Od kilku tygodni napięcia handlowe między USA a Chinami narastają – na początku lutego administracja USA nałożyła 10-procentowe cło na chiński import. W odpowiedzi Pekin ogłosił cła odwetowe na amerykańskie surowce energetyczne, sprzęt rolniczy i pojazdy ciężarowe. W tym tygodniu Donald Trump zasugerował jednak możliwość nowej umowy handlowej oraz wizytę prezydenta Xi Jinpinga w Stanach Zjednoczonych, choć bez podania konkretnego terminu. To daje nadzieję na poprawę relacji.
Reakcja chińskiej giełdy na nową zapowiedź prezydenta USA była umiarkowanie pozytywna. Indeks CSI 300, który śledzi największe akcje notowane w Szanghaju i Shenzhen, wzrósł o 1,2 pkt proc.
– Rynek wciąż dostosowuje się do dużej liczby wpisów prezydenta Trumpa w mediach społecznościowych, jego komentarzy dla dziennikarzy oraz częstotliwości udzielanych wywiadów – powiedział Khoon Goh, szef zespołu badań Azji z banku inwestycyjnego ANZ Group.
Dodał, że jego zdaniem wypowiedzi amerykańskiego prezydenta na temat Chin to „spontaniczne uwagi, których nie należy interpretować zbyt dogłębnie”.
W styczniu 2020 r. Trump zawarł porozumienie z Chinami, w ramach którego Pekin zobowiązał się do ograniczenia kradzieży amerykańskich patentów i własności intelektualnej, zakupu dodatkowych towarów amerykańskich o wartości 200 mld USD w ciągu kolejnego roku oraz złagodzenia ograniczeń dotyczących eksportu ze Stanów Zjednoczonych. Jednak wkrótce potem wybuchła pandemia koronawirusa, a Trump oskarżył Chiny o jej spowodowanie. Od tego momentu stosunki między mocarstwami uległy gwałtownemu pogorszeniu.
Czy jest szansa na nowe porozumienie handlowe? Krzysztof Karwowski, ekspert ds. Chin z Instytutu Nowej Europy (INE), twierdzi, że można spodziewać się wzmożonych rozmów dwustronnych. Xi Jinping nie ma mocnych kart w ręku ze względu na słabnącą gospodarkę, przez co może być bardziej skłonny do negocjacji.
– Stanom Zjednoczonym najbardziej zależy na zabezpieczeniu dostaw surowców do sektora high-tech, ponieważ z Chin pochodzi 35 proc. wszystkich dostaw pierwiastków krytycznych. Myślę, że Donald Trump może naciskać na złagodzenie ograniczeń eksportowych nałożonych przez Pekin w grudniu i lutym – mówi ekspert INE.
Dodaje, że Chińczycy w zamian mogą domagać się złagodzenia polityki ograniczania dostępu chińskiego przemysłu do zaawansowanych technologii i półprzewodników, zapoczątkowanej przez administrację Joe Bidena.
Krzysztof Karwowski twierdzi, że obu stronom najbardziej będzie zależeć na zwiększeniu inwestycji w Stanach Zjednoczonych, co mogłoby dać Chińczykom większe pole do manewru.
W 2019 r. administracja Donalda Trumpa zablokowała udział chińskiej państwowej firmy kolejowej CRRC w przetargu o wartości 12 mld USD na budowę linii kolei dużych prędkości w Kalifornii. Ostatecznie projekt o długości 350 km trafił do niemieckiego Siemens Mobility, mimo że ich oferta była o 15 proc. droższa.
– Chiny mają atut w ręku w postaci gęstej i sprawdzonej sieci kolei dużych prędkości w kraju. Chińczycy będą walczyć o ponowne dopuszczenie do amerykańskich przetargów – twierdzi Krzysztof Karwowski.
Nie wszyscy będą patrzyć przychylnie na taki obrót sprawy. Przyjęcie chińskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych może wywołać podziały w administracji Trumpa. Kilku urzędników, w tym sekretarz stanu Marco Rubio, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i starszy doradca ds. handlu Peter Navarro, już wcześniej nie szczędzili krytyki pod adresem Pekinu i postrzegają chińskie inwestycje jako zagrożenie dla bezpieczeństwa USA.