
Browar Brodacz przeprowadził udaną emisję crowdfundingową w 2019 r., w której pozyskał 1,2 mln zł. Spółka planowała kolejne emisje, ale pojawiła się na liście ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej wyjaśnia, że sprawa dotyczy dokonania oferty publicznej papierów wartościowych bez wymaganego ustawą zatwierdzonego przez komisję prospektu emisyjnego, memorandum informacyjnego lub dokumentu informacyjnego. O dalszych czynnościach KNF nie może informować, bo od chwili złożenia zawiadomienia i przekazania dokumentów sprawą zajmuje się prokurator.
Tomasz Brzostowski, prezesa Brodacza tłumaczy, że spółka chciała przeprowadzić emisję w 2019 r. o wartości 2,64 mln zł, ale KNF stwierdził, że Brodacz nie zachował okresu 12 miesięcy pomiędzy datami dokonania emisji akcji serii B (26 listopada 2018 r.) i C (2 grudnia 2019 r.).
Według prezesa, spółki wpis na listę wynika z rozbieżności interpretacyjnej przepisów ustawy o ofercie publicznej (oferta publiczna jest komunikatem skierowanym do odbiorców).
– Wykorzystany jest tam zapis o „dokonaniu oferty”. Przy czym zgodnie z językiem polskim, my potraktowaliśmy dokonanie jako czynność jednorazową, najczęściej krótkotrwałą. KNF natomiast, z nieznanych nam powodów uważa, że „dokonanie oferty” może trwać nawet trzy miesiące. Tyle zazwyczaj trwa cała emisja bez prospektu – tłumaczy Tomasz Brzostowski.
Prezes browaru powołuje się na semantykę i sugeruje, że lepiej by było, gdyby przepisy konkretnie zdefiniowały, co oznacza “dokonanie oferty”.
– KNF nie trzyma się zapisu o 12 miesiącach pomiędzy kolejnymi emisjami bez prospektu, gdyż dolicza do tego terminu czas obowiązywania oferty. Z dużą swobodą urząd dobiera również terminy dokonania oferty. W zależności od potrzeb w naszym przypadku dla KNF jest to koniec wcześniejszej emisji, a także początek kolejnej. Dobór tych terminów nie powinien być tak swobodny – uważa Tomasz Brzostowski.
Prezes Brodacza wyjaśnia, że kolejny zarzut, który postawił KNF, to próba przekroczenia limitu 1 mln EUR w okresie 12 miesięcy. Jednak jego zdaniem do przekroczenia nie doszło, bo emisje były prowadzone na podstawie tej samej uchwały walnego i dotyczyły tych samych wpływów brutto, które spółka zamierzała pozyskać - 2,64 mln zł.
Dla Piotra Karlika z kancelarii Filipiak Babicz Legal problematyczne jest to, że KNF nie zdecydował się na przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. Dodaje, że wszczęcie takiego postępowania jest fakultatywne i zależy wyłącznie od decyzji przewodniczącego KNF. Jego zdaniem decyzja urzędu jest niezrozumiała w sprawie z tak poważnymi wątpliwościami w interpretacji przepisów.
– Zwłaszcza, że - jak wynika z wyjaśnień spółki - podmiot współpracował z KNF i dążył do wyjaśnienia ewentualnych rozbieżności. Warto przy tym pamiętać, że wpis na listę ostrzeżeń publicznych KNF jest niezaskarżalny – mówi Piotr Karlik.
Zdaniem prawnika, postępowanie będzie pewnie trwało miesiącami, co naraża przedsiębiorcę na ryzyka wizerunkowe.