Budowlańcy nie chcą finansować inwestycji z Polskiego Ładu

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2022-01-11 20:00

Już 43 mld zł ma BGK na kontrakty w małych miejscowościach. Ich finansowanie i wykonanie może jednak sporo małych firm doprowadzić do bankructwa.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie zastrzeżenia mają specjaliści z branży budowlanej do Programu Inwestycji Strategicznych
  • czy możliwe są zmiany programu
  • jakie skutki może wywołać program w budowlance

Samorządy od dawna skarżą się na brak pieniędzy na inwestycje. To m.in. efekt wprowadzanych w ostatnich latach zmian podatkowych, ograniczających przychody gmin, oraz zamrożenia przez Komisję Europejską strumienia dotacji dla Polski. W rozwiązaniu problemów ma pomóc Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Rozpatrzył już samorządowe wnioski o wartości 23 mld zł z Programu inwestycji strategicznych, wdrażanego w ramach projektu Polski Ład. Obecnie zaś samorządy mogą ubiegać się o finansowanie z drugiej transzy, wartej 20 mld zł. Rządowe dotacje są przeznaczone m.in. na drogi, gazociągi i wodociągi. Korzystać z nich mogą zwłaszcza małe, niezbyt zamożne miejscowości, które pierwotnie mogły liczyć na promesy bankowe, gwarantujące 80-95 procent. dofinansowania, a po niedawnej zmianie zasad przez rząd, niektóre mogą dostać nawet na 98 procent. BGK ma finansować je emisją obligacji.

Inflacja w ofertach
Inflacja w ofertach
Niektóre samorządy obawiają się rosnących kosztów inwestycji. Mogą skutkować tym, że przy promesie BGK, określającej wkład banku nawet na 98 proc. dotychczas szacowanych kosztów inwestycji, realny wkład gminy będzie wielokrotnie wyższy niż brakujące 2 proc., bo faktyczne ceny ofert będą wyższe niż kosztorysy. Wówczas mniej zamożnych samorządów nie będzie stać na inwestycje, nawet z dotacją z Polskiego Ładu.
Bartlomiej Kudowicz / Forum

- Zmieniając zasady finansowania rząd nie uwzględnił niestety naszych postulatów. Samorządy pozyskujące dotacje z Polskiego Ładu będą mogły przerzucać większość kosztów finansowania w trakcie realizacji inwestycji na wykonawców. W efekcie firmy budowlane, zwłaszcza małe i średnie, nie będą w stanie realizować takich kontraktów – mówi Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa (OIGD).

Płatności z dołu niepokoją wykonawców

Izba wysłała już dwa pisma do premiera Mateusza Morawieckiego, prosząc o zmianę zasad finansowania. Jej zastrzeżenia budzi m.in. §7 ust.5 załącznika do uchwały Rady ministrów dotyczącego Programu inwestycji strategicznych. Zgodnie z nim wykonawca zobowiązany będzie do finansowania inwestycji niepokrytej udziałem własnym samorządu „na czas poprzedzający wypłatę lub wypłaty dofinansowania z programu, w ramach udzielonej wstępnej promesy”.

Przedstawiciele biura prasowego banku w odpowiedzi na pytania „PB” przyznają, że program przewiduje „płatność z dołu przy jednoczesnym samofinansowaniu się wykonawcy w trakcie realizacji inwestycji”.

„W przypadku inwestycji, których realizacja będzie trwała 12 miesięcy lub krócej, środki z programu zostaną wypłacone po zakończeniu realizacji inwestycji. Natomiast w przypadku inwestycji, których realizacja będzie trwała dłużej niż 12 miesięcy, samorząd otrzyma środki w dwóch-trzech transzach, zgodnie z harmonogramem realizacji inwestycji” – czytamy w odpowiedzi BGK.

Przedstawiciele banku dodają, że w trakcie dotychczasowych naborów programu „zbierane są wnioski i analizowane są możliwości dokonania zmian w kolejnych edycjach”.

Izba zwraca uwagę, że program przewiduje wypłatę dotacji z promesy dla samorządów, ale nie gwarantuje wprost wypłaty wynagrodzenia wykonawcom po sporządzeniu protokołu odbioru robót. Zapłata jest przewidziana jedynie w okresie poprzedzającym uruchomienie promesy.

„Wykonawca (…) nie wie, kiedy otrzyma wynagrodzenie (…) Możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której wykonawca wykona swój zakres robót i (…) będzie musiał czekać aż do dokonania realnej wypłaty dofinansowania z programu na rzecz wnioskodawcy (samorządu red.)” – czytamy w piśmie izby do premiera Morawieckiego.

A co, jeśli samorząd zrobi błąd we wniosku o płatność z promesy BGK, co wydłuży termin przelewu gotówki? Małych firm nie stać na czekanie na pieniądze, dlatego też chciałby jednoznacznego określenia płatności za etapy, nawet w kontrakcie krótszym niż rok.

OIGD podkreśla też, że firmy budowlane, zwłaszcza małe i średnie, już teraz mają problemy z pozyskaniem finansowania w bankach. Ryzyko długotrwałego czekania na zapłatę jeszcze bardziej utrudni im zdobycie kredytów.

Tymczasem przedsiębiorcom realizującym inwestycje w ramach Polskiego Ładu będzie potrzeba w krótkim terminie sporo kapitału. W programie przewidziano bowiem wymóg ogłoszenia przez samorząd przetargu w ciągu sześciu miesięcy od otrzymania wstępnej promesy.

Ryzykowne kontrakty mogą skutkować upadłością wykonawców

Jeśli przedsiębiorcy nie będą mieć pieniędzy, nie zdobędą kontraktów. Brak zamówień albo pewności co do terminów zapłaty może natomiast, zdaniem izby drogowej, skutkować bankructwem małych firm.

Inni branżowi specjaliści także uważają, że rządowy program mógłby być dla małych wykonawców deską ratunku, a tymczasem jest duże ryzyko, że stanie gwoździem do trumny.

„Mniejsze podmioty regionalne nadają się idealnie do realizacji niewielkich kontraktów samorządowych. Przychody z ich wykonania mogłyby wspierać rozwój firm i zachęcać do zwiększania zatrudnienia. Jednym z największych wyzwań w segmencie drogowym jest jednak utrzymanie bezpiecznego poziomu płynności finansowej, który pozwala na pokrycie bieżących kosztów budowy drogi cyklicznymi płatnościami od zmawiającego za zrealizowany zakres robót. Planowany w Polskim Ładzie mechanizm odstraszy większość lokalnych firm, z obawy przed popadnięciem w tarapaty finansowe, które w krótkim czasie mogą skutkować upadłością – uważa Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Jego zdaniem miejsce lokalnych przedsiębiorstw szybko zajmą duzi ogólnokrajowi wykonawcy, którzy bez problemu sfinansują inwestycję do czasu jej zakończenia.

- Tym samym duże podmioty będą coraz większe, a niewielkie firmy pozostaną małe. Chyba nie o to chodziło architektom programu – uważa Damian Kaźmierczak.

Duże firmy mają w portfelach wiele kontraktów publicznych, zwłaszcza drogowych, więc nie są skłonne do realizacji umów, w których zamawiający przerzuci na nich ryzyko finansowania.

- Duże firmy budowlane nie są bankami, także muszą pozyskać finansowanie na rynku, a podmioty, które go udzielają, wycenią ryzyko samorządowych kontraktów. Przy płatnościach z dołu może być ono wyższe, a tym samym koszty finansowania i realizacji kontraktów wzrosną – mówi Piotr Kledzik, prezes grupy PORR.

Zwraca także uwagę na wysokie koszty materiałów i galopującą inflację, które mogą negatywnie wpłynąć zarówno ma mniejsze, lokalne inwestycje, jak i duże kontrakty budowlane.

Marek Wójcik, ze Związku Miast Polskich zapewnia natomiast, że rozumie obawy wykonawców, ale podkreśla, że kosztów finansowania nie można przerzucać na samorządy. Trzeba przeprowadzić konsultacje i znaleźć rozwiązanie, które pomoże rozwiązać problemy wykonawców, ale nie kosztem samorządów.