Zdaniem Chanosa, zdecydowana większość ekonomistów myli się widząc w chińskim rozwoju gospodarczym szansę na ostateczne przezwyciężenie kryzysu.
Wszystkiemu winien jest sztucznie rozbudzony rynek nieruchomości w Państwo Środka.
„To Dubaj razy tysiąc, albo i gorzej” – przekonuje Chanos, nawiązując do ostatnich problemów z przeinwestowaniem miasta szejków, które o mały włos nie zbankrutowało.
Słynny inwestor twierdzi nawet, że władze Pekinu sztucznie zawyżają poziom swojego wzrostu i fałszują sprawozdania, aby uspokoić rynki.
- Bańki można najłatwiej rozpoznać poprzez nadmiar kredytów – mówi Chanos. – I nie ma większego nadmiaru kredytów niż w Chinach – dodaje szybko. Bańka inwestycyjna na chińskim rynku nieruchomości ma według inwestora pęknąć jeszcze w tym roku.
Większość ekonomistów jednak uspokaja wskazując, że prawie 600 mld USD rządowej pomocy, jakie zostało wpompowane w chińską gospodarkę, spełni swoje zadanie i Chiny nadal będą się dobrze i bezpiecznie rozwijać.
- To interesujące, że ludzie, którzy 10 lat temu nie potrafili wymówić słowa "Chiny", dziś kreują się na ekspertów w tych sprawach – ironizuje z kolei legendarny inwestor Jim Rogers, współzałożyciel słynnego funduszu Quantum. – Chinom nie grozi żadna bańka – dodaje z przekonaniem.
Chanos podobno rzeczywiście zaczął się interesować chińskim rynkiem dopiero pod koniec lata ubiegłego roku. Od tamtej pory jego zespoły w Nowym Jorku i Londynie pracują jednak pełną para śledząc sytuację w komunistycznym państwie.
Najsłynniejszy prorok upadków gospodarczych kieruje swoim funduszem hedgingowym Kynikos Associates. Renomę zdobył dzięki trafnym prognozom dotyczącym energetycznego giganta Enron. Chanos jako jeden z nielicznych był wtedy przekonany, że spółka fałszuje swoje dane ekonomiczne i ukrywa problemy finansowe.