0xa2d82dc7sa0e5f882e96841451f- 4fcbcc8f90528 — tak wygląda adres do kryptowalutowego portfela start-upu, który szuka finansowania wśród internautów. Wystarczy zamieścić go na stronie www i opisać pomysł na biznes, aby zebrać milionowe kwoty od kryptowalutowych inwestorów. Kliknięcie w ciąg znaków przenosi użytkownika sieci w miejsce, gdzie może dopełnić formalności. Initial Coin Offering (ICO), czyli pierwsza oferta kryptowalutowa, przez branżowych ekspertów porównywana do giełdowego IPO, ma swoją ciemną stronę — liczne wyłudzenia. W ubiegłym miesiącu oszuści podszywający się pod portfel myetherwallet.com wyłudzili od jego użytkowników około 12,5 mln USD. Coinfirm, globalny dostawca rozwiązań technologicznych, które usprawniają procesy regulacyjne, znalazł sposób na oszustów. Uruchamia globalną bazę danych AMLT, nad którą pracował przez ostatni rok.

Święty Graal kryptoświata
Platforma będzie dostępna dla szerokiego grona użytkowników w ciągu dwóch miesięcy. Brytyjsko-polski start-up, który prowadzi biuro również w Tokio, nawiązał współpracę z kilkoma największymi platformami ICO na świecie, takimi jak DASH, TokenMarket i RSK. Do współpracy zaprasza również użytkowników sieci blockchain. Ich zadaniem będzie dostarczanie informacji na temat kryptowalutowych biznesów. Raportować można zarówno złe, jak też dobre rzeczy.
— W zamian za przesyłanie zgłoszeń, zweryfikowanych następnie przez naszych analityków, zarejestrowani członkowie sieci otrzymają tokeny AMLT, którymi będzie można również płacić m.in. za generowanie raportów dotyczących danego ICO. W ten sposób powstanie samonapędzający się system, w którym uczciwi użytkownicy mają motywację do usuwania złych z legalnej i przejrzystej gospodarki kryptowalutowej — mówi Paweł Kuskowski, prezes Coinfirmu.
Czarna kryptolista
W ramach realizowanego przez Coinfirm projektu planowane jest stworzenie globalnej listy ostrzeżeń przed niebezpiecznymi adresami. Podobna koncepcja pojawiła się na posiedzeniu grupy roboczej do spraw blockchainu powołanej przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Podwaliną do zbudowania bazy AMLT są standardy AML — zapobiegające praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Za pośrednictwem platformy w kilka sekund będzie można zweryfikować adres i ocenić ryzyko inwestycyjne.
— Ostatnio udokumentowaliśmy realny wpływ scammerów, identyfikując prawie 1200 adresów. Transakcje związane z ich portfelami opiewają na 88 228 etherów, co uwzględniając aktualny kurs tej ktyptowaluty, daje równowartość około 60 mln USD — mówi Grant Blaisdell, współzałożyciel Coinfirmu, odpowiedzialny również za marketing.
W kilka lat (start-up powstał w 2016 r.) Coinfirmowi udało się zbudować jedną z największych blockchainowych baz danych na świecie — ponad pół miliarda adresów i kilka miliardów transakcji. Z ich rozwiązań korzysta m.in. PKO BP, notowana
na nowojorskiej giełdzie spółka SEI, a także banki z Japonii, Szwajcarii i Gibraltaru, których nazw nie może ujawnić.
Atak na Coinfirm
W maju firma Pawła Kuskowskiego znalazła się na celowniku oszustów.
— Kilku scammerów stworzyło fikcyjne konta w mediach społecznościowych, podszywając się pod naszą markę — mówi prezes Coinfirmu.
Grant Blaisdell, który reprezentuje firmę na ogólnoświatowych wydarzeniach poświęconych krytowalutom, zwykle zadaje publiczności pytanie: jeśli padniecie ofiarą kryptoataku, gdzie zgłaszacie podejrzany adres, aby ostrzec rynek? Na sali zwykle zapada głucha cisza. Tak narodziła się idea zbudowania sieci użytkowników dzielących się informacjami na temat niebezpiecznych kryptoadresów, czyli AMLT.