Fiasko negocjacji gazowych w Moskwie będzie negatywnym sygnałem dla inwestorów.
Na wynik negocjacji gazowych, które właśnie odbywają się w Moskwie, czekają Zakłady Azotowe Puławy i Zakłady Chemiczne Police. Jeśli dziś Polska i Rosja nie dogadają się w sprawie zmiany ustaleń dotyczących zarządzania operatorskiego gazociągiem jamalskim, pojawi się dodatkowy problem. Prywatyzacyjny. Wkrótce sprzedaż Polic i Puław wejdzie w decydującą fazę. 11 października będzie kluczową datą. Tego dnia odbędzie się nie tylko walne Polic decydujące o dalszym istnieniu spółki, ale również sześciu potencjalnych inwestorów na obie chemiczne firmy ma złożyć oferty wiążące. Zrobią to, mając świadomość, że Police i Puławy są narażone na poważne braki w dostawach najważniejszego surowca.
— To negatywny sygnał. Inwestorzy będą musieli potraktować taką okoliczność jako dodatkowy element ryzyka, a to obniży wartość składanych przez nich ofert — mówi Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.
I uspokaja:
— Nie sądzę jednak, żeby wycofali się z udziału w prywatyzacji. Zagrożenie ograniczeniami w dostawach gazu dla przemysłu występuje już od dłuższego czasu — tłumaczy Jerzy Majchrzak.
Resort skarbu uspokaja.
— Trwają negocjacje w sprawie umowy gazowej. Obecnie nie ma żadnych problemów z dostawami. Nie mamy też sygnałów, żeby inwestorzy chcieli rezygnować z udziału w prywatyzacji Polic i Puław — zapewnia Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu.
— Obecne problemy sprawią, że rynek gazu w Polsce w końcu powstanie i zakłady będą miały możliwość kupowania surowca bez pośrednictwa PGNiG. Na razie nie ma technicznych możliwości. Czekamy na gazoport i połączenia międzysystemowe z Czechami i Niemcami — mówi Jerzy Majchrzak.
Jeżeli Komisja Europejska zmusi Gazprom do przekazania pełnej władzy operatorskiej na Jamale Gaz-Systemowi, wówczas i z tej magistrali polska chemia mogłaby czerpać błękitny surowiec. O to jednak teraz toczy się gra w Moskwie.