
Jak podaje agencja, juan na lądzie lądowy stracił 0,5 proc. zamykając wtorek na poziomie 6,9323 za dolara, osłabiając się powyżej swojej 200-dniowej średniej kroczącej kształtującej się na pułapie 6,9305. Z kolei kwotowany off shore juan spadł do sesyjnego minimum 6,9508 za dolara, w porównaniu z 200-dniową średnią kroczącą na poziomie 6,9507, zanim odrobił straty. Oba notowania osiągnęły najniższe poziomy w ciągu dnia od 10 marca, a dalsze spadki mogą sprawić, że zbliży się do kluczowego poziomu 7.
W tym roku juan “zamorski” jest słabszy o około 0,3 proc. zaś „lądowy” o 0,5 proc.
Według analityków JPMorgan Chase inwestorzy i ekonomiści są niedźwiedzi w stosunku do juana i nie chcą zajmować długich pozycji. Nawet po tym, jak PKB Chin w pierwszym kwartale wzrósł w szybszym tempie niż szacowano, a Wall Street podniosła swoje prognozy wzrostu na 2023 r., „inwestorzy żądają teraz znacznie większej premii za wzrost juana, aby zrekompensować ujemne przeniesienie (różnicę w kursach „lądowym” i „zamorskim”).
Chińskiej walucie nie pomaga też dosyć luźna polityka banku centralnego. Decydenci utrzymują koszty finansowania na niskim poziomie, a rentowności obligacji są ograniczone. To sprawia, że juan pozostaje podatny na presję spadkową, zwłaszcza gdy pogarsza się sentyment do ryzyka, zwiększając popyt na tzw. bezpieczne raje.