Cienka kapitalizacja szkodzi leasingowi

Jarosław Królak
opublikowano: 2000-09-07 00:00

Cienka kapitalizacja szkodzi leasingowi

Ograniczenie finansowania przez banki spowodować może upadek małych firm

BĘDZIE KOMPROMIS: Lista prawnych problemów leasingu jest bardzo długa, ale przy dobrej woli i wzajemnym zrozumieniu urzędników resortu finansów i przedstawicieli branży, są one możliwe do wyeliminowania — zapewnia Adam Martowski, prezes BRE Leasing. fot. Borys Skrzyński

Przepisy o tzw. cienkiej kapitalizacji zmuszają firmy leasingowe do obchodzenia prawa. Dlatego zdaniem przedstawicieli branży należałoby je zmienić. Resort finansów w ustawie o rachunkowości powinien też zająć się kwestiami niekorzystnych różnic kursowych.

W związku z aferą BG Leasing, banki zacząły ograniczać swą hojność w finansowaniu kontraktów leasingowych. Dotknie to szczególnie najmniejsze firmy leasingowe, które borykają się z trudnościami w uzyskaniu kredytów.

— Może to spowodować, że najsłabsi gracze w branży wypadną z gry. Proces ten może także oczyścić rynek z z niesolidnych firm oraz tych powoływanych do życia w celu zawarcia jednej transakcji — uważa Władysław Bajsert, wiceprezes Carcade Invest.

Ponadto przepisy o tzw. cienkiej kapitalizacji uniemożliwiają normalną współpracę kredytową firm leasingowych z bankami, które są ich udziałowcami (przeważnie większościowymi).

Złe rozwiązanie

Branża leasingowa liczy na to, że Ministerstwo Finansów zmieni te przepisy przy okazji modyfikacji ustawy podatkowej na 2001 r.

— Żadna spółka leasingowa nie jest w stanie sama sfinansować umów leasingowych. Dlatego konieczna jest tu współpraca z bankami — mówi Adam Martowski, prezes BRE Leasing.

Przepisy o tzw. cienkiej kapitalizacji wymusiły na bankach i firmach leasingowych (w których banki mają większościowe udziały) obchodzenie tych przepisów poprzez sprzedaż udziałów w firmie leasingowej innym zależnym spółkom i dalsze jej kredytowanie w sposób pośredni.

Wobec wysokich stóp procentowych, popularne jest zawieranie umów leasingowych rozliczanych w walutach obcych. W takich przypadkach pojawia się od razu problem różnic kursowych.

— Gdy spadek kursu złotego jest znaczny, to jeżeli udział kredytów dewizowych i umów wyrażonych w walutach obcych w portfelu firmy leasingowej jest duży, ujemne różnice kursowe mogą wyraźnie przewyższać sumę jej kapitałów własnych i zysków — wyjaśnia Adam Martowski.

Dodaje on, że aby prawidłowo ująć różnice kursowe w bilansie, sporządzonym zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą o rachunkowości, konieczne jest sporządzenie dodatkowego bilansu według Międzynarodowych Standardów Rachunkowości.

Zagadnieniem wywołującym spory między firmami leasingowymi, a fiskusem jest zmuszanie przez urzędy skarbowe leasingodawców do dodawania do cen nabycia środków trwałych kosztów finansowania ich kupna, czyli odsetek kredytowych i prowizji. Dopiero od takiej łącznej wartości fiskus nakazuje obliczanie amortyzacji.

Odsetki od kredytów

— Zajmując takie stanowisko, fiskus nie uwzględnia istoty i specyfiki leasingu — krytykuje Adam Martowski.

Dodaje on, że kredyty zaciągane przez firmy leasingowe nie mają charakteru inwestycyjnego, lecz są to kredyty obrotowe. Dlatego jego zdaniem, odsetki od tych kredytów nie powinny podwyższać ceny nabycia i wartości środka oddawanego w leasing.

— Możliwe to będzie gdy firma leasingowa dokona zakupu na inwestycję własną a nie na rzecz leasingobiorcy. Resort finansów powinien ten problem uregulować w Krajowych Standardach Rachunkowości — uważa Adam Martowski.