Chociaż polska gospodarka znajduje się w fazie ekspansji, i to akcje nadal mają największy potencjał wzrostu, sentymentem inwestorów cieszą się fundusze o niższym poziomie ryzyka — mieszane i dłużne. Czy rzeczywiście warto wycofać się do bezpieczniejszych funduszy?
Na globalnych rynkach finansowych panuje duża nerwowość. W konsekwencji ceny akcji spadają, a drożeją aktywa uważane za bezpieczne, m.in. złoto i frank szwajcarski. Sytuacja ta dotyka nie tylko setek tysięcy Polaków, którzy spłacają kredyt w tej walucie, ale także inwestorów — przede wszystkim lokujących kapitał na giełdzie oraz w funduszach inwestycyjnych opartych na akcjach. Nie dziwi zatem dość spora awersja inwestorów do ryzyka oraz większe zainteresowanie bezpieczniejszymi funduszami.
Wobec solidnych danych makroekonomicznych z Polski oraz atrakcyjnych wycen akcji spółek notowanych na warszawskim parkiecie, zachowanie indeksów giełdowych w ostatnich miesiącach może być rozczarowujące dla inwestorów. Mimo to perspektywy polskiej gospodarki oraz rynku akcji są dobre.
Istotniejszym zagrożeniem dla hossy mógłby być utrzymujący się na wysokich poziomach kurs franka szwajcarskiego. W Polsce udzielonych jest 700 tysięcy kredytów mieszkaniowych w tej walucie. Jeśli więc tak wysoki kurs utrzyma się przez dłuższy czas, może to stanowić element ryzyka dla sektora bankowego, a tym samym spowodować odwrócenie koniunktury na rynku akcji. Trzeba bowiem pamiętać, że banki mają dość istotny udział w giełdowych indeksach. Niemniej jednak, po uspokojeniu się sytuacji w strefie euro oraz w USA, w nadchodzących miesiącach akcje powinny dać zarobić inwestorom.
Ryszard Rusak
dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI