Inwestorzy wszystkich krajów, łączcie się. Głęboki oddech dla światowych giełd i świata kapitalistycznego ma przyjść ze strony… komunistów. Tak przynajmniej sądzą analitycy obserwujący giełdę w Szanghaju.
Oczekują, że na chińskim parkiecie rządzące od 14 miesięcy niedźwiedzie już wkrótce ustąpią miejsca bykom, zmuszone do tego przez politykę partii komunistycznej. Zachęca ona do inwestowania w akcje i próbuje pobudzić wewnętrzną konsumpcję, by zmniejszyć zależność gospodarki od eksportu.
— Do końca roku Shaghai Composite może sięgnąć poziomu 2900 pkt — mówi Wang Hanfeng z Goldman Sachs Gao Hua. Motorami wzrostu mają być koncerny budowlane, a także producenci samochodów i dóbr konsumpcyjnych. Szanghajski indeks ostatnio był na poziomie 2900 pkt niemal równo rok temu, na początku maja 2011 r.
Dna sięgnął na początku stycznia, gdy spadł do 2132 pkt. Od tamtego momentu zyskał na wartości już prawie 14 proc. i w czasie ostatnich sesji znajdował się na poziomie 2400 pkt. To wciąż ponad 60 proc. mniej niż przed rozkręceniem się spirali kryzysu w 2008 r.
W oczekiwaniu na decyzję
Z Państwa Środka napływają ostatnio obiecujące dane makroekonomiczne. Chińskie banki chętniej udzielają nowych kredytów — w I kw. pożyczyły 1,01 bln juanów (około 160 mld USD), czyli 49 proc. więcej niż rok wcześniej.
Produkcja przemysłowa wzrosła o 11,9 proc., przekraczając oczekiwania analityków. Powyżej prognoz wypadły też wskaźniki sprzedaży detalicznej i podaży pieniądza. Analitycy spodziewają się, że rozluźnienie polityki monetarnej przez chińskie władze pozwoli na odbicie indeksom giełdy w Szanghaju.
— Z całą pewnością mamy przed sobą znaczącą hossę. Spodziewam się, że chiński bank centralny obniży w maju stopę rezerwy obowiązkowej, kontynuując trend zapoczątkowany 0,5-procentową obniżką w lutym — mówi Jerry Lou, analityk szanghajskiego Morgan Stanley Huaxin, który zalecał kupowanie akcji 5 dni przed końcem poprzedniej bessy na chińskiej giełdzie w lipcu 2010 r.
Największe chińskie banki muszą utrzymywać 20,5-procentowe rezerwy obowiązkowe w banku centralnym, podczas gdy przed kryzysowym rokiem 2009 było to 15,5 proc. Dla porównania, wymagane przez prawo rezerwy w przypadku głównych banków w USA nie przekraczają 10 proc. kapitału, a w Polsce od końca 2010 r. stopa rezerwy obowiązkowej wynosi 3,5 proc.
Pobudzić giełdę
Chińska gospodarka boryka się jednak ze spowolnieniem w typowo chińskiej skali. Inwestycje w majątek trwały wzrosły w porównaniu z I kw. 2011 r. o 20,9 proc. i był to najgorszy wynik od 2002 r. PKB Państwa Środka zwiększył się o 8,1 proc., wobec 9,7 proc. rok wcześniej, natomiast spółki z szanghajskiej giełdy zwiększyły zyski średnio o 6,1 proc., wobec aż 40-proccentowego wzrostu w I kw. 2011 r.
— Optymiści pokładają zbyt dużą wiarę w możliwości chińskich polityków, którzy mieliby złagodzić skutki kryzysu w inwestycjach i nieruchomościach, czyli obszarach kluczowych dla stabilnego wzrostu — ostrzega Albert Edwards z Societe Generale.
O ile chińskim władzom może nie wyjść pobudzanie całej gospodarki do kolejnego „wielkiego skoku”, o tyle pobudzanie giełdy do zwyżek może się im udać. Od 1 czerwca opłaty za handel papierami denominowanymi w juanach spadną o jedną czwartą. Państwowy regulator upraszcza też zasady przeprowadzania ofert publicznych.
Powód jest prosty — średni miesięczny wolumen handlu akcjami na giełdzie
w Szangaju spadł w styczniu do najniższego poziomu od października 2008
r., a obroty od początku roku utrzymują się około 11 proc. poniżej
trzyletniej średniej.