Restrukturyzacja sektora stoczniowego rozpoczęła się niemal trzy lata temu. Na ratowanie firm skarb państwa wyłożył około 2,3 mld zł (w postaci poręczeń i gwarancji, pożyczek i dokapitalizowań), a efekty są nikłe. Pojawił się natomiast kolejny problem — zapowiadane na czerwiec powstanie Korporacji Polskie Stocznie (KPS) staje się coraz mniej prawdopodobne.
Mniejszościowi akcjonariusze zaskarżyli uchwałę walnego Stoczni Gdynia (SG) i tym samym uniemożliwili lub przynajmniej opóźnili podniesienie kapitału spółki. Bez niego konsolidacja sektora staje pod znakiem zapytania. Stocznia pozostanie z długami, a włączanie jej w tym stanie do KPS dobrze nie wróży.
— EVIP i Warta zaskarżyły uchwałę dotyczącą uprzywilejowania akcji Stoczni Gdynia. Uchwałę zaskarżył również Stoczniowy Fundusz Inwestycyjny (SFI), który nie został dopuszczony do walnego i uznał tę decyzję za niezgodną z prawem. Uważamy, że zaoferowanie uprzywilejowanych akcji jest działaniem na szkodę mniejszościowych akcjonariuszy — mówi Marek Roman, dyrektor generalny Grupy Firm Doradczych EVIP.
Problem z przywilejem
Nowe akcje SG miały być uprzywilejowane co do głosu w stosunku 2:1. I właśnie to wywołało sprzeciw części akcjonariuszy.
— Na walnym głosowaliśmy przeciwko uchwale o nowej emisji, głównie z powodu uprzywilejowania nowych akcji co do głosu i braku sprecyzowanych zasad subskrypcji. Konsekwencją było jej zaskarżenie w sądzie gospodarczym, a kolejnym krokiem będzie prawdopodobnie wniosek do Krajowego Rejestru Sądowego o zabezpieczenie powództwa — tłumaczy Bogusław Bamber, prezes Warta Investment.
Wśród obecnych właścicieli prawo do dwóch głosów z akcji ma tylko skarb państwa (45 proc. akcji), po podniesieniu kapitału zyskaliby je również wszyscy nowi akcjonariusze. EVIP, Warta i SFI zostałyby za to zmarginalizowane.
Wyjściem mogłoby być porozumienie się akcjonariuszy mniejszościowych z KPS, jeśli ta pozwoli im odzyskać przynajmniej część zaangażowanych w stocznię pieniędzy, na przykład odkupując akcje. SFI zaangażował bowiem w stocznię około 30 mln zł, a Warta i EVIP po blisko 12 mln zł. Ile pieniędzy akcjonariusze chcą odzyskać, by wycofać roszczenia wobec stoczni, na razie trudno określić.
Działanie na szkodę
Zaskarżoną uchwalę zgromadzenie podjęło 4 marca, decydując o podwyższeniu kapitału, które jest elementem planu restrukturyzacji stoczni. Zakładano w nim podniesienie kapitału o 300 mln zł. W 2004 r. z zakładanej puli akcje za 80 mln zł objął skarb, blisko 4 mln zł trafiło do drobnych wierzycieli. Pozostałe 215 mln zł w postaci akcji serii D miało trafić do nie tylko dotychczasowych akcjonariuszy, ale przede wszystkim do wierzycieli. Działanie akcjonariuszy mniejszościowych wywołuje więc duże emocje.
— Blokowanie podniesienia kapitału w Stoczni Gdynia to działanie na szkodę spółki, które może bardzo utrudnić przeprowadzenie programu restrukturyzacji — ocenia Arkadiusz Krężel, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, twórca koncepcji korporacji.
Zarząd SG twierdzi natomiast, że nie otrzymał zawiadomienia o zaskarżeniu uchwały.
— Nic o tym nie wiem — zapewnia Jerzy Lewandowski, prezes SG.
— Gdyby jednak okazało się, że istotnie taki wniosek został złożony w sądzie, byłoby to działanie na szkodę spółki — dodaje Krzysztof Grabowski, doradca zarządu SG.
Okiem posła
Za pięć dwunasta
Po pierwsze — należałoby zdecydować, co tak naprawdę chcemy konsolidować: cały sektor (łącznie z dostawcami) czy tylko stocznie. Jeśli branżę, to utworzenie korporacji jest dobrym pomysłem, szkoda tylko, że przez ostatnie lata niewiele się działo, a teraz, gdy jest już za pięć dwunasta, odbywają się gwałtowne ruchy.
Adam Szejnfeld przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki