Chris Skinner: Fintech jeszcze da zarobić

Michał Kisiel
opublikowano: 2023-05-29 20:00

Rynek fintech przechodzi wstrząsy. Tak było z dotcomami w 2000 r. Wtedy na Amazonie też położono krzyżyk. W 2030 r. powiemy sobie: szkoda, że nie zainwestowałem w fintech - mówi Chris Skinner.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„Puls Biznesu”: Polskie banki dodają do swoich aplikacji coraz więcej usług: bilety komunikacyjne, parkingowe, opłaty autostradowe. Czy uważasz, że „upychanie” większej liczby funkcji ma przyszłość? Czy próby tworzenia „superaplikacji” w bankowości mobilnej mają jakieś wady?

Chris Skinner: Pomysł superaplikacji jest interesujący dlatego, że udostępniają je zazwyczaj nie banki, ale platformy komercyjne. Ludzie chcą nie myśleć o płaceniu i przejmować się bankami, więc takie połączenie może mieć sens. Dużo się mówi o bankowości „wbudowanej”, zintegrowanej, embedded finance. Nie jestem zwolennikiem tego terminu, ponieważ odnosi się on do sposobu postrzegania klienta jakby „od wnętrza”, z punktu widzenia instytucji finansowej. Wolałbym raczej myśleć o niewidzialnej bankowości, gdzie klient nie musi myśleć o pieniądzach. Taki trend obserwujemy od dawna, na przykład w transporcie. Przykładem jest Freenow, aplikacja taksówkowa. Po prostu wsiadasz do taksówki i wysiadasz. To nurt, który w końcu rozprzestrzenia się na wszystkie usługi.

Europa mogła być fintechową potęgą:
Europa mogła być fintechową potęgą:
Chris Skinner uważa, że fintechy miały szanse odnieść wielki sukces w Europie, ale “ktoś” przegapił moment
EPA/ARMANDO BABANI

Otwarta bankowość powoli zyskuje na popularności w Polsce, ale na razie wykorzystywana jest w poprzez dołączenie funkcji PFM do aplikacji bankowej oraz jako sposób sprawdzania tożsamość i dochodów klienta w procesie kredytowym.

Z upływem czasu ten obszar przekształci się zapewne w całkowicie otwarty, zintegrowany rynek. Niekoniecznie dlatego, że klienci tego chcą, ale dlatego, że zauważą korzyści płynące z tego dla siebie i dla swoich bliskich. Kiedy korzystam z aplikacji takich jak Revolut, N26, Monzo, Bunq czy podobnych, i widzę, że coraz więcej danych przepływa przez otwartą bankowość, przynosząc korzyść moim przyjaciołom i rodzinie, zastanawiam się, dlaczego wciąż mam do czynienia z moim obecnym bankiem.

Przytoczę przykład, który to ilustruje. Wiele razy musiałem skontaktować się z bankiem i zapytać o szczegóły dotyczące konkretnej transakcji na moim koncie. Dlaczego zostały pobrane środki? Kto był odbiorcą? Otrzymywanie skróconych, ograniczonych do kilku znaków informacji, z których niewiele można było wywnioskować, było frustrujące. Natomiast, gdy korzystam z neobanków, mogę po prostu kliknąć w opis i natychmiast uzyskać pełne informacje dotyczące tego, kto pobierał pieniądze, kiedy i dlaczego.

Moim zdaniem to właśnie wartość, którą wnosi otwarta bankowość. Informacje mogę zobaczyć w aplikacji lub na stronie internetowej, dzięki wzbogaconym danym. Nie muszę kontaktować się z bankiem, chyba że podejrzewam, że doszło do oszustwa.

Innym ważnym trendem, który zaobserwowaliśmy na polskim rynku, jest wejście banków w obszar płatności odroczonych. Czy uważasz, że będą kanibalizować w ten sposób karty kredytowe? Czy jest to rozsądny sposób na poszerzenie działalności banków?

W weekend oglądałem film z moimi synami - "Raya i ostatni smok". W połowie historii jeden z bohaterów musi zrobić zakupy, ale nie ma pieniędzy. "Użyj kredytu" - podpowiada mu inna postać. "Czym jest kredyt?" - pyta nasz bohater. "Och, wiesz, kupujesz teraz i obiecujesz zapłacić później". O to chodzi w kredycie. Kupujesz teraz i obiecujesz zapłacić później.

Interesującą rzeczą w spojrzeniu sektora fintech na model "kupno teraz, zapłata później" jest to, że dotyczy on tylko konkretnych transakcji, a nie długoterminowych umów. Bardzo mi się podoba taki pomysł, ponieważ uważam, że roczne umowy, RRSO itp., są częścią przestarzałego modelu dystrybucji w finansach. Jedynym powodem, dla którego w przeszłości zawieraliśmy długoterminowe umowy, było to, że nie mogliśmy obsługiwać klientów w czasie rzeczywistym.

Czy banki są już gotowe na takie wyzwanie, działania w czasie rzeczywistym?

Moim zdaniem przyszłość przed usługami takimi jak BNPL (kupuj teraz, płać później) oraz innymi produktami finansowymi dostarczanymi w czasie rzeczywistym, takimi jak krótkoterminowe ubezpieczenia, wydaje się obiecująca. Dlaczego miałbym wykupywać polisę ubezpieczeniową na rok, skoro mogę ją wykupić na kolejne 12 godzin? Już teraz istnieją firmy, które oferują takie rozwiązania.

Instytucje finansowe, zwłaszcza we Francji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, mają trudności z dostosowaniem się do tych nowych trendów, ponieważ ich systemy są przestarzałe. To utrudnia realizację natychmiastowej obsługi finansowej w czasie rzeczywistym. Jest to jednak duża szansa dla polskich banków, które mogłyby zająć się obsługą takich usług w Europie. Zastanawia mnie, dlaczego banki hiszpańskie, polskie i tureckie nie wykorzystują tej okazji? Mają ku temu możliwości, ale wydaje się, że przegapiono szansę...

To wcale nie brzmi optymistycznie...

Nie brzmi, ale nie jest też pesymistyczne. Czy sektor fintech mógłby odnieść tak wielki sukces w Europie, gdyby ktoś nie przegapił okazji? Gospodarki, które mogłyby być liderami technologicznymi w finansach w Europie, chyba przegapiły odpowiedni moment.

Pieniądze VC przestają napływać do sektora fintech, trudniej jest znaleźć inwestora niż kilka lat temu. Myślisz że „era fintech” się skończyła? W wywiadzie dla PB David Birch powiedział, że złote dni przeminęły. Czy to też twoja opinia?

Nie, David się myli. To prawda, inwestycje w sektorze fintech poważnie się skurczyły w ciągu ostatnich 12 miesięcy, aż o połowę. Jednak moim zdaniem to tylko korekta. Sytuacja w sektorze fintech przypomina to, co miało miejsce w branży internetowej. Wiele firm zbankrutowało. Na początku 2000 r. pojawił się nagłówek, bodajże w „Time”, który brzmiał: „Czy Amazon załamał się i splajtował?” A jednak dziś, kiedy patrzymy na Amazon, jest to jedna z najlepiej prosperujących globalnie firm, a Jeff Bezos jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie.

To, co obecnie widzimy, to początek tektonicznych zmian. Kiedy mówię o "krwawej łaźni" dla sektora fintech i kryptowalut, mam na myśli, że w obu przypadkach będziemy świadkami dużych wstrząsów. Zobaczymy, ile firm zostanie przypartych do ściany, przejętych, wchłoniętych lub wyeliminowanych. Jednak do 2030 r. pewna liczba firm zdobędzie dominującą pozycję, ponieważ niektóre z nich będą sprytniejsze niż inne, podejmą udane akwizycje. Dokładnie tak jak Amazon. Wtedy wielu z nas powie: "Szkoda, że wcześniej w to nie zainwestowałem". Rozwiązania, które te firmy oferują, staną się integralną częścią architektury finansowej i sposobu zarządzania naszą branżą.

Każdy, kto myśli, że fintech jest skończony, jest głupi.

Rozmawiał Michał Kisiel

Chris Skinner – jeden z najbardziej wpływowych niezależnych komentatorów sceny fintech i sektora usług finansowych, bloger, członek rad nadzorczych w kilku firmach branży cyfrowych finansów. Jest autorem książek m.in. “Doing Digital” (2020), „Digital Bank” (2016) i „Value Web” (2014).