Samolotowi nie wyszło podwozie i musiał lądować "na brzuchu" na pasie startowym lotniska. Maszyna przyleciała z Newark w USA do Warszawy.

Procedura lądowania Boeinga 767 przebiegła absolutnie prawidłowo, nikomu z pasażerów nic się nie stało - powiedzial PAP rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski.
Chorzewski poinformował, że samolot lądował praktycznie z pustymi bakami. Wcześniej maszyna zrzuciła nadmiar paliwa.
"W związku z tym ryzyko zapalenia się samolotu było niewielkie. Iskry, które było widać w telewizji przy lądowaniu, to normalne tarcie metalu o asfalt. Na pasie była położona +poduszka+ ze specjalnej substancji gaśniczej (...); samolot po wylądowaniu, zatrzymaniu został standardowo również polany substancjami gaśniczymi" - opowiadał.
Jak podkreślił rzecznik, "cała procedura lądowania przebiegła absolutnie, w 100 proc. prawidłowo".
"Mimo że wyglądało to dramatycznie, nikomu z pasażerów nic się nie stało" - powiedział.
Do środy rano zamknięte będzie warszawskie lotnisko im. Fryderyka Chopina, na którym wylądował we wtorek awaryjnie samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 z Newark do Warszawy. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Pasażerom i załodze nic się nie stało.
Jak poinformował PAP rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski, samolot miał na pokładzie 220 pasażerów. Przed lądowaniem kapitan samolotu stwierdził, że są problemy z systemem zasilania podwozia.
Pas startowy, na którym awaryjnie lądował samolot, zabezpieczyły jednostki lotniskowej straży pożarnej oraz 10 jednostek PSP. Samolotowi, który szczęśliwie wylądował na lotnisku, towarzyszyły dwa wojskowe myśliwce F-16 z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku (Łódzkie). Należące do niej maszyny pełniły we wtorek dyżur bojowy.
Chorzewski zapewnił, że procedura lądowania Boeinga przebiegła "absolutnie, w 100 proc. prawidłowo" i nikomu z pasażerów nic się nie stało.
Samolot lądował praktycznie z pustymi bakami, wcześniej maszyna zrzuciła nadmiar paliwa. "W związku z tym ryzyko zapalenia się samolotu było niewielkie. Iskry, które było widać (...) przy lądowaniu, to normalne tarcie metalu o asfalt. Na pasie była położona +poduszka+ ze specjalnej substancji gaśniczej (...); samolot po wylądowaniu, zatrzymaniu został standardowo również polany substancjami gaśniczymi" - opowiadał.