Bogdan Góralczyk: NATO wysoko podnosi nam poprzeczkę
CZAS NA DOMOWE PORZĄDKI: Wniesiemy swój wkład do stabilizacji na kontynencie, zachowując się jak dojrzały członek sojuszu, a przede wszystkim budując ład i porządek u siebie — twierdzi Bogdan Góralczyk. fot. Borys Skrzyński
Po blisko dziesięciu latach osiągnęliśmy cel: w piątek, 12 marca 1999 roku oficjalnie wchodzimy do najbardziej efektywnego sojuszu na świecie. Są powody do wielkiej radości, niczym na weselu. Gdy ucichną uroczystości, szybko jednak odkryjemy, że skończyło się narzeczeństwo, a zaczęło małżeństwo. Wcześniej narzeczony kupował wybrance kwiaty, obie strony nawzajem się kokietowały i adorowały. Teraz nadchodzi pora, by przynieść do domu także warzywa, posprzątać, pozamiatać, a przede wszystkim budować wzajemne zaufanie.
NIE WESZLIBYŚMY do NATO, gdyby nie spełniono pewnych warunków wstępnych: w państwach aspirujących do członkostwa w sojuszu ukształtowała się wewnętrzna opozycja, która parła do zmiany systemu; przynajmniej część rządzących elit zrozumiała, że realny socjalizm jest skończony; Gorbaczow rozpoczął pieriestrojkę. Upadek poprzedniego systemu, rozwiązanie Układu Warszawskiego i opuszczenie naszych terytoriów przez wojska radzieckie nie były jednak warunkami wystarczającymi — konieczna była jeszcze chęć i wola drugiej strony. Dopiero polityczna decyzja Stanów Zjednoczonych z 1995 r. spowodowała, że idea przystępowania państw Europy Środkowo-Wschodniej do NATO zaczęła nabierać realnych kształtów. Nacisk administracji Clintona, w tym — co należy podkreślić — osobisty wkład pani Madeleine Albright, doprowadził do dzisiejszych skutków: mamy trzech nowych członków z tego obszaru w sojuszu.
PRZYJĘCIE POLSKI, Czech i Węgier do NATO jest efektem pewnej strategicznej opcji — po obu stronach! — i decyzji politycznej. Prawdziwe dostosowywanie do wymogów sojuszu rozpoczyna się dopiero teraz. Spełniliśmy warunki brzegowe, czas przejść do konkretów: modernizowania armii i sprzętu, kształcenia nowych oficerów i żołnierzy, kompatybilności sprzętu, dowodzenia i zachowań. Chodzi o nic innego, jak wspominane na wstępie domowe porządki. Członkostwo w NATO wreszcie daje nam gwarancje militarnego bezpieczeństwa, ale przecież nie chroni nas przed destabilizacją gospodarczą czy wszelką inną. Tylko szybkie podniesienie naszego poziomu ekonomicznego i technologicznego, którego dowodem będzie jak najszybsze przystąpienie do Unii Europejskiej, da nam prawdziwe bezpieczeństwo.
POLSKA RACJA STANU wymaga, by w Europie utrzymana była równowaga sił i wpływów, a to pociąga za sobą konieczność obecności na kontynencie Stanów Zjednoczonych. Głos USA przeważył o naszym przystąpieniu do NATO, jak też ma decydujące znaczenie w stabilizowaniu sytuacji w Europie (kto ma wątpliwości, niech spojrzy na Bośnię i Hercegowinę lub Kosowo). NATO przyjęło nowych członków, którzy jednak znaleźli się na kresach sojuszu, a nie w jego środku. W naszym interesie leży jak najszybsze przyjęcie do NATO Słowacji i państw bałtyckich oraz jak najlepsze ułożenie stosunków z sąsiadami na Wschodzie (bo to też jeden z wymogów uczestnictwa w NATO; sojuszu, który układa stosunki z Rosją i Ukrainą na zasadach partnerskich). Wniesiemy swój wkład do stabilizacji na kontynencie, zachowując się jak dojrzały członek sojuszu, a przede wszystkim budując ład i porządek u siebie. Jeśli nam się powiedzie, damy pozytywny przykład tym, którzy sąsiadują z nami na Wschodzie (a Bałtowie i Ukraina bardzo są w nas wpatrzeni).
OKRES NARZECZEŃSKI zakończony — pora brać się za porządki na własnym podwórku, a zarazem coraz lepiej poznawać świeżo upieczonego małżonka. Tym bardziej że to organizm złożony, a na dodatek właśnie poszukujący swej roli i miejsca (tzn. nowej strategii i doktryny) w ramach kształtującego się nowego porządku na świecie.
Bogdan Góralczyk jest publicystą i wykładowcą, pracownikiem naukowym Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego