Jeden z pomysłów to rekompensata dla kraju (lub krajów) który miałby od jesieni przyszłego roku znaleźć się bez komisarza. Np. w postaci przyznania mu stanowiska wysokiego przedstawiciela Unii ds. polityki zagranicznej (obecnie Javier Solana). Inna opcja to mała nowelizacja Traktatu z Nicei, by utrzymać obecne zasady.
Po odrzuceniu przez Irlandię Traktatu z Lizbony w czerwcu tego roku UE pogrążyła się w kolejnym kryzysie instytucjonalnym, a rząd w Dublinie dostał od partnerów czas do szczytu UE w październiku na zaproponowanie rozwiązać, jak wyjść z impasu.
"Nie oczekuję cudownego rozwiązania na szczycie w październiku" - powiedział anonimowo wysoki urzędnik UE, będący w stałym kontakcie z władzami Irlandii. "Nie będzie nowego referendum w Irlandii w pierwszej połowie 2009 roku. Bo i po co? By je ponownie przegrać? Nie możemy robić sobie iluzji. Rozwiązanie zabierze jakiś czas, pewnie do początku 2010 roku" - dodał, wskazując na sondaże, z których wciąż wynika, że w nowym referendum Irlandczycy odrzuciliby traktat z jeszcze większą siłą.
Taki scenariusz zakłada, że ponowne referendum najwcześniej odbędzie się w Irlandii jesienią 2009 roku.
A to oznacza, przyznały te źródła, że wbrew początkowym nadziejom i wybory do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2009 roku, i nowa Komisja Europejska, która rozpocznie pracę jesienią przyszłego roku, zostaną wybrane na podstawie obowiązującego Traktatu z Nicei.
Czyli będzie mniej, bo 736 eurodeputowanych, w tym 50 z Polski, oraz zredukowana liczba komisarzy. Traktat z Nicei przewiduje bowiem, że już następna KE ma liczyć mniej komisarzy niż krajów członkowskich, czyli 26 maksymalnie. Traktat z Lizbony zredukowaną, rotacyjną KE przewidywał dopiero w 2014 r. Który kraj zgodzi się na utratę komisarza?
"Zawsze uda się znaleźć tę czy inną rekompensatę dla jednego czy dwóch krajów" - uważają wysokie źródła w UE. Jednym z rozważanych pomysłów jest przyznanie krajowi, który nie będzie miał reprezentanta w KE stanowiska wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej, które dziś piastuje Hiszpan Javier Solana. Gdyby miał je utrzymać na kolejny mandat, wówczas to Hiszpania mogłaby stracić komisarza.
Inny pomysł to zorganizowanie małej Konferencji Międzyrządowej, by nowelizować Traktat z Nicei i zmienić artykuł o liczbie komisarzy, utrzymując dotychczasową zasadę: jeden kraj równa się jeden komisarz.
Takie rozwiązanie nie wymagałoby nawet zwoływania szczytu przywódców 27 państw UE. Wystarczyłaby jednomyślna decyzja na poziomie ministrów spraw zagranicznych albo nawet ambasadorów. Co prawda następnie ta decyzja musiałaby zostać ratyfikowana przez wszystkie 27 krajów (bo chodzi o zmianę traktatu), ale prawnicy są zdania, że nawet w Irlandii, wystarczyłaby ratyfikacją drogą parlamentarną.
Ponadto rozwiązanie to pozwoliłoby Unii odpowiedzieć na obawy podnoszone w irlandzkim referendum. Jednym z argumentów przeciwko Traktatowi z Lizbony była obawa, że Irlandczycy stracą swego reprezentanta w KE...
Redukcja liczby komisarzy miała zapobiec rozrastaniu się KE w rozszerzającej się Unii i tworzeniu mało ważnych tek (już dziś np. są osobni komisarze do nauki, kultury i wielojęzyczności). Ponadto autorzy pomysłu podkreślali wspólnotowy charakter KE - zgodnie z traktatami nie reprezentuje ona interesów rządów (w przeciwieństwie do Rady UE), ale interes ogólnoeuropejski.
Poza Irlandią już tylko dwa kraje - Szwecja i Czechy nie ratyfikowały Traktatu z Lizbony. W Polsce ratyfikacja czeka na podpis prezydenta.