Sue Clark, prezes koncernu SAB Miller Europe, do którego w Polsce należy Kompania Piwowarska, przyznaje:

— Jako przemysł trochę przespaliśmy moment na wprowadzanie innowacji. Szybko to nadrabiamy — zapewnia Sue Clark.
Dane z rynku piwa drugi rok z rzędu nie są szczególnie optymistyczne. Sprzedaż wprawdzie nie spada o 2-3 proc., jak w zeszłym roku, ale po pierwszym półroczu branża była 0,7 proc. na plusie pod względem wolumenu i 0,5 proc. na minusie pod względem wartości. Tak podaje Grupa Żywiec (GŻ). I to niższe marże najbardziej powinny martwić piwowarów.
— Przyszłość nie wygląda bynajmniej ponuro. Podobny scenariusz przerobiliśmy w Wielkiej Brytanii. W latach 70. konsumpcja piwa doszła do sufitu, a konsumenci zaczęli sięgać po inne alkohole. Na szczęście także po piwa z najwyższej półki. W konsekwencji oznaczało to spadek ilości, ale wzrost wartości rynku. Obecnie 40 proc. tego rynku to segment premium i superpremium [rynek pod koniec 2014 r. ma być wart 18 mld GBP — red.] — mówi Sue Clark.
Osiągnięcie takiego wyniku zajęło Brytyjczykom kilkadziesiąt lat.
— Dzisiaj wszystkie trendy są silniejsze. W Polsce powinno dojść do tego w krótszym czasie. Na wartym 26 mld zł rynku około 17 proc. stanowi najwyższa półka — dodaje Sue Clark. Wierzy w to również Grupa Żywiec, należąca do Heineken International. — W ostatnich czasach rośnie zainteresowanie zamożniejszej części konsumentów nowymi smakami i specjalnościami piwnymi, co przekłada się na wzrost znaczenia segmentów premium i superpremium, a to natomiast daje szansę na zwiększenie wartości tych segmentów. Właśnie we wprowadzaniu tego typu innowacji upatrujemy szans na zwiększanie wartości rynku piwa — twierdzi Katarzyna Borucka, dyrektor ds. korporacyjnych w GŻ.
Mobilni piwowarzy
Małe regionalne browary odpowiadają, że odkryły ten trend dużo wcześniej i dzięki temu przetrwały.
— Ciężko mówić o unikatowości, będąc gigantem. Do tej pory innowacje były domeną małych browarów, które odbierały udziały dużym graczom — komentuje Marek Jakubiak, szef Browarów Regionalnych Jakubiak.
Podobnego zdania jest Marek Skrętny, szef marketingu w Browarze Amber.
— Rozwój małych browarów możliwy był dzięki innowacjom. Powstają kolejni mali producenci, nie tylko regionalni, ale też browary restauracyjne, coraz więcej jest różnych imprez piwnych. W latach 90. rynek był opanowany przez duże koncerny. Konsumenci wysoko oceniali marki globalne, a skuteczność globalnego marketingu była wysoka. Wówczas mali, aby przetrwać, musieli postawić na innowacje. Ocaliły one również nasz browar. Regionalne browary są bardziej mobilne i łatwiej nam reagować na trendy oraz potrzeby konsumentów. Jest więc zrozumiałe, że nasza odpowiedź na to, co zaczynało dziać się na rynku, była dużo szybsza niż globalnych graczy — dodaje Marek Skrętny.
Jest przekonany o wzroście wartości rynku.
— Będzie zyskiwał dzięki rosnącej sprzedaży unikalnych, a nie unifikowanych piw. Odmienność to duża wartość. Widać to nie tylko w branży piwnej, ale branży spożywczej — dodaje Marek Skrętny.
Tworzyć jak winiarze
Zdaniem Sue Clark, szansą browarów są również… nowe opakowania.
— Niedawno wprowadziliśmy Peroni w małej, eleganckiej butelce 250 ml. Jest poręczna i dedykowana kobietom, które mają ochotę się napić, ale niewiele — twierdzi szef SAB Miller na Europę.
Kolejnym polem do popisu dla piwowarów jest gastronomia.
— W Wielkiej Brytanii jeszcze niedawno co tydzień zamykało się kilkadziesiąt pubów. Konsumenci przestawali je odwiedzać. Zamiast tego odwiedzali restauracje i tam sięgali po lepsze jedzenie. Do takiego posiłku pasują również piwa z tej wyższej półki. Naszym wielkim zadaniem jest wyedukowanie konsumentów i pracowników gastronomii, by potrafili je dobrać do jedzenia tak, jak dobierane jest wino. We Włoszech 80 proc. spożycia piwa to konsumpcja łączna z jedzeniem.Natomiast w Polsce w gastronomii spada — opowiada Sue Clark.
Przemysł piwny dotychczas nie podejmował w tym zakresie tak wielu wysiłków jak branża winiarska.
— Dlatego też nie ma tu takich osiągnięć. Dopiero zaczynamy tworzyć kategorie i subkategorie, które mają już winiarze. Wielkim zadaniem jest też ułatwienie konsumentowi nawigacji w sklepie, tak jak zrobili to producenci wina. To na pewno ułatwia wybór i ośmiela do zrobienia zakupów — mówi prezes SAB Miller Europe.
— Przemysł piwny przeżywał trudne chwile, które sprawiły, że zrezygnował z większych inwestycji w budowę kategorii. W 2008 r. podwyższono akcyzę, wzrosły ceny surowców i materiałów, więc jako producenci mieliśmy inne priorytety. Później, w 2011-13 r., nastąpiła stabilizacja, a kolejnym naturalnym etapem po kryzysie jest poszukiwanie i wprowadzanie nowości. Obecnie konsumenci są gotowi zapłacić za piwo więcej, choć jeszcze kilka lat temu nie byli — podsumowuje Tomasz Bławat, szef Carlsberga w Polsce.