ČEZ się wyprzedaje

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2017-02-05 22:00

Czeska grupa, największa firma energetyczna w Europie Środkowej, sprzedaje kolejne aktywa. Może się nawet podzielić.

ČEZ, który jest wart prawie 37 mld zł, czyli więcej, niż cztery polskie koncerny energetyczne łącznie, wystawił właśnie na sprzedaż spółki zależne. Jak informują czeskie media, na nabywców czekają m.in. firma handlowa ČEZ Slovensko (sprzedaje elektryczność w Słowacji) oraz inżynieryjna Škoda Praha, która specjalizuje się w budowie bloków energetycznych pod klucz. Wcześniej koncern wystawił pod młotek wiele nieruchomości w centrum Pragi wartych łącznie ponad 1,4 mld koron (230 mln zł). Na razie trudno powiedzieć, za ile mogą być sprzedane wspomniane firmy. Zdaniem Jana Raški z banku Fio, ani Škoda Praha, ani ČEZ Slovensko nie są dla koncernu podmiotami o kluczowym znaczeniu.

ARC

— Nie spodziewałbym się, aby ich sprzedaż przyniosła znaczące kwoty, może chodzić najwyżej o kilkaset milionów koron [kilkadziesiąt mln zł — przyp. red.] — mówi Jan Raška. — Gdyby doszło do sprzedaży tych spółek, jednorazowo może nieznacznie wzrosnąć czysty zysk koncernu. W dłuższym okresie jednak nie będzie istotnego wpływu na wyniki grupy — dodaje Pavel Smolík, analityk z banku Česka Sporitelna.

Przypomina, że przychody ČEZ Slovensko to tylko 6,8 mld koron, a zysk 40 mln koron. To raptem kilka procent wyników całej grupy. Daniel Beneš, prezes ČEZ-u, deklaruje tymczasem, że w przyszłości może dojść do podziału koncernu. Powód? Rozbieżności między czeskim rządem, który ma 69,8 proc. akcji, a drobnymi akcjonariuszami co do wizji przyszłości koncernu.

— Jedna strona chce inwestować w budowę nowych mocy atomowych, druga naciska na wzrost zysków i wypłatę dywidendy — mówi Daniel Beneš na łamach dziennika „Lidove Noviny”. Jego zdaniem, albo osiągnie się kompromis, albo trzeba będzie pomyśleć o podziale firmy. — Tą drugą drogą idą już niemieckie koncerny RWE czy EON — przypomina Daniel Beneš. Jego zdaniem, podobnie mogłoby być i w przypadku czeskiego koncernu. Część należąca w całości do państwa mogłaby realizować założenia rządowej strategii i budować nowe bloki, druga, która należałby częściowo do inwestorów giełdowych, nie podejmowałaby takich wyzwań i miałaby pieniądze na dywidendę.

— Nawet gdyby doszło do podziału, to nie będzie to proces szybki — mówi Jan Raška. Według niego, to kwestia lat.

— Taki podział stanowiłby sposób ochrony interesów mniejszościowych akcjonariuszy — dodaje Pavel Smolík. ČEZ jest notowany na giełdzie w Pradze i na GPW.