Brazylia nie chce mocnej waluty

AS,KPR
opublikowano: 2009-10-21 00:00

Brazylijski rząd opodatkuje napływający kapitał, by zatrzymać wzrost wartości reala. Co to oznacza dla złotego?

Brazylijski rząd opodatkuje napływający kapitał, by zatrzymać wzrost wartości reala. Co to oznacza dla złotego?

W tym roku brazylijska waluta zyskała w relacji do dolara aż 36 proc. To lider wśród walut zaliczanych do rynków wschodzących. To nie podoba się władzom Brazylii, które właśnie zdecydowały o nałożeniu 2-procentowego podatku na napływający kapitał, który trafia na tamtejszy rynek akcji i obligacji. Celem tego rozwiązania jest ograniczenie aprecjacji reala.

Decyzja jest pewnym zaskoczeniem, gdyż do tej pory rząd zaprzeczał, aby miał zamiar wprowadzać tego typu ograniczenia. Decyzja nie pomogła notowaniom reala oraz na brazylijskiej giełdzie.

Złoty wczoraj rano też nieco się osłabił, ale było to raczej odreagowanie silnych wzrostów z poniedziałkowego popołudnia. Około południa kurs dolara rósł o 0,3 gr, testując 2,7844 zł. Kurs euro wynosił 4,1712 zł. Był to m.in. efekt realizacji zysków na rynkach akcji, co nieco ogranicza apetyt na ryzyko. Złotemu nie pomagało również cofnięcie kursu EUR/USD spod psychologicznej bariery 1,50. Były to jednak krótkoterminowe tendencje. Po południu kurs euro spadł grubo poniżej 4,16 zł. Po godzinie 14.00 za euro płacono już tylko 4,1550 zł, a za dolara 2,7750 zł.

— Złotemu nie powinny zaszkodzić informacje o wprowadzeniu przez Brazylię podatku od kapitału napływającego na tamtejszy rynek akcji i obligacji. Nie spowoduje to raczej masowej ucieczki z rynków wschodzących. Może natomiast skutkować przeniesieniem zainteresowania na inne kraje zaliczane do tej grupy. Dlatego w dłuższym terminie decyzję brazylijskich władz należy oceniać jako umiarkowanie korzystną dla złotego — twierdzi Marcin Kiepas, analityk X-Trade Brokers DM.