Specjaliści banku wskazują, że transakcje o wartości 1 mld USD nie mają większego wpływu na kurs euro i jena, natomiast w przypadku funta potrafią wywoływać zaskakująco duże wahania. Skala tych ruchów przypomina raczej to, co dzieje się na mniej płynnych rynkach, takich jak frank szwajcarski czy dolar nowozelandzki.
Funt mniej odporny, niż sądzą inwestorzy
„Funt nie jest w stanie tak łatwo absorbować dużych przepływów rynkowych, jak mogliby sądzić inwestorzy” – podkreślili autorzy raportu. Dane Banku Rozrachunków Międzynarodowych pokazują, że euro odpowiada za ok. 31 proc. globalnego handlu walutami, jen za 17 proc., a funt za ok. 13 proc. Choć udział brytyjskiej waluty jest wciąż znacznie większy niż w przypadku walut o podobnej płynności, to jej zachowanie na rynku odbiega od oczekiwań.
Zdaniem Morgan Stanley wnioski te pokazują, jak duże znaczenie w kształtowaniu kursów walutowych mają globalne przepływy inwestycyjne, które często są ważniejsze niż bilans handlowy. „To inwestorzy nadają ton rynkowi walutowemu – to oni kształtują kurs, a dopiero potem wpływa on na handel, a nie odwrotnie” – napisali stratedzy.
Kurs funta szczególnie wrażliwy na godziny handlu
Niższa płynność funta objawia się również w rozbieżnościach notowań w zależności od miejsca i momentu zawierania transakcji. Przykładowo zlecenia składane w późniejszych godzinach londyńskiej sesji wywoływały większy wpływ na cenę niż te z początku dnia.
Analitycy Morgan Stanley oparli swoje wnioski na symulacjach kosztów transakcji klientów zawieranych na rynku międzybankowym. Do badania wykorzystano algorytm wyszukujący płynność, a dane zebrano w godzinach największego obrotu – gdy nakładają się na siebie sesje w Londynie i Nowym Jorku, między 14:00 a 18:00 czasu londyńskiego (w godzinach 15:00–19:00 w Polsce).