Boje stoczni o pomoc i poręczenia

KAP
opublikowano: 2008-11-27 00:00

Skarb szacuje nową pomoc dla Gdańska na 700 mln zł, a ISD — na 150 mln zł.Gdynia walczy z KUKE o 100 mln USD.

Skarb szacuje nową pomoc dla Gdańska na 700 mln zł, a ISD — na 150 mln zł.Gdynia walczy z KUKE o 100 mln USD.

Wkrótce do stoczni z Gdyni i Gdańska przyjedzie Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji. Zastanie niezły galimatias. ISD, inwestor Stoczni Gdańsk, nie może porozumieć się ze skarbem w sprawie ewentualnej nowej pomocy publicznej dla zakładu. Według informacji "PB", inwestor wycenia ją na 150 mln zł, podczas gdy państwo na 650-700 mln zł.

— Trwają negocjacje i dopóki nie zostaną zakończone, nie możemy podawać liczb. Mogę jedynie dodać, że chodzi o kwoty, które są nie do zaakceptowania ani przez skarb, ani Brukselę — mówi Maciej Wiewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.

ISD odbija piłeczkę.

— Ministerstwo unika rozmów, choć mówimy o pomocy publicznej, którą resort już zaakceptował, kiedy trwały negocjacje wspólnego programu dla Gdańska i Gdyni — twierdzi Jacek Łęski, rzecznik ISD.

Skąd biorą się rozbieżności w wyliczeniach? 130-150 mln zł stanowi nowa gotówkowa pomoc dla Gdańska. Bardziej skomplikowane jest wyliczenie reszty "pomocy" Na przykład ponad 300 mln zł stanowi VAT, którego fiskus domaga się od Gdańska za prace wykonane, kiedy spółka należała do Stoczni Gdynia. Wówczas Gdańsk, realizując zlecenia firmy matki, nie naliczał VAT. Dziś fiskus domaga się zapłaty. Jednak żeby Gdańsk zapłacił ten podatek, musiałby dostać dopłatę od Gdyni. Przelałby pieniądze do urzędu skarbowego, które i tak wróciłyby do gdyńskiej firmy, bo eksport statków objęty jest stawką zerową. W tej sytuacji ISD chce, by rząd wydał decyzję uwalniającą firmę od zapłaty podatku, bo cała operacja to przelewanie z pustego w próżne. Jednak taka decyzja może być uznana jako pomoc dla kolebki "S".

— Kolejny przykład to pożyczka, jakiej Stoczni Gdynia udzieliła Agencja Rozwoju Przemysłu, ale zabezpieczenia ustanowiono na majątku Stoczni Gdańsk. Chcemy, by tej pomocy nie kwalifikowano dla Gdańska, bo do spółki pieniądze nie trafiły. Liczymy też na przeniesienie zabezpieczeń na majątek Gdyni — wyjaśnia Jacek Łęski.

Kolebka Solidarności boryka się z fiskusem, a Stocznia Gdynia z Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). Spółka ma już około 100 mln USD czynnych poręczeń zaliczek armatorskich.

— Mamy problem z uruchomieniem przyznanych już kolejnych gwarancji w kwocie zbliżonej do już udzielonych — mówi Piotr Słupski, oddelegowany z rady nadzorczej Stoczni Gdynia do zarządu.

A bez KUKE realizacja kontraktów jest niemożliwa.

Stocznia musi też poszukać nowego szefa. Jej prezes Antoni Poziomski zrezygnował wczoraj ze stanowiska.

Dzierżawa Gdyni przed sprzedażą

Bruksela chce wydzielenia majątku Stoczni Gdynia i sprzedania go w przetargu do 6 czerwca 2009 r. Aby dotrwać do tego czasu, firma musi mieć pieniądze na bieżące wydatki. Potrzebuje też nowych zleceń, bo kończy już realizację dotychczasowego portfela kontraktów. Jest na to sposób.

— Chcemy wydzierżawić majątek produkcyjny do czasu jego sprzedaży — mówi Piotr Słupski, oddelegowany z rady nadzorczej stoczni do zarządu.

Pozwoli to uniknąć przestojów. Kto zechce dzierżawić gdyński majątek, okaże się na początku grudnia. Na pewno nie będzie to ISD