Bithell, Stasaclo, Karswell i WBN - to nazwy, które w najlepszym razie mówią coś tylko giełdowym koneserom. Spółki te, z siedzibami w Limassol lub Nikozji, stanowią jednak ważne ogniwa właścicielskiego łańcuszka jednego z największych prywatnych majątków w Polsce - a prawnicy toczą ostrą walkę o kontrolę nad nimi.
Reddev to wehikuł, w którym zaparkowano m.in. kontrolny pakiet akcji Cyfrowego Polsatu. Stasalco jest głównym akcjonariuszem dawnego „cesarza spekulacji” – należy do niego 85 proc. akcji Elektrimu. Holding ten z kolei za pośrednictwem innej cypryjskiej spółki Argumenol jest m.in. głównym akcjonariuszem giełdowego ZE PAK-u. Natomiast za pośrednictwem Karswella kilka lat temu skupowano akcje Netii, spółka była też... akcjonariuszem Elektrimu, podobnie zresztą jak WBN.
Kto w tych wehikułach rządzi? Formalnie zarejestrowana w Liechtensteinie TiVi Foundation. A o to, kto jest głównym beneficjentem tej fundacji, toczy się właśnie najgłośniejszy spór rodzinny i prawny tej dekady.
Spór między reprezentantami Zygmunta Solorza oraz przedstawicielami jego dzieci - Tobiasza Solorza oraz Piotra i Aleksandry Żaków - toczy się przed sądami w Polsce, Liechtensteinie i na Cyprze. Na śródziemnomorskiej wyspie miał właśnie kolejną odsłonę.
Cypryjski Sąd Najwyższy na wniosek prawników reprezentujących Zygmunta Solorza wstrzymał wykonanie postanowienia niższej instancji, na mocy którego do dwuosobowych rad dyrektorów każdej z czterech cypryjskich spółek fundacje TiVi (i Solkomtel) wprowadziły w czerwcu po dwóch dodatkowych reprezentantów.
W tym tygodniu mecenas Paweł Rymarz, reprezentujący w sporach dzieci, w wywiadzie dla Rz przekonywał, że dzięki dodatkowym dyrektorom „żadna ze stron nie będzie mogła sama przeprowadzić żadnej transakcji" dotyczącej majątku grupy. Sąd Najwyższy uznał jednak, że ich powołanie mogło być nieprawidłowe, a druga strona – czyli prawnicy Zygmunta Solorza – ma prawo do bycia wysłuchaną przez sąd pierwszej instancji. Stanie się to 29 lipca.
- Sąd Najwyższy Cypru podzielił stanowisko pana Zygmunta Solorza i wstrzymał zabezpieczenie umożliwiające powołanie dodatkowych dyrektorów w kilku spółkach cypryjskich. Powołanie ich nastąpiło bowiem w okolicznościach sprzecznych z – delikatnie mówiąc – podstawowymi zasadami prawa Cypru. Jak już zapowiadałem na łamach PB, każde bezprawne działanie drugiej strony spotka się z adekwatną prawną odpowiedzią z naszej strony. I tak się właśnie dzieje - komentuje Radosław Kwaśnicki, prawnik reprezentujący Zygmunta Solorza.
Tymczasem w Polsce w ostatnich miesiącach powstał szereg bliźniaczo podobnych spółek, których właścicielem jest fundacja rodzinna Zygmunta Solorza, a prezesem Radosław Kwaśnicki. Druga strona rodzinnego sporu podejrzewa, że mogą zostać wykorzystane w trwającym sporze o sukcesję, np. jako wehikuły, do których aportem wniesione zostaną akcje lub udziały spółek z grupy Cyfrowego Polsatu.
- Insynuacje medialne drugiej strony o rzekomych planach pozasądowych działań z naszej strony, przenoszenia aktywów na nowe spółki pana Solorza etc. są bezpodstawne. Swoich słusznych praw mój klient dochodzi bowiem tylko w sposób zgodny z prawem. Nic się tu nie zmienia, a to są dopiero pierwsze efekty dochodzenia sprawiedliwości - mówi Radosław Kwaśnicki.
Po co w takim razie powołane zostały te spółki? Prawnik Zygmunta Solorza tłumaczy to „celami biznesowymi". Jakimi? Tego nie precyzuje.