Na środowym zamknięciu na giełdzie LME w Londynie notowania cynku skoczyły o 5,5 proc., sięgając 3118,5 USD za tonę. To ich najwyższy pułap od stycznia 2010 r. Zwyżki cen cynku to jedna ze składowych hossy na rynkach metali przemysłowych. Indeks grupujący najważniejsze surowce z tej grupy znalazł się w ubiegłym tygodniu najwyżej od dwóch lat, do czego przyczyniły się wyższy od oczekiwań popyt z Chin oraz słabszy dolar, w którym wyrażane są ich ceny. Zdaniem Bernarda Dahdaha, analityka firmy Natixis, popyt na metale przemysłowe wspierać będzie stymulacja chińskiej gospodarki przed planowanymi na jesień zmianami na szczytach władzy.
- Na początku tego roku największy wpływ na zwyżki cen miały czynniki podażowe. Jednak ostatnio także popyt zaczyna grać istotną rolę – komentował w rozmowie z Bloombergiem Bernard Dahdah.
W ubiegłym roku cynk podrożał o 60 proc., za co odpowiedzialny był niedobór podaży, związany z zawieszeniem przez głównych producentów części wydobycia. Według World Bureau of Metal Statistics w pierwszych pięciu miesiącach tego roku deficyt na rynku sięgnął 181 tys. ton. Jednocześnie zakłócenia w produkcji pomogły wynieść ceny miedzi najwyżej od blisko trzech lat, a najlepiej spisującym się od początku roku metalem przemysłowym jest aluminium, którego wydobycie ograniczyły chińskie władze. Część specjalistów ostrzega jednak przed możliwą korektą w notowaniach metali przemysłowych.
- Za rok chińska gospodarka będzie znacznie słabsza niż obecnie – tłumaczył zarządzający Crispin Odey, który utrzymuje pozycje nastawione na przecenę akcji producentów metali.
