By wydawać, trzeba czuć się bezpiecznie

Wiktor Krzyżanowski
opublikowano: 2003-04-29 00:00

Dopóki konsumenci na całym świecie nie poczują się bezpieczni, będą bardzo ostrożnie wydawać pieniądze. To znaczy, że nie będzie potrzeby inwestowania, a gospodarka nie ruszy z kopyta — to główne przesłanie pierwszego dnia forum OECD w Paryżu.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) prognozuje, że w tym roku tempo wzrostu gospodarczego w krajach członkowskich wyniesie średnio 1,9 proc.

— Widać oznaki poprawy, ale odbicie jest bardzo powolne — uważa Jean-Philippe Cotis, główny ekonomista OECD.

W pierwszym dniu dorocznego forum OECD uczestnicy byli zgodni — największym problemem światowej gospodarki jest brak bezpieczeństwa.

— W obecnej sytuacji ludzie nie chcą inwestować czy wydawać pieniędzy. Dopóki tak będzie, popyt nie wzrośnie istotnie, przez co firmy nie będą miały powodów do zwiększania produkcji i inwestycji — twierdzi Gareth Evans, prezes International Crisis Group.

Dodaje, że rządzący krajami świata muszą zrozumieć, że dziś nie ma miejsca dla partykularnych interesów. A globalnym interesem jest bezpieczeństwo.

— Mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją: z jednej strony mamy jeden kraj, który pokazał, że może zaatakować, kogo zechce, z drugiej zaś wiele państw, które nic nie robią dla bezpieczeństwa. To nas donikąd nie prowadzi — alarmuje Donald Johnston, przewodniczący OECD.

Wniosek — trzeba wrócić do wielostronnych konsultacji i ustaleń w ramach funkcjonujących organizacji międzynarodowych — głównie ONZ.

Kwestia bezpieczeństwa na świecie to jeden problem. Drugi to niedostosowanie polityki fiskalnej wielu krajów do realiów gospodarczych oraz brak koordynacji między polityką rządów i banków centralnych.

— Amerykanie przynajmniej mają Fed, który rozumie i reaguje na problem wzrostu. W Europie jest znacznie gorzej — tu liczy się tylko inflacja — krytykuje Anatole Koletsky, główny ekonomista ,,The Times”.

Z drugiej strony lata dobrobytu spowodowały, że sfera opieki społecznej w większości krajów OECD rozrosła się do rozmiarów, których dziś nie są w stanie udźwignąć budżety. To powoduje wzrost deficytów i podatków.

— Skończyły się dobre czasy. Dziś nasze główne zmartwienie to przywrócenie szybkiego wzrostu. Bez reform fiskalnych tego nie osiągniemy — ostrzega Donald Johnston.

Dodaje, że tu nie chodzi tylko o dobrą wolę rządzących, ale o dialog i zrozumienie społeczeństwa. Są bowiem kraje, jak Polska, gdzie reformy są tylko zapowiadane. Są jednak inne , jak Niemcy, gdzie rząd chce je przeprowadzić, ale opinia publiczna nie pozwala.