Co kryją nasze dłonie

  • Patrycja Pustkowiak
opublikowano: 30-12-2022, 14:13
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Iwona Wójcik uważa, że za mało dbamy o ręce – a to one wychodzą na pierwszy plan, kiedy jemy, pijemy czy gestykulujemy. Nie doceniamy ich, a dają nam bliskość i kryją mapę refleksologiczną, która może wpływać na zdrowie. Dlatego założyła Handy Lab – firmę holistycznie dbającą o dłonie.

Pomysł na biznes:
Pomysł na biznes:
Handy Lab ma być marką lifestylową, a nie po prostu kosmetyczną. Chcemy szerzyć związaną z dłońmi i zmysłem dotyku wiedzę ekspercką sięgającą psychologii czy sztuki. Uświadamiać, jak są ważne, na ile dziedzin naszego życia mają wpływ i jak holistycznie o nie dbać. Podejmujemy też współpracę z osobami spoza branży – pracujemy nad projektem CSR z młodymi polskimi artystami, którzy naszkicują swój projekt opakowania produktu marki, a najlepsze prace trafią na rynek w limitowanym nakładzie – mówi Iwona Wójcik, założycielka Handy Labu.
materiały prasowe

Koncepcję Handy Labu opracowała w pandemii, bo ten czas sprzyjał fundamentalnym pytaniom – jak żyć i jaki kształt nadać karierze zawodowej. Pomysłów miała wiele, bo na przestrzeni lat pracowała w marketingu, w wydawnictwach, zajmowała się też marketingiem nieruchomości luksusowych, m.in. apartamentowcem Cosmopolitan. Zdobyte w tych strukturach kompetencje postanowiła wykorzystać, zakładając biznes, który sama sfinansowała.

– Miałam do wyboru kupno apartamentu albo zainwestowanie we własną markę. Zdecydowałam się na to drugie. W decyzji pomogło mi to, że chcę spełniać marzenia zawodowe i nie mam dzieci, a więc odpowiedzialności, strachu, że nie będę miała pieniędzy na wychowanie i edukację potomstwa – a to najczęściej blokuje ludzi – uważa Iwona Wójcik.

Ręce to bliskość

Dlaczego biznesowo postawiła właśnie na dłonie?

– Dotyk to zmysł, z jakim przychodzimy na świat, a dotyk to dłonie. Ważna, lecz często zaniedbywana część ciała. To one są najbardziej widoczne, wychodzą na prowadzenie, kiedy gestykulujemy, witamy się, trzymamy szklankę czy kieliszek. Dłonie to też bliskość, której wszyscy potrzebujemy. Są najczęściej uszkadzane mechanicznie i atmosferycznie, także pandemia miała dla nich opłakane skutki – ciągle musieliśmy dezynfekować dłonie silnymi substancjami, a i kontakt fizyczny był ograniczony. Bliskości było dużo mniej. Postanowiłam o to zadbać. Upomnieć się o dłonie, które nam ją oferują – tłumaczy założycielka Handy Labu.

Jak mówi, upatrywała w tym pewnej niszy, bo firmy zajmujące się dłońmi najczęściej robią manikiur, a nie pielęgnację, która w dodatku ma przybierać postać rytuału.

– Handy Lab ma być marką lifestylową, a nie po prostu kosmetyczną. Chcemy szerzyć związaną z dłońmi i zmysłem dotyku wiedzę ekspercką sięgającą psychologii czy sztuki. Uświadamiać, jak są ważne, na ile dziedzin naszego życia mają wpływ i jak holistycznie o nie dbać. Podejmujemy też współpracę z osobami spoza branży – pracujemy nad projektem CSR z młodymi polskimi artystami, którzy naszkicują swój projekt opakowania produktu marki Handy Lab, a najlepsze prace trafią na rynek w limitowanym nakładzie – mówi Iwona Wójcik.

Miedzy biznesem a sztuką

Przemyślany skład:
Przemyślany skład:
Planując własny biznes, Iwona Wójcik zastanawiała się, jakie składniki powinny się znaleźć w kosmetykach marki. Stawiała na fotoprotekcję, dlatego produkty zawierają filtry UV, olej makadamia, masło shea, witaminy A, E, C, olej jojoba, rokitnik, olej arganowy. Zależało jej, by w jednej linii produktów znalazł się retinol, a w drugiej kwas hialuronowy.
materiały prasowe

Zaprosiła twórców do współpracy nad identyfikacją wizualną opakowań, bo kocha sztukę i uważa, że powinna iść w parze z biznesem.

– Uwielbiam Hieronima Boscha, byłam na wystawach jego dzieł w Madrycie i Mediolanie. To odważny, kontrowersyjny artysta. Ale najbardziej interesuje mnie otwarta na interpretację sztuka współczesna. Kocham Teresę Pągowską, bardzo oryginalną artystkę, która odważnie bawiła się barwą, wyabstrahowaną formą, sylwetkami komponowanymi z lekkością, w których widz doszukuje się własnego postrzegania świata. Powiedziała o sobie w jednym z wywiadów: „nie jestem specjalistką od morza, od kobiet ani od mężczyzn czy zwierząt. Ja jestem ja: Teresa Pągowska” – mówi Iwona Wójcik.

Zawsze znajdzie czas, żeby się wybrać na wystawy prac młodych twórców. Uważa, że mamy wiele ciekawych galerii – od malarstwa przez rzeźbę po instalacje multimedialne. Ostatnimi czasy coś niezwykłego zrobiła marka BMW Polska w ramach BMW Art Club – wraz z Nowym Teatrem zrealizowała wystawę „Digital Grotesque III”, na której można było podziwiać monumentalną, 360-stopniową projekcję multimedialną i architektoniczną rzeźbę AI autorstwa Michaela Hansmeyera, wystawianego w paryskim Centre Pompidou.

Kiedy nie jest zajęta pracą ani nie odwiedza wystaw sztuki współczesnej, czyta książki psychologiczne albo ogląda wykłady poświęcone tej tematyce.

– Interesują mnie relacje z ludźmi. Ciekawi mnie poznawanie motywacji, które rządzą ich zachowaniami. I po prostu lubię się z nimi spotykać! Jestem istotą stadną. Uwielbiam sporty wodne, żeglarstwo, grę w tenisa. I oczywiście podróże. Kiedy tylko mogę, jadę do Włoch – mówi Iwona Wójcik.

Zadbać o zmysły

Planując własny biznes, od początku wiedziała, że jej produkty powinny być dobre jakościowo. Zastanawiała się, jakie składniki powinny się w nich znaleźć. Stawiała na fotoprotekcję, dlatego produkty zawierają filtry UV, olej makadamia, masło shea, witaminy A, E, C, olej jojoba, rokitnik, olej arganowy. Zależało jej, by w jednej linii produktów znalazł się retinol, a w drugiej kwas hialuronowy. Nie miała jednak wiedzy technologicznej, dlatego zwróciła się o pomoc do specjalisty. Spędzała długie godziny, ucząc się o różnych składnikach i wytwarzających się między nimi powiązaniach, śledziła informacje uczuleniowe. Wreszcie, wyposażona w wiedzę, przystąpiła do działania. Rozpisała biznesplan, zdecydowała, w jaki sposób zostanie zorganizowana dystrybucja i komunikacja.

Pierwszą linię, białą, nazwała White Moon, ponieważ wszystkie produkty w tej serii mają subtelny zapach białej herbaty. Powstały dwie maski do rąk, krem o takiej nucie i świece, bo Handy Lab planuje dbać także o zmysły – ambicją właścicielki firmy jest pokazanie, że pielęgnacja dłoni może się wiązać z odpoczynkiem i przyjemnością.

– Często o nich zapominamy, traktujemy po macoszemu, trochę jak szyję, po której potem widać oznaki starzenia. Ale nie chodzi tylko o wygląd. Cała mapa zdrowia jest zamknięta w dłoniach, mamy tu bardzo dużo punktów refleksologicznych. Dzięki ich znajomości możemy sobie pomóc choćby z migrenami, uciskając odpowiedni punkt. To element medycyny alternatywnej, tak jak ziołolecznictwo czy akupunktura. Pamiętając o tym, współpracujemy z ekspertem od refleksologii Urszulą Baranowską-Delattre. Wspólnie prowadzimy zamknięte warsztaty, na których Urszula dzieli się wiedzą, a uczestnicy mogą się poddać takiemu zabiegowi i poznać meandry tej dziedziny, a tym samym docenić, jak wiele nam dają dłonie nie tylko pod względem estetycznym, ale i zdrowotnym – mówi właścicielka Handy Labu.

Patrząc w przyszłość

Iwona Wójcik chciałaby, żeby każdy mógł sobie zafundować w domu profesjonalny zabieg odżywczym koktajlem zamkniętym w rękawicy, czyli zrobić domowe spa. Albo skorzystać z niego u profesjonalisty. Właścicielka firmy planuje poszerzenie kanału dystrybucji o salony fryzjerskie i makijażu.

– Kobiety spędzają tam dużo czasu, bo zabiegi mogą trwać nawet kilka godzin. To świetny pomysł, by połączyć taką wizytę z pielęgnacją dłoni. W ten sposób oszczędzimy czas, a mamy go coraz mniej w zabieganej codzienności. W trakcie zabiegu z naszą maską na dłoniach można spokojnie telefonować czy odbierać mejle. Zadbaliśmy o to, by nasze produkty były smartphone-friendly, materiał rękawic umożliwiał korzystanie z telefonu podczas zabiegu, a rękawice były unisex – z home SPA mogą skorzystać też mężczyźni – podkreśla Iwona Wójcik.

Najbardziej dumna jest z tego, że w pierwszym roku działalności wprowadziła produkty do sieci Rossmann i weszła na rynek zagraniczny.

– Na początku sprzedawałam online, potem weszłam do Superpharm, Douglasa czy aptek Dr Max. Bardzo zależało mi na Rossmannie, to ważny partner handlowy. Badania pokazują, że większość Polaków, dokonując zakupów w drogeriach, kieruje się właśnie do drogerii tej marki, które są w dużych miastach i małych miejscowościach. Prowadziłam twarde, trwające wiele miesięcy negocjacje, aż wreszcie się udało – opowiada założycielka Handy Labu.

Jej firma ciągle się rozwija. Przez pierwszy rok pracowała sama, teraz to już pięć osób. Mają ambitne plany – są obecni na rynku rumuńskim, prowadzą rozmowy z Grecją, Włochami, a nawet Emiratami Arabskimi. Chcą wprowadzić na rynek nowe produkty: krem, peeling do rąk i serum. Pracują też nad kolejną linią.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Być może zainteresuje Cię też:

Polecane