Sytuacja finansów publicznych w Polsce jest co najmniej napięta. Według danych Eurostatu deficyt sektora finansów w Polsce wynosi 6,6 proc. PKB, co plasuje nas na przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej - gorzej wypada tylko Rumunia. Prognozy na ten rok nie są dużo lepsze: deficyt ma wynosić 6,3 proc. PKB.
Według Ministerstwa Finansów duży deficyt to efekt znaczącego zwiększenia wydatków na obronność. Ale ekonomiści mają wątpliwości, czy rzeczywiście większe nakłady na zbrojenia to przyczyna tak dużej dziury w budżecie. I martwią się, jak rząd chce pogodzić rosnące potrzeby w dziedzinie bezpieczeństwa z luźną polityką fiskalną. O tym debatowano w trakcie panelu „Finansowanie wydatków obronnych” w czasie Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Duże wydatki i rosnący dług
Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych zwracał uwagę, że deficyt znacznie przekraczający 6 proc. PKB wcale nie uwzględnia wszystkich wydatków obronnych. Według metodologii unijnej, którą stosuje się do wyliczania deficytu, uwzględnia się jedynie te wydatki, które już zakończyły się dostawą sprzętu. Zaliczki nie są uwzględniane, co oznacza, że faktyczny deficyt mógłby być wyższy nawet o 1,5 pkt proc.
Szef IFP zwracał uwagę, że właśnie dlatego przyrost długu w relacji do PKB jest znacznie większy niż wzrost deficytu i sięga niemal 9 pkt proc. Jak zauważał, choć poziom długu jest wciąż umiarkowany i wynosi około 55 proc. PKB, prognozy rządowe wskazują, że w ciągu półtorej dekady zadłużenie może wzrosnąć do 100 proc. PKB.
– Wydatki w Polsce w relacji do PKB wyniosły w ubiegłym roku 49,7 proc., to jest siódmy najwyższy poziom w UE. Szwecja, synonim dużych wydatków publicznych, ma je na poziomie 50 proc. W naszych 49,7 proc. PKB wydatków nakłady zbrojeniowe stanowią tylko 2,5 proc. – mówił Sławomir Dudek.
Jak Grecja czy jak Korea?
Szef IPF zwracał uwagę, że poza samą wielkością wydatków ważny jest też ich cel. W tym kontekście przywołał dwa modele finansowania zwiększonych wydatków zbrojeniowych - grecki i południowokoreański.
Grecja w latach 70. i 80. przeznaczała średnio 5 proc. PKB rocznie na zbrojenia. Duża część tych wydatków była finansowana długiem, przy jednoczesnych wysokich transferach socjalnych, a celem były zakupy sprzętu za granicą. W rezultacie połowa wysokiego greckiego długu to konsekwencja wydatków na armię, przy jednoczesnych niskich dochodach i lukach podatkowych.
Drugi model to Korea Południowa, która również przez dwie dekady wydawała około 5 proc. PKB na obronność. Jednak tam jednocześnie utrzymywano relatywnie niższe wydatki niemilitarne i socjalne, co pozwalało na utrzymywanie długu w ryzach, a duża część nakładów na obronność była przeznaczana na inwestycje we własny przemysł zbrojeniowy. Dzięki temu kraj, wydając dużo na wojsko, osiągał też bardzo wysoki wzrost PKB.
Eksperci w czasie dyskusji zwracali uwagę, że model koreański, który sprowadza się do zadbania o stronę podażową sektora zbrojeniowego, a nie tylko popytową, jest optymalny dla gospodarki. Ale zarówno w Polsce, jak i całej UE strona podażowa - czyli przemysł obronny - została zaniedbana. Szacuje się, że dziś około 80 proc. wydatków obronnych krajów unijnych realizowanych jest poza Unią.
– Według mnie dużym wyzwaniem będzie odbudowa strony podażowej według modelu koreańskiego. Oczywiście nie zbudujemy tego sektora nawet w pięć lat, to jest wyzwanie długoletnie – zauważał Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Jego zdaniem poza zwiększeniem nakładów na inwestycje we własny potencjał zbrojeniowy istotna będzie także zmiana postrzegania problemu wydatków obronnych – z narodowego na europejski.
- Jeśli jeden kraj UE byłby zaatakowany i niebroniony, to podważałoby istotę UE i NATO. Nie możemy do tego dopuścić i to jest uzasadnienie, że to problem europejski, a nie polski – stwierdził Kotecki.
Ile pieniędzy dostaniemy z UE
Katarzyna Smyk, dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, podkreślała, że choć UE nie jest instytucją obronną, to dysponuje narzędziami finansowymi i prawnymi, których inne organizacje nie mają.
– Mieliśmy i mamy odpowiednio duży potencjał ekonomiczny i po raz pierwszy mamy też wolę polityczną do działania – mówiła. Przypomniała o ostatnich propozycjach Komisji: możliwości zastosowania tzw. budżetowej klauzuli wyjścia, dzięki której wydatki obronne w wysokości do 1,5 proc. PKB przez cztery lata nie będą uwzględniane w deficycie finansów publicznych i programie SAFE [Supporting At-risk researchers with Fellowships in Europe - red.]. Pierwsze z rozwiązań powinno uwolnić nawet 650 mld EUR dodatkowej przestrzeni fiskalnej w krajach członkowskich UE. Drugie to program oferujący krajom pożyczki o łącznej wartości 150 mld EUR, rozłożone na 45 lat, z możliwością odroczenia spłaty kapitały na 10 lat. Dodatkowy warunek: 65 proc. nakładów w ramach tego programu powinno być przeznaczone na uzbrojenie wyprodukowane w UE.
– Oferta z ReArm Europe jest napisana pod Polskę. Trzeba odczytać ten moment jako szansę. Komisja daje opcje, a państwa członkowskie będą mogły, jeśli będą chciały, z nich skorzystać – oceniała Katarzyna Smyk.
Gospodarcze skutki zbrojeń
Eksperci nie byli zgodni co do wpływu zwiększonych wydatków obronnych na gospodarkę. Paweł Wojciechowski, przewodniczący rady programowej Instytutu Finansów Publicznych, zwracał uwagę, że wydatki zbrojeniowe to dobro publiczne. Pozornie mogą mieć mały wpływ na wzrost gospodarczy, ale zwiększenie poziomu bezpieczeństwa, które można dzięki nim uzyskać, ma pośrednie znaczenie, na przykład dla inwestycji.
Ludwik Kotecki potwierdził, że samo zapewnienie bezpieczeństwa jest elementem zachęcania do inwestycji. Ale, podkreślał, że zwiększanie potencjału polskiego przemysłu obronnego, dzięki czemu wydatki obronne przyczyniałyby się też do wzrostu PKB, musi się odbywać przy zaangażowaniu kapitału prywatnego. Aby go przyciągnąć, to poza zapewnieniem bezpieczeństwa potrzebna byłaby gwarancja długoterminowych kontraktów i rozwój partnerstwa publiczno-prywatnego.
Jerzy Hausner, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, przewodniczący rady programowej Open Eyes Economy zwracał uwagę, że poza finansowaniem poprawa bezpieczeństwa może natrafić na inne bariery, wynikające z cech polskiej gospodarki, np. z niedostosowania infrastruktury. Jak mówił, istnieją także inne ograniczenia: materiałowe (dostęp do surowców i komponentów), administracyjne oraz ludzkie (brak wykwalifikowanych kadr).
– Trzeba się martwić o stan finansów publicznych, ale popatrzmy, jaka będzie konsekwencja dla struktury dochodów i konsumpcji w gospodarce – mówił.
Według prof. Leszka Balcerowicza, przewodniczącego rady programowej Forum Obywatelskiego Rozwoju, rząd powinien dokonać przeglądu wydatków budżetowych, ale też wrócić do zarzuconego programu prywatyzacji. To jego zdaniem może być sposób na poprawę potencjału przemysłu obronnego.