Sytuacja finansowa branży targów, spotkań i konferencji (Meetings, Incentives, Conferences, Exhibitions - MICE) nie wróciła jeszcze do normy sprzed pandemii – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD). To sektor, który został bardzo poszkodowany przez koronawirusa.
W ciągu ostatnich dwóch lat wiele konferencji odbywało się online. Przynoszą one jednak zdecydowanie mniej zysków niż wydarzenia stacjonarne. Kongresy i targi stanowią okazję do zarobku zarówno dla firm, które je organizują, jak i dla hoteli, restauracji, firm cateringowych, taksówkarskich i wielu innych. Tymczasem wydarzenia odbywające się w formie zdalnej nie wymagają zaangażowania tylu kooperantów co stacjonarne, co sprawiło, że segment ten bardzo dotkliwie odczuł lockdown. Branża straciła też wielu pracowników. Aż 60 tys. osób odeszło z pracy w efekcie zwolnień, upadków firm i przebranżowienia.
Przed pandemią, na koniec 2019 r., w bazie danych KRD widniały 374 firmy z branży MICE. Miały one łącznie 12,4 mln zł zaległości. Średni dług przypadający na jedno przedsiębiorstwo wynosił 33 tys. zł. Obecnie niezapłacone zobowiązania podwoiły się i wynoszą 26,1 mln zł, natomiast średnia zaległość wzrosła do 62,1 tys. zł, a liczba dłużników do 434.
– Najbardziej drastyczny skok zadłużenia branży nastąpił w pierwszym okresie pandemii. Na koniec 2020 r. wzrosło ono do ponad 22 mln zł. Rok 2021 przyniósł pogłębienie recesji i dalsze zwiększenie zaległości do nawet 33 mln zł we wrześniu. Nasze dane pokazują, że w ostatnich miesiącach sytuacja branży MICE się poprawiła, ale jest za wcześnie, żeby mówić o powrocie do normalności, o czym świadczy rosnąca liczba nowych dłużników – ocenia Adam Łącki, prezes KRD.
Gros zaległości, bo aż 21 mln zł, należy do spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Jednoosobowe działalności gospodarcze mają ponad 5 mln zł długów. Na zapłatę od firm MICE czekają przede wszystkim banki, leasingodawcy i ubezpieczyciele. Do zapłaty jest aż 14,6 mln zł. Następne w kolejce są przedsiębiorstwa budowlane, które powinny otrzymać 5,5 mln zł.
Przedsiębiorcy z branży MICE są także wierzycielami. Od swoich kontrahentów muszą odzyskać 4,2 mln zł. W firmach handlowych mają zamrożone 1,5 mln zł, a na kontach spółek przemysłowych – 800 tys. zł.
Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, wskazuje, że dużym problemem dla branży MICE jest brak dotacji i pieniędzy na odbudowę firm.
– To może skłaniać przedsiębiorstwa z sektora MICE do finansowania swojej działalności kosztem kontrahentów. W efekcie zadłużenie, które właśnie zaczęło maleć, może się znów powiększyć. Branża nie ma też najlepszych perspektyw na pozyskanie finansowania zewnętrznego: przez banki wciąż jest uznawana za ryzykowną, a rosnące stopy procentowe i wzrost kosztów kredytów stanowią dodatkową barierę w zaciąganiu pożyczek – uważa Jakub Kostecki.