Prowadzenie biznesu w warunkach pandemii COVID-19 oznacza dla wielu przedsiębiorców niełatwy wybór tego, komu najpierw zapłacić należność z uszczuplonej kasy: kontrahentowi czy jednak np. fiskusowi. Na dodatek rozliczanie się z podatków skomplikowały dodatkowe koszty, które trzeba ponosić dla zachowania wymagań sanitarnych oraz wydatki na cele, których nie zrealizowano z powodów niezależnych od firm. W takich okolicznościach w zobowiązaniu wobec skarbówki nietrudno o błąd. Rodzi się więc pytanie, na ile ulgowo go ona potraktuje.
Doradcy podatkowi z firmy doradczej Alto: Łukasz Kalisz, adwokat oraz Dominik Niewadzi uważają, że stan finansów publicznych nadwyrężony z powodu kryzysu gospodarczego związanego z pandemią COVID-19 i różnego rodzaju świadczeń pomocowych może zachęcić skarbówkę do działań nakierowanych na pozyskanie dodatkowych wpływów do budżetu. Przy czym zadanie to ułatwia jej ostatnio wiele źródeł informacji.
Skuteczniejsza skarbówka
– Organy podatkowe dysponują wieloma danymi dotyczącymi rozliczeń podatnika. Pozyskują je od innych organów, od instytucji finansowych – o transakcjach na rachunkach bankowych – lub od samych podatników, w raportach wymaganych przez przepisy podatkowe, takich jak jednolity plik kontrolny czy informacja o cenach transferowych – zwraca uwagę Łukasz Kalisz.
Skarbówka coraz częściej dokładnie wie, po co idzie do podatnika wytypowanego do skontrolowania. To sprawia, że choć kontroli jest ostatnio mniej, to w dużej części kończą się zakwestionowaniem rozliczeń.

– Według informacji resortu finansów w 2019 r. przeprowadzono 2621 kontroli. W ciągu trzech kwartałów 2020 r. zrealizowano ich 1599. Jednocześnie z tych statystyk wynika, że w 2019 r. aż 83 proc. tych działań fiskusa kończyło się ustaleniami zaległości powyżej 3 tys. zł. Resort chce utrzymać takie wyniki również w tym roku – wylicza Dominik Niewadzi.
Obaj prawnicy zwracają uwagę, że od początku kontroli widać dążenie urzędników do potwierdzenia przyjętej tezy, bez bezstronnego zbadania rozliczeń przedsiębiorcy.
– Niezwykle trudno jest wtedy przekonać skarbówkę, że rozliczenia były poprawne, a pierwotne założenia kontrolujących błędne. W takich sytuacjach niezwykle istotne jest, aby od początku kontroli, a nawet wcześniej, podczas czynności sprawdzających podatnik przedstawiał argumenty i składał na to dowody – mówi Łukasz Kalisz.
Zdaniem adwokata taka aktywna postawa przynosi owoce później, gdy skomplikowany spór trafia na salę sądową. Sądy bowiem – podkreśla – orzekają na podstawie dowodów zgromadzonych wcześniej. Inicjatywa dowodowa w postępowaniu sądowym jest ograniczona do dokumentów, co częściowo zamyka drogę podatnika do wykazania swoich racji.
Kosztowna pandemia
Jednym ze sporów budzących od lat wiele kontrowersji jest możliwość uwzględniania w rozliczeniach podatkowych wydatków związanych z prowadzoną działalnością. Fiskus często kwestionuje zaliczenie niektórych z nich do kosztów uzyskania przychodów. Kryzys związany z pandemią COVID-19 postawił wiele firm w o tyle trudniejszej sytuacji, że część poniesionych przez nie nakładów nie przyniosła żadnych rezultatów biznesowych. Tymczasem podstawowym warunkiem uznania za koszt podatkowy określonego wydatku jest to, że musi być on poniesiony dla osiągnięcia lub zachowania przychodów albo zabezpieczenia ich źródła.
– Zarówno przed epidemią i w czasie jej trwania przedsiębiorcy ponosili i ponoszą wydatki na różne zdarzenia gospodarcze, np. szkolenia, spotkania biznesowe, konferencje i związane z nimi służbowe podróże, które z przyczyn niezależnych zostały odwołane lub nie wzięli w nich udziału ze względu na pandemię – przyznaje Piotr Aleksiejuk, radca prawny z Kancelarii Wojarska Aleksiejuk i Wspólnicy.
Jego zdaniem wydatki na działania gospodarcze, które wskutek zagrożenia epidemicznego zostały zaniechane, odwołane, przerwane czy zawieszone, mogą być wliczone do kosztów podatkowych, jeśli w momencie ich poniesienia spełniały do tego warunki. Po pierwsze chodzi o wspomniany cel uzyskania lub zachowania przychodów, a poza tym muszą być rzeczywiście poniesione, udokumentowane i nie mogą należeć do ustawowego katalogu wyłączeń z kosztów uzyskania przychodów.
W ocenie radcy przedsiębiorcy mają też prawo do uwzględnienia w kosztach podatkowych zakupów wymuszonych wymaganiami sanitarnymi w czasie pandemii. Mogą to być wydatki np. na jednorazowe rękawiczki i maseczki, zestawy testowe, termometry, środki do dezynfekcji, a także na wyposażenie pracowników w narzędzia do pracy zdalnej. Według Piotra Aleksiejuka takie prawo wcale nie musi wynikać z obowiązków określonych przepisami czy wytycznych instytucji państwowych, ale przysługuje przedsiębiorcy, gdy z własnej woli inwestuje on w bezpieczeństwo i przeciwdziałanie zagrożeniu epidemicznemu.
Wreszcie w jego ocenie przedsiębiorca może rozliczyć w kosztach towary handlowe, których nie sprzedał z powodów obiektywnych.
– Jeśli istniał związek pomiędzy poniesionym wydatkiem a potencjalnym zyskiem to straty w środkach obrotowych powstałe z powodu pandemii powinny być kosztem uzyskania przychodu. Warto dodać, że dotychczas organy podatkowe oraz sądy uzależniały to od braku winy przedsiębiorcy co do przyczyny powstania straty, czyli warunkiem było to, że podatnik nie mógł ani przewidzieć szkody, ani jej zapobiec – wyjaśnia przedstawiciel Kancelarii Wojarska Aleksiejuk i Wspólnicy.
Odroczenia na wniosek
Przedstawiciele Alto przyznają, że w czasie pandemii organy podatkowe wyciągają jednak pomocną dłoń i, mając na względzie kolejne tzw. lockdowny, przychylają się np. do wniosków o odłożenie w czasie płatności podatków czy rozkładanie ich na raty. Zgodnie z danymi Krajowej Administracji Skarbowej dotychczas wydano 38,5 tys. decyzji o odroczeniach podatków i zapadło 35,5 tys. rozstrzygnięć co do ratalnej spłaty zobowiązań.
– Skarbówka akceptuje też, gdy podatnik jeszcze przed otrzymaniem korzystnej odpowiedzi spłaca podatek w ratach i realizuje wskazany przez siebie plan regulowania należności. To ważne, bo na decyzję można czekać do dwóch miesięcy – mówi Dominik Niewadzi.
Kluczem do sprawnego uzyskania pozytywnej decyzji jest odpowiednie uzasadnienie wniosku o ulgę, np. koniecznością zachowania płynności finansowej czy zagwarantowaniem wypłat wynagrodzeń. Ważne jest też spełnienie wymogów formalnych, co może być kłopotliwe przy ubieganiu się o limitowaną pomoc de minimis.
– Wydaje się, że również w stosunku do podatników, którzy opóźniają się z płatnościami, a nie wystąpili oficjalnie o odroczenie czy ich rozłożenie na raty, organy powinny podejść ulgowo. Wtedy, oczywiście poza skrajnymi przypadkami, nie musieliby oni uiszczać zaległości. Duże wahania płynności finansowej, spowodowane trudną do przewidzenia sytuacją pandemiczną, powinny być wzięte pod uwagę przy ocenie, czy brak zapłaty w terminie nastąpił z winy przedsiębiorcy, co jest ważne przy ustalaniu odpowiedzialności karnej skarbowej – zwraca uwagę Łukasz Kalisz.
Jego zdaniem w każdej takiej sytuacji warto jest jednak rozważyć skierowanie do urzędu skarbowego formalnego wniosku o ulgę.