WASZYNGTON (Reuters) - We wtorkowym orędziu o stanie państwa, prezydent George W. Bush zapowiedział, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, USA użyją "pełnej siły militarnej" przeciwko Irakowi i ostrzegł amerykańskie oddziały, że "czekają ich bardzo ważne godziny".
"Dla odważnych Amerykanów, którzy ponoszą ryzyko, żadne zwycięstwo nie jest wolne od smutku. Ten naród walczy niechętnie, bo zna cenę walki i obawia się dni żałoby, które po niej przychodzą" - powiedział Bush w wystąpieniu przed Izbą Reprezentantów.
Godzinne przemówienie ma kluczowe znaczenie dla Busha, który próbuje zyskać poparcie dla wojny w Iraku. Wśród Amerykanów narasta niepokój przed wojną, a członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ wezwali USA do ostrożności i dania inspektorom rozbrojeniowym więcej czasu.
Równocześnie Bush starał się uspokoić Amerykanów, zaniepokojonych niepewną kondycją gospodarki, która jego zdaniem nadal odczuwa konsekwencje recesji, ataków z 11 września, skandali finansowych w spółkach oraz dekoniunktury na rynkach akcji.
Sposobem na poprawę kondycji gospodarki ma być opracowany przez jego administrację plan redukcji obciążeń podatkowych na łączną sumę 674 miliardów dolarów.
Bush powtórzył, że Irak musi pozbyć się Saddama Husajna, ale nie przedstawił nowych dowodów zagrożenia z jego strony oraz powtórzył wcześniejsze oskarżenia wobec Bagdadu.
Dodał jednak, że Sekretarz Stanu, Colin Powell ma w przyszłym tygodniu przedstawić nowe dowody dotyczące programów zbrojeniowych prowadzonych przez Irak oraz ustosunkował się do krytyków poddających w wątpliwość zagrożenie, jakie stanowi Husajn.
"Niektórzy mówią, że nie wolno nam działać dopóki zagrożenie nie jest bliskie. Od kiedy to terroryści i tyrani ogłaszali swoje zamiary, grzecznie informując nas przed atakiem?" - odpierał zarzuty krytyków Bush.
Siłom zbrojnym w Zatoce, które mają być gotowe do wojny w przyszłym miesiącu, Bush powiedział: "Wielu z was gromadzi się na Bliskim Wschodzie i mogą was czekać decydujące godziny. W tych godzinach powodzenie naszego zadania zależeć będzie do was".
Dodał też: "Jeżeli zostaniemy zmuszeni do wojny, użyjemy pełnej siły i mocy amerykańskich sił zbrojnych i wygramy". Wysyłając żołnierzy na wojnę powiedział: "To najtrudniejsza decyzja jaką musi podjąć prezydent".
POWELL PRZEDSTAWI DOWODY
Aby przekonać wątpiących sojuszników, Bush wezwał Radę Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych by zebrała się 5 lutego, gdy Powell przedstawi nowe dowody dotyczące programów produkcji broni masowego rażenia prowadzonych przez Irak.
Demokratyczny senator z Massachusetts, Edward Kennedy powiedział, że zwróci się do Senatu z rezolucją wzywającą Busha do przedstawienia "przekonywujących dowodów o bliskim zagrożeniu, zanim wojska amerykańskie zostaną wysłane na wojnę do Iraku".
Demokraci wezwali również Busha do zapewnienia międzynarodowego poparcia dla akcji zbrojnej.
"Musimy przekonać świat, że Saddam Husajn nie jest tylko problemem Ameryki, ale całego świata" - powiedział gubernator Gary Locke w oficjalnej odpowiedzi Demokratów po wystąpieniu Busha.
Bush wyraźnie powiedział, że Ameryka jest gotowa rozbroić Irak bez względu na poparcie ONZ.
"Będziemy się konsultować, ale nie łudźmy się: jeżeli Saddam Husajn nie rozbroi się dla bezpieczeństwa naszego społeczeństwa oraz pokoju na świecie to poprowadzimy koalicję, która go rozbroi" - powiedział Bush.
Prezydent zapewnił też, że z dowodów pozyskanych przez wywiad wynika, że Saddam Husajn "wspomaga i chroni terrorystów", w tym członków al-Kaidy oraz może dostarczać im broni masowego rażenia.
Bush podkreślił, że Saddam nie ujawnił znacznej ilości broni chemicznej i biologicznej nawet w trzy miesiące po tym jak Rada Bezpieczeństwa dała mu szansę rozbroić się.
"Zamiast tego wykazał całkowitą pogardę dla Narodów Zjednoczonych i opinii światowej" - powiedział Bush.
((Tłumaczył: Piotr Skolimowski; Redagował: Adrian Krajewski; Reuters Messaging: [email protected]; Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, [email protected]))