Był sprint, teraz będzie maraton - rząd zapowiada deregulację 2.0

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-07-13 20:00

Eliminowanie zbędnych przepisów ma zejść na poziom branż i dziedzin. Prace będą przebiegały wolniej niż do tej pory i weźmie w nich udział więcej podmiotów.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • na czym ma polegać drugi etap deregulacji
  • na jakich obszarach ma się ona skupić
  • jakie są przykładowe propozycje zmian w przepisach
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dotychczasowy deregulacyjny urobek premier Donald Tusk i szef inicjatywy SprawdzaMy, prezes InPostu Rafał Brzoska przedstawili na początku poprzedniego tygodnia. To około 500 propozycji przekazanych rządowi, które przekuły się na 175 projektów zmian w ustawach. 20 ustaw już zostało podpisanych przez prezydenta. Zarówno szef rządu, jak i prezes InPostu zadeklarowali wówczas, że proces deregulacji będzie kontynuowany.

– Musimy przejść od rewolucyjnego pomysłu do trwałej zmiany filozofii działania. Innowacje, inteligentna gospodarka i deregulacja muszą być fundamentem tego procesu – mówił Donald Tusk w czasie konferencji prasowej na Giełdzie Papierów Wartościowych.

Więcej, ale wolniej

Pod koniec tygodnia rzecznik rządu Adam Szłapka i Maciej Berek, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, przedstawili założenia drugiego etapu deregulacji. Przede wszystkim inaczej ma wyglądać podejście do tematu. Do tej pory było mnóstwo niewielkich zmian regulacyjnych, przyjmowanych do realizacji w kolejności zgłoszeń. Tempo prac nad nimi było bardzo duże, bo szef rządu i przedsiębiorcy z ekspertami, skupieni w inicjatywie SprawdzaMy założyli, że pierwszy etap przeprowadzą w 100 dni.

Teraz zmiany mają być bardziej kompleksowe i dziedzinowe. A to oznacza, że tempo prac nad nimi spadnie. Co prawda minister Maciej Berek deklaruje, że dobrze byłoby ustalić deadline, bo działa to motywująco, ale póki nie padły żadne twarde zobowiązania w tej sprawie.

Jakie dziedziny rząd chce wziąć na tapet? Według szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów do takich obszarów należą m.in. efektywność postępowań sądowych czy podatkowych i procesy inwestycyjne. Zakres deregulacji ma być większy: już nie będzie to legislacyjna drobnica, ale zmiany systemowe. Dlatego grono osób, które będą nad nią pracować, ma się powiększyć. Przedsiębiorcy i eksperci skupieni wokół Rafała Brzoski nadali impet pierwszemu etapowi, ale jak mówi Maciej Berek, rząd będzie chciał zaprosić do prac grupy, które wcześniej nie brały w nich udziału. Mowa na przykład o samorządach terytorialnych, środowiskach naukowych czy samorządach branżowych.

Propozycji nie zabraknie

Maciej Berek mówi, że do tej pory pracownicy ministerstw przeanalizowali około 350 propozycji przesłanych przez ekspertów inicjatywy SprawdzaMy. To właśnie te pomysły miały do tej pory priorytet. Ale to nie wszystkie propozycje deregulacji, jakie powstały do tej pory.

Poszczególne resorty również przygotowały własne pakiety deregulacyjne. Według szefa Komitetu Stałego RM do tej pory nie było czasu się nimi zająć ze względu na tempo prac. Ale w drugiej fazie zostaną one włączone do całego procesu.

Swoje propozycje zmian regulacyjnych przygotowały także spółki skarbu państwa. I to niemało: jest ich około tysiąca.

Jakimi konkretnie rozwiązaniami rząd miałby się zająć w czasie drugiego etapu deregulacji? Minister przedstawił kilka przykładów. To m.in. umożliwienie zawierania umów o pracę w formie innej niż pisemna. Pomocne w tym mogłoby być uruchomienie przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej specjalnego portalu. Inny plan to usprawnienie systemu egzekucji i przyspieszenie dochodzenia należności. Celem jest ograniczenie zatorów płatniczych. Maciej Berek nie rezygnuje również ze zwiększenia zakresu stosowania tzw. milczącej zgody w relacjach między urzędem a obywatelem. Inny plan to uelastycznienie zasad zatrudniania lekarzy orzeczników ZUS.