Budżet 2002: założenia znów budzą wątpliwości

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2001-08-10 00:00

Budżet 2002: założenia znów budzą wątpliwości

Zdaniem wicepremiera Janusza Steinhoffa, deficyt budżetu w 2002 roku nie przekroczy 4,5 proc. PKB. Ekonomiści uważają, że wicepremier jest optymistą. Ich zdaniem, braki w państwowej kasie mogą osiągnąć poziom 4-6 proc. PKB. Pesymiści mówią nawet o 10 proc.

W 2001 roku po nowelizacji budżetu deficyt w relacji do PKB ma osiągnąć około 3,9 proc. Prognozy wzrostu PKB mówią o poziomie 2,9 proc. i inflacji średniorocznej 5,1 proc. Założeniami do budżetu na 2002 rok rząd ma zająć się w przyszłym tygodniu, panuje jednak rozbieżność między szacunkami Rady Ministrów i niezależnych ekonomistów. Na razie nie wiadomo, kto ma rację. Można się tylko spodziewać powtórki scenariusza z ubiegłego roku i publicznych debat: czy budżet oparty jest na realnych podstawach, czy też nie.

Co czeka budżet

Prognozując tempo wzrostu PKB w przyszłym roku ekonomiści są bardziej optymistyczni, niż resort finansów. Zakładają też wyższą inflację, czyli wyższe nominalnie dochody budżetu. Podstawową przesłanką przemawiającą za tym jest wzrost popytu wewnętrznego oraz inflacji w 2002 roku. Te czynniki oraz redukcje stóp procentowych przełożą się na szybszą dynamikę wzrostu PKB.

Na razie nie ma jeszcze dokładnych szacunków kosztów powodzi. Analitycy przewidują więc znaczące pogłębienie deficytu. Na dodatek w 2002 roku nie można już liczyć na ponad 3 mld zł ze sprzedaży licencji UMTS, a zysk NBP może być znacznie niższy niż 5 mld zł. Nieznany jest też dalszy los prywatyzacji. Jeżeli w tym roku uda się zrealizować wpływy wysokości 18 mld zł, to w przyszłym nie przekroczą one 10 mld zł.

— Koncepcja SLD zakładająca pozostawianie pieniędzy z prywatyzacji w spółkach jest przy obecnych kłopotach budżetu nierealistyczna. Deficyt trzeba wówczas finansować przez dodatkowe emisje papierów, a to nie jest korzystne rozwiązanie — ostrzega Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.

Budżetowy balast

Na te problemy nakładają się zwiększone wydatki. Na 2002 rok przesunięto przekazanie 3,5 mln zł zaległych składek wobec funduszy emerytalnych. Wraz z odsetkami kwota ta może urosnąć do około 6 mld zł. Na przyszły rok odłożono również część inwestycyji. Największym jednak obciążeniem dla budżetu będzie realizacja ustaw dotyczących ulg i dotacji dla rodzin wielodzietnych oraz wydatków na obronę narodową. Według szacunków MF, ustawy te będą kosztować budżet rocznie około 10 mld zł.

— Należy pamiętać, że osłabienie złotego spowoduje wzrost kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego. Znacząco wzrosną także koszty długu publicznego — dodaje Bogusław Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Potrzebne reformy...

Na razie nie wiadomo, kto ma rację — wicepremier Janusz Steinhoff szacujący deficyt budżetu na poziomie 4,5 proc. w 2002 roku, czy ekonomiści mówiący o przedziale 4-6 proc. Wiadomo za to, że dla dobra gospodarki należy zrobić wszystko, by sprawdziły się przewidywania rządu. Realizacja scenariusza założonego przez Radę Ministrów wymaga jednak przeprowadzenia gruntownej reformy finansów państwa.

— By uniknąć kryzysu finansowego, należy przeprowadzić szereg reform strukturalnych w polityce fiskalnej. Musimy przede wszystkim zmniejszyć wydatki sztywne w budżecie (obecnie 60 proc. wszystkich), ograniczyć dotacje socjalne do sektora niepublicznego oraz zwiększyć kontrolę państwa nad wydatkami funduszy i agencji finansowanych środkami z budżetu np. NFOŚ czy ARR — tłumaczy Bogusław Grabowski.

...i cięcie stóp

Z tymi poglądami zgadzają się ekonomiści. Dodają oni jednak, że RPP powinna bardziej zdecydowanie obniżać stopy procentowe. Same zmiany strukturalne nie wystarczą. Parlament powinien jednocześnie zająć się poprawkami do ustaw powodujących zwiększanie wydatków.

— Gdyby rząd zdecydował się na konstrukcję nowego budżetu przy obecnych założeniach, bez reform i cięć w wydatkach, to przyszłoroczny deficyt może osiągnąć nawet 10 proc. PKB. Po doświadczeniach z tegorocznym budżetem nie powinno jednak dojść do takiej sytuacji — uspokaja Janusz Jankowiak.

— Istnieje groźba kryzysu finansów państwa, ale otuchy dodają wypowiedzi najważniejszych polityków opozycji. Wydaje się, że patrzą oni realnie na stan budżetu i zdają sobie sprawę z konsekwencji kontynuowania obecnej polityki gospodarczej — mówi Krzysztof Rybiński, główny ekonomista ING Barings.