W trzecim kwartale 2019 r. w Polsce było w budowie 320 tys. m kw. powierzchni handlowej, z czego 20 proc. to rozbudowy. Całkowita powierzchnia handlowa w kraju wynosi 12,1 mln m kw. W raporcie Market View: polski rynek handlowy po III kwartale 2019 r. CBRE szacuje, że w całym bieżącym roku na rynek trafi 300 tys. m kw. nowej powierzchni, co oznacza przyrost o 2,5 proc. (w 2018 r. 3,1 proc.).

Wyczerpany potencjał
Tempo rozwoju zależy od wielkości miasta i jego nasycenia powierzchnią handlową. Najmniejsze nasycenie (390 do 451 m kw. na 1 tys. mieszkańców) jest w Szczecinie, Krakowie i aglomeracji górnośląskiej. Kraków i Szczecin przodują jednak pod względem inwestycji w trakcie realizacji — powstaje tam odpowiednio 41,6 tys. m kw. i 20,5 tys. m kw. W porównaniu z miastami europejskimi średni wskaźnik nasycenia powierzchnią handlową w Polsce jest podobny (ok. 300-400 m kw. na 1 tys. mieszkańców), więc potencjału dla dużych inwestycji już nie ma.
— W głównych ośrodkach coraz trudniej o atrakcyjną działkę, dlatego na popularności zyskuje rozbudowa i modernizacja. W mniejszych miejscowościach, poniżej 100 tys. mieszkańców, realizowanych jest aż 84 proc. wszystkich projektów — prym wiodą mniejsze formaty, parki handlowe, które kuszą ofertą idealnie dopasowaną do potrzeb mieszkańców — mówi Magdalena Frątczak, szefowa sektora handlowego w CBRE.
Najwyższe czynsze są w stolicy. Miesięczna stawka za stumetrowy lokal w najlepszych centrach handlowych wynosi średnio 100-130 EUR/m kw./ mies., a przy najpopularniejszych ulicach handlowych — 102 EUR/m kw./mies.
Wynajem nieruchomości handlowych w Krakowie i na Górnym Śląsku kosztuje do 60 EUR/m kw./mies. Najniższe stawki za lokale obowiązują w Łodzi i Szczecinie, średnio 40-50 EUR/m kw./mies.
— Można założyć, że o ile stawki czynszowe w najlepszych centrach handlowych pozostaną stabilne, o tyle stawki najmu przy ulicach handlowych będą rosły, w szczególności ze względu na popyt ze strony dynamicznie rozwijającego się segmentu gastronomicznego. Tendencja ta będzie dotyczyć całego kraju — prognozuje Magdalena Frątczak.
Pomysł na niedziele
Sytuacja na rynku nieruchomości handlowych zmienia się nie tylko ze względu na rosnące nasycenie powierzchnią, ale też pod wpływem wprowadzenia niehandlowych niedziel. Z najnowszych analiz Retail Institute wynika, że w ciągu trzech kwartałów odwiedzalność była taka sama jak w analogicznym okresie ubiegłego roku. Na koniec września obroty najemców wzrosły o 2,3 proc. r/r. Nominalnie to sporo, bo w poprzednim kwartale wzrost obrotów był na poziomie 1 proc., ale po uwzględnieniuinflacji nie ma powodów do radości. W perspektywie mamy też wyłączenie z handlu wszystkich niedziel od 2020 r.
— Pamiętajmy też, że dane te pochodzą ze 120 centrów handlowych, których sytuacja jest bardzo zróżnicowana. Najmniejsze obroty i odwiedzalność odnotowują centra małe, bardzo małe i średnie — tam sytuacja bywa bardzo trudna. Indeks zawyżają rosnące wyniki dużych i bardzo dużych placówek — mówi Anna Szmeja, prezes Retail Institute.
Wzrost odwiedzalności i sprzedaży — odpowiednio o 2 proc. i 6 proc. — odnotowały np. w pierwszym półroczu centra należące do EPP. To duże obiekty — m.in. Galeria Młociny w Warszawie.
— Klienci wybierają po prostu inne dni tygodnia na zakupy — najchętniej soboty, wtorki i czwartki. W dni wolne od handlu, kiedy otwarta jest gastronomia i rozrywka, przygotowaliśmy dla nich bogatą ofertę animacyjną, która zwiększa frekwencję w niedziele nawet o kilkadziesiąt procent — mówi Michał Świerczyński, członek zarządu odpowiedzialny za komercjalizację nieruchomości w EPP.
Według Haliny Frątczak po wprowadzeniu niehandlowych niedziel większość inwestorów na moment wstrzymała się od nowych projektów. Obecnie jednak ci, którzy dostrzegli, że niedzielni klienci robią zakupy w inne dni, znowu szukają odpowiednich mniejszych lokalizacji pod inwestycję. Budując nowy obiekt, muszą go jednak tak zaplanować, aby utrzymał się, pracując przez sześć dni w tygodniu, bo w parkach handlowych nie ma miejsca na ofertę rozrywkową ani gastronomiczną.