Jednym ze sztandarowych haseł wyborczych ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa jest zbalansowanie wymiany handlowej Stanów Zjednoczonych. W szczególności jeśli chodzi o handel z Chinami. Remedium na ogromny deficyt w kontaktach z Państwem Środka mają być – zdaniem Trumpa – wysokie cła. Jednak, jak ostrzega NRF, stracić na tym mogą przed wszystkim konsumenci, których siła nabywcza zostanie wyraźnie zmniejszona.
Badanie NRF pokazało, że proponowane cła wpłyną m.in. na takie kategorie dóbr konsumpcyjnych, jak odzież, zabawki, meble, sprzęt AGD, obuwie i artykuły turystyczne, a w szczególności na towary, których głównym dostawcą są Chiny.
Po kieszeni najbiedniejszych
NRF podkreśla, że by zapewnić dostęp do dóbr szerszej grupie odbiorców, w tym o niskim statusie społecznym i majątkowy, detaliści zmuszeni są sprowadzać tańsze produkty z Chin. Pozwala to zachować przystępność cenową oferty.
Jeśli jednak cła importowe zostanie wprowadzone, jeszcze bardziej pogorszy to sytuację rodzin o niskich dochodach, ponieważ cła, które są podatkiem płaconym przez amerykańskiego importera, ostatecznie spłacane są z kieszeni konsumentów w postaci wyższych cen – napisano w raporcie NRF.
Organizacja szacuje, że tego typu działania mogą zmniejszyć siłę nabywczą obywateli o około 78 mld USD rocznie.