
Jak donosi Bloomberg, w środowy poranek wycena juana na lądzie spadła do 7,2235 za dolara amerykańskiego, schodząc do najniższego poziomu od globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. Z kolei w tzw. notowaniach „offshore” chińska waluta jest najsłabsza od 2010 r.
Juan na lądzie spadł w tym miesiącu o ponad 4 proc. w relacji do “zielonego” i jest na dobrej drodze do największych rocznych strat od 1994 r.
Ekonomiści podkreślają, że Pekin znalazł się w trudnym położeniu, gdyż wyhamowanie tempa wzrostu chińskiej gospodarki okazało się nadmierne i potrzebuje ona mocnego wsparcia. Z drugiej strony łagodzenie polityki pieniężnej negatywnie wpływa na juana i inflację, podnosząc koszty importu oraz budząc spekulacje i „pomówienia” o wojnę walutową.
W głównej mierze słabość chińskiej waluty wynika z rosnących rozbieżności w prowadzonej przez Ludowy Bank Chin (PBOC) i amerykański Fed polityce monetarnej. Jastrzębia Rezerwa Federalna USA podsyciła odpływ kapitału i spowodowała spadek juana. Chiński bank centralny wzmocnił swoją obronę waluty, ustanawiając silniejsze dzienne fixingi dla juana i czyniąc obstawianie przeciwko juanowi mniej opłacalnym.
Według analityków, m.in. z Australia i New Zealand Banking Group oraz Tianfeng Securities, Ludowy Bank Chin prawdopodobnie opóźni wszelkie ważne działania stymulujące, takie jak obniżenie stóp procentowych i stopy rezerw obowiązkowych dla banków.