Handel wierzytelnościami w Polsce zaczął się w 2001 r., jednak przyspieszył dopiero w 2008 r., co było następstwem kryzysu. W 2009 r. wartość rynku obrotu wierzytelności wyniosła 5,4 mld zł, a w 2010 r. wyniosła już 6,6 mld zł.
Podział rynku
Najwięcej, bo aż 90 proc. całego rynku, stanowią wierzytelności zbywane przez banki. — Wartość portfeli bankowych często wynosi kilkaset mln zł. Od czasu do czasu banki wystawiają jednak na sprzedaż portfele znacznie większe, których wartość sięga nawet 1 mld zł. Dla porównania, wartość portfeli niebankowych wynosi zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu mln zł — mówi Marcin Peterlik, wicedyrektor Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR). Tak duży odsetek wierzytelności sprzedawanych przez banki może wynikać z tego, że mogą one korzystać z tzw. tarczy podatkowej, niedostępnej dla firm z innych branż. — Banki mogą sprzedawać swoje portfele wierzytelności funduszom sekuratyzacyjnym, co wiąże się z możliwością skorzystania z tzw. tarczy podatkowej. Dzięki niej mogą zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów straty poniesione na zbyciu wierzytelności na rzecz funduszu. Pozwala to na uwolnienie niepracującego kapitału i rozwiązanie rezerw — wyjaśnia Artur Górnik, prezes Kredyt Inkaso. Kolejną zaletą sprzedaży portfeli wierzytelności jest możliwość lepszego utrzymywania wymagań kapitałowych. Sprzedaż wierzytelności bilansowych, zakwalifikowanych jako stracone, wpływa na obniżenie udziału kredytów zagrożonych w aktywach banku, a to jeden z ważnych wskaźników oceny jego kondycji. Jako że sprzedawane są wierzytelności o najwyższym opóźnieniu, ma to istotny wpływ na strukturę portfela pod względem terminu wymagalności. W wyniku rozwoju telefonii komórkowej dużą część rynku obrotu wierzytelności objęła branża telekomunikacyjna. Pierwszych w Polsce transakcji zorganizowanego obrotu portfelami wierzytelności dokonały w roku 2001 Polkomtel i Polska Telefonia Cyfrowa. Jednym z pierwszych wyspecjalizowanych nabywców portfeli od firm telekomunikacyjnych była spółka Kredyt Inkaso. Poza wierzytelnościami sektora bankowego i telekomunikacyjnego sprzedawane są także małe portfele firm świadczących inne usługi powszechne. — Z tej grupy wyróżnić można firmy ubezpieczeniowe, zbywające roszczenia o zapłatę składek obowiązkowych ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej oraz roszczenia odszkodowawcze i regresowe. Aktywne na tej części rynku były m.in. Compensa, HDI Gerling, PZU, ING NN, Link4 — wymienia Artur Górnik. Kolejną grupą zbywców są dostawcy nośników energii i usług komunalnych. Zbywają oni wierzytelności z rachunków płatnych okresowo oraz kar umownych, np. za jazdę bez ważnego biletu. Dużą aktywnością wśród ich zbywców wykazałysię m.in. STOEN, WPO Alba, SITA, MPWiK Wrocław. — Całkiem oddzielną grupą, niepoddającą się dotychczasowym klasyfikacjom, są okresowo spotykane transakcje zbywania portfeli upadłych przedsiębiorstw, inicjowane przez syndyków. Nie mają charakteru stricte sekurytyzacyjnego, lecz likwidacyjny. Mimo nieprzewidywalności tego rodzaju transakcji część podmiotów rynku obrotu wierzytelnościami wyspecjalizowała się w ich realizacji — np. GPM Vindexus — dodaje Artur Górnik. Według szacunków Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, wartość rynku inwestycji w wierzytelności do roku 2014 zwiększy się do około 10 mld zł.
Co się zmieni
— W tym czasie należy spodziewać się systematycznego wzrostu wartości kredytów udzielanych przez banki. Zwiększała się będzie wartość bazy kredytowej (kredyty dla gospodarstw domowych), stanowiącej potencjalny rynek dla usług windykacyjnych, w 2014 r. może ona wynieść nawet 715 mld zł. Wartość wszystkich zagrożonych kredytów może wówczas wynieść ponad 30 mld zł, w tym mieszkaniowych 3,3 mld zł — przewiduje Marcin Peterlik. Eksperci uważają, że banki, a także wierzyciele z innych branż, będą coraz chętniej sprzedawać portfele, dostrzegając płynące z tego korzyści. IBnGR prognozuje, że w 2014 r. na sprzedaż będzie trafiać jedna trzecia zagrożonych portfeli, a zakupy przeterminowanych należności będą stanowiły 45 proc. rynku. Dla porównania w 2009 r. udział ten i wynosił 38 proc. Rosnąca liczba i wartość transakcji zakupu wierzytelności będzie jednocześnie wpływać na wzrost potrzeb kapitałowych w branży windykacyjnej. Szczególne znaczenie ma pozyskiwanie pieniędzy na zakup dużych pakietów wierzytelności. — Te pieniądze w dużej mierze powinny pochodzić z kredytu bankowego albo z wyspecjalizowanych instrumentów finansowych rynku kapitałowego i publicznego. Niestety, banki dość niechętnie zabezpieczają takie kredyty. Rozwiązaniem mogą być pakiety wierzytelności będące w posiadaniu firm (obligacje, fundusze private equity), chociaż wymagałyby zmiany na zestrukturyzowane instrumenty finansowe — podkreśla Artur Górnik. Kolejnym czynnikiem mogącym wpłynąć na rozwój rynku obrotu wierzytelnościami jest rozwój segmentu windykacji długów korporacyjnych. Dotychczas w tej kategorii banki zachowywały powściągliwość w sprzedaży portfeli i same organizowały pełny proces likwidacji.