Hellandsvik, który zarządzał wcześniej inwestycjami w akcje na rynkach skandynawskich w JPMorgan Chase, wskazuje, że historia sugeruje iż rynki nie będą potrzebowały dużo czasu na odrobienie strat.
- Wielu inwestorów uważa, że to rynek niedźwiedzia wywołany niespodziewanym wydarzeniem, tak zwany czarny łabędź – powiedział Hellandsvik. – Historia wskazuje, że rynki niedźwiedzia wywołane wydarzeniami są zarówno krótsze, jak i płytsze niż wywołane przyczynami strukturalnymi, jak było w przypadku kryzysu finansowego, którego doświadczyliśmy w 2008-09 roku. Choć jest wciąż wiele niewiadomych, uważamy, że wpływ na rynek będzie obecnie krótszy niż widzieliśmy podczas tamtego osłabienia – dodał.
Zwrócił uwagę, że jego klienci mniej się martwią obecnie niż w 2008 roku. Częściowo dzięki lekcji, którym był poprzedni kryzys finansowy.
- Generalnie, inwestorzy mniej panikują obecnie w porównaniu z okresem kryzysu finansowego – powiedział Hellandsvik. – W ujęciu procentowym, widzieliśmy mniejszy odpływ w marcu niż w szczytowy momencie kryzysu finansowego. Wielu drobnych inwestorów nauczyło się, że trudno jest wyczuć zmiany na rynku oraz że inwestowanie w akcje wymaga długoterminowej perspektywy – dodał.
Jego zdaniem, utrzymujący się popyt na akcje to także częściowo skutek dużych ilości dostępnej gotówki i niskich stóp procentowych.
- Choć uważam, że widzieliśmy już dno, jestem przekonany, że relacja ryzyka do korzyści z taktycznego punktu widzenia jest przechylona bardziej na stronę pogorszenia niż poprawy – powiedział Hellandsvik. – W końcu S&P 500 jest obecnie na tym samym poziomie co w sierpniu ubiegłego roku. I to pomimo faktu, że ok. 80 proc. globalnej gospodarki jest obecnie zamknięte, co spowoduje, że doświadczymy największej recesji w czasach współczesnych – dodał.