają niewielkie firmy asset management, średniej wielkości firmy brokerskie. To znak dojrzewania rynku finansowego — mówi David Doctoroff.

Bloomberg chce też odważniej wejść w sprzedaż produktów firmom. Wdraża właśnie usługę, w której ramach firmy będą mogły zarządzać danymi.

— Chcemy rozwijać się w obszarze sprzedaży do firm spoza sektora finansowego — mówi Daniel Doctoroff.