Grudniowa inflacja wyniosła ostatecznie 4,7 proc. rok do roku, a więc mniej, niż GUS podawał we wstępnym odczycie (4,8 proc.), i poniżej rynkowych prognoz (5 proc. i więcej). Z raportu GUS wynika, że przyczyniło się do tego wyhamowanie wzrostu cen usług: w ciągu miesiąca podrożały one o 0,1 proc., ale wskaźnik rok do roku zmalał do 6,6 proc. z 7,2 proc. w listopadzie. Ceny towarów co prawda nie wzrosły w porównaniu z listopadem, ale względem grudnia 2023 r. tempo wzrostu przyspieszyło do 4 proc. z 3,8 proc. w listopadzie.
Wyższe pensje napędzały ceny usług
Dlaczego ceny usług są istotne? To ważna składkowa tzw. inflacji bazowej, którą – teoretycznie – powinna mieć na uwadze Rada Polityki Pieniężnej przy podejmowaniu swoich decyzji. Zwłaszcza jedna z jej miar – pomijająca ceny nośników energii i ceny żywności – jest w centrum uwagi banku centralnego i rynku, bo pokazuje, jak kształtuje się inflacja w wyniku procesów zachodzących w gospodarce, a nie czynników zewnętrznych, na które RPP i kształtowane przez nią stopy procentowe nie mają wpływu.
Przez cały 2024 r. ceny usług rosły dużo szybciej niż ceny towarów. Główny powód to szybkie tempo wzrostu płac, w tym dwie duże podwyżki płacy minimalnej. To prowadziło do zwiększenia kosztów pracy, które przedsiębiorcy próbowali niwelować przez wzrost cen. Dla niektórych usług bezpośrednie znaczenie miały dwie duże podwyżki płacy minimalnej, np. dla usług gastronomicznych czy hotelarskich. Bo z innych danych GUS wiemy, że w tych branżach mediana płac jest bardzo bliska najniższej krajowej pensji. Podobnie jest zresztą w budownictwie.
- Bardzo duże podwyżki płacy minimalnej dodatkowo powodują zmianę ogólnej struktury wynagrodzeń. Osoby, które zarabiały powyżej płacy minimalnej, po podwyżkach najniższego wynagrodzenia domagały się też proporcjonalnych podwyżek swoich pensji. To było dodatkowym czynnikiem wzrostu wynagrodzeń w całej gospodarce – zwraca uwagę Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Efekt: w 2024 r. ceny usług wzrosły o 6,6 proc. Dla porównania ceny towarów wzrosły średnio o 2,6 proc.
Ceny energii dużą niewiadomą
Według Moniki Kurtek w tym roku podwyżki płac nie będą już wywierały takiej presji na ceny usług jak w poprzednim, ale to nie oznacza, że tego czynnika nie należy już brać pod uwagę.
- Płaca minimalna od stycznia wzrosła już znacznie mniej niż w poprzednich dwóch latach, podwyżka będzie jednorazowa, a nie dwukrotna – ale jednak będzie. Przypuszczam, że w niektórych sektorach usługowych może to spowodować niewielki wzrost cen. Trudno więc w tej chwili przesądzać, czy inflacja bazowa, która spadła poniżej 4 proc. w grudniu, dłużej pozostanie na tym poziomie – mówi Monika Kurtek.
W podobnym tonie wypowiada się Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku. Jak mówi, rok 2025 nie będzie rokiem końca kryzysu inflacyjnego, a ceny usług nadal mogą wpływać na inflację bazową. Dodatkowym czynnikiem, który trzeba brać pod uwagę mogą być ceny energii. Zamrożenie cen, które przedłużono na ten rok, nie obejmuje już małych i średnich przedsiębiorstw. Na dodatek póki co ceny zostały zamrożone do 30 września.
- Jakiekolwiek czynniki zewnętrzne, które by oddziaływały negatywnie, takie jak właśnie energia, czy jakieś decyzje administracyjne mogłyby się znów odbić na kosztach świadczenia usług. Zatem nie jestem jakimś superoptymistą co do tego, że te usługi zaczną tanieć albo przynajmniej nie będą drożeć – mówi ekonomista.
Jego zdaniem średnioroczna inflacja bazowa w tym roku ukształtuje się na poziomie 4,2 proc.
Co zrobi RPP?
Monika Kurtek jest większą optymistką: szacuje, że po spadku inflacji bazowej w grudniu do 3,9 proc. w całym 2025 r. średniorocznie wskaźnik wyniesie 3,7 proc. w porównaniu do 4,3 proc. w 2024 roku.
- Uważam więc, że Rada Polityki Pieniężnej może dosyć szybko rozpocząć dyskusję o obniżkach stóp procentowych, marzec jako moment rozpoczęcia tej dyskusji, wskazywany przez niektórych członków RPP, jest jak najbardziej realny. I wcale nie jest wykluczone, że pierwsze obniżki stóp nastąpią już pod koniec II kwartału – mówi ekonomistka.
Piotr Arak dodaje, że formalnie inflacja bazowa powinna być dla Rady najbardziej istotna przy podejmowaniu decyzji w sprawie stóp procentowych i w swojej komunikacji z rynkiem właśnie na aspekty z nią związane RPP powinna kłaść szczególny nacisk.
- Teoretycznie więc komunikacja powinna zmierzać w kierunku sygnalizowania obniżek stóp procentowych w momencie, gdy efekty związane z dużym wzrostem wynagrodzeń, cenami energii i decyzjami administracyjnymi zaczną wygasać, co wpłynie na obniżenie wskaźnika inflacji bazowej. Inflacja bazowa w komunikacji prezesa Glapińskiego jest tym najważniejszym wskaźnikiem już od kilku lat, ergo oznacza to, że istotne są ceny usług – podkreśla ekonomista VeloBanku.
Najnowsza decyzja RPP w sprawie stóp procentowych zapadnie w czwartek. W piątek jej szersze uzasadnienie prezes NBP Adam Glapiński przedstawi na comiesięcznej konferencji prasowej. Ostatniej obniżki stóp procentowych Rada dokonała w październiku 2023 r. Od tamtej pory stopa referencyjna NBP wynosi 5,75 proc.