Ciuchy liczone w kaloriach

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2013-09-23 00:00

Ograniczasz spożycie kalorii, żeby zmieścić się w ulubione ciuchy. Wylewasz siódme poty na siłowni, by mieć idealną sylwetkę. Pracownicy w Kambodży nie mają tego problemu

Bogate społeczeństwa oddają się modzie zdrowego odżywiania i dbają, by nie przekraczać zalecanej liczby kalorii. Gwarantuje to zgrabną sylwetkę, która zmieści się w wymarzone ciuchy. Po drugiej stronie łańcucha są ludzie z biednych państw Azji, którzy produkują te ciuchy i nie mają problemów z nadmiarem kalorii, ale ich poważnym niedoborem. Smutny paradoks nowoczesnego świata.

FABRYCZNE KOBIETY: Raport Labour Behind the Label podaje, że około 90 proc. osób zatrudnionych
 w kambodżańskim przemyśle tekstylnym stanowią kobiety. Ich pracodawcami są obcokrajowcy — ponad 90 proc.
 fabryk należy do osób spoza Kambodży. [FOT. BLOOMBERG]
FABRYCZNE KOBIETY: Raport Labour Behind the Label podaje, że około 90 proc. osób zatrudnionych w kambodżańskim przemyśle tekstylnym stanowią kobiety. Ich pracodawcami są obcokrajowcy — ponad 90 proc. fabryk należy do osób spoza Kambodży. [FOT. BLOOMBERG]
None
None

Twórcy kampanii Labour Behind the Label opublikowali raport, z którego wynika, że pracownice fabryk w Kambodży zużywają przeciętnie tylko 1598 kalorii dziennie, czyli około połowy zalecanej ilości. Pomiar tzw. Body Mass Index (BMI) wykazuje, że prawie jedna trzecia zatrudnionych cierpi na niedowagę, która w zachodnim świecie uznawana jest za wskaźnik anoreksji.

Pracownicy przemysłu tekstylnego w Kambodży zarabiają miesięcznie 51 GBP minimalnej płacy, podczas gdy dieta odpowiednia dla 10-godzinnego dnia pracy w fabryce, czyli zapewniająca 3000 kalorii, kosztuje 48 GBP. Nietrudno obliczyć, że gdyby stosowali się do reguł właściwego odżywiania, zostawałoby im zaledwie 3 GBP na inne wydatki. Według raportu, miesięczna pensja, która wspierałaby rodzinę, powinna wynosić minimum 287 GBP.

— Pracownicy żyją w warunkach współczesnego niewolnictwa — przez niskie płace przykuci są do potrzeb ich pracodawców i międzynarodowych gigantów odzieżowych — podkreśla Tola Mouen, współautorka raportu i pracownik Społecznego Centrum Edukacji Prawnej, organizacji promującej praworządność i demokrację w Kambodży.

Aktywiści Labour Behind the Label podkreślają wyraźny paradoks: podczas zakończonego 17 września London Fashion Week modelki „w rozmiarze zero” paradowały po wybiegu, prezentując ubrania, a w tym samym czasie robotnice pracujące dla branży w dalekich krajach są zagrożone z powodu niedożywienia. Twórcy kampanii naciskają na znanych producentów odzieży, by zajęły się problemem. Kilka miesięcy temu przez świat przelała się fala doniesień z innego azjatyckiego potentata w produkcji tanich ciuchów — Bangladeszu. Zawalił się dziewięciopiętrowy budynek, w którym mieściło się pięć fabryk odzieży. Zginęło ponad tysiąc osób pracujących za głodowe stawki. Media podawały, że właściciel z żądzy zysku dobudowywał piętra bez zezwoleń. To nie pierwsza i niestety nie ostatnia taka tragedia.

Rozwinięte społeczeństwa szczycą się swoim społecznym rozwojem, humanitaryzmem i demokratycznymi wartościami, a jednocześnie wszystkie ubierają się w ciuchy produkowane przez niewolników. Ot, kolejny paradoks.

Związkowy alians

Labour Behind the Label jest kampanią walczącą o prawa pracowników branży odzieżowej. Platformę stworzyła organizacja Clean Clothes Campaign (CCC), największy na świecie alians związków zawodowych i organizacji pozarządowych działających w przemyśle włókienniczym.