Owszem, w Australii i Francji pilnują swych oryginałów, jednak gdy spojrzymy przez kontynenty, imiona Syrah i Shiraz wiodą spokojny żywot tuż obok siebie. I to właśnie czyni Syrah czarnym koniem pośród najważniejszych szczepów winogron na świecie.
Dosłownie, bo przez ostatnich 20 lat żadna inna odmiana nie rozprzestrzeniała się po świecie i nie nabierała ważkości w tak zawrotnym tempie. Ogromna w tym zasługa Australijczyków, którzy pierwsi zaproponowali ciekawe, smaczne wina za przystępne ceny.
Bez humorów
Dziś do tego procederu dołączyły inne kraje ze wszystkich kontynentów. Brylują RPA i Argentyna, choć Chile, USA, ciepłe regiony Włoch i Hiszpanii nie zamierzają pozostawać w tyle. Ba! Nawet Austria znalazła dla Syrah ciekawe siedliska. Przyczyn tego jest co najmniej kilka. Po pierwsze, ten szczep nie dąsa się na podłoże i klimat, choć swoje ulubione ma. Po drugie, potrafi dać wina czarujące złożonym i bogatym smakiem, oszałamiające potężną dawką alkoholu i intensywnością aromatów. Po trzecie wreszcie, jego kolor to jeden z najpiękniejszych i najgłębszych, jakie wśród win są znane. Barwa potrafi być tak nasycona, że nieraz o jej przejrzystości mowy być nie może. I to czyni go czarnym koniem po raz drugi — w przenośni.
Legendarne początki
O jego ojczyźnie i drodze do Europy krąży kilka legend. Jedna głosi, jakoby przybył razem z Grekami, którzy skradli go w Persji, gdzie kwitło kiedyś miasto Shiraz. Inna mówi, że przywieźli go z Egiptu Rzymianie, a nazwa Syrah wzięła się od sycylijskich Syrakuz. Jeszcze inna opowiada, jakoby przybył wraz z zastępami powracającymi z wypraw krzyżowych. Jak było naprawdę, pewnie się nie dowiemy. Bezsporne jest tylko, że jego rodzicami były odmiany Dureza i Mondeuse Blanche.
W Europie znalazł wymarzone miejsce na skalistych zboczach północnej części Doliny Rodanu, gdzie jest jedyną dozwoloną przez lokalne apelacje odmianą czerwonych gron. Stąd właśnie pokazał światu, na co go stać, a szczytem swoich możli- wości mianował maleńką apelację Hermitage, zwłaszcza parcelę La Chapelle, której wina potrafią nie tylko obezwładnić zmysły, lecz także osiągać zawrotne ceny.
Rodański Syrah, nawet ten mniej tęgi, rzadko uwodzi bogactwem i apetycznością, nie skąpi za to dobrego poziomu alkoholu, ognistego pazura i świeżych, ciemnych owoców. Coraz częściej też możemy się cieszyć winami mniej kosztownych apelacji, jak choćby Saint Joseph i Crozes Hermitage. Ich trunki potrafią być świetnymi winami codziennymi.
Śląskie dziedzictwo
Australijski Shiraz to całkiem inna para kaloszy. Ma wiele wspólnego z Polską. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta. Wielu winiarzy, którzy pierwsi zaczęli uprawiać Syrah w Australii, zwłaszcza w dolinie Barossa, było śląskimi emigrantami, zmuszonymi przez zaborców do opuszczenia kraju w XIX wieku.
Światowa ekspansja australijskiego Shiraz trwa od jakichś 30 lat. Porwał miłośników wina gładkością tanin, przebogatym smakiem, często graniczącym z tym, który osiągnęlibyśmy rozpuszczając nadziewaną czekoladę. Największym walorem była jednak cena, która pozwalała cieszyć się nim każdego dnia. Poza wyjątkami, a takie są przede wszystkim dwa: Penfolds Grange i Hill of Grace produkowany przez firmę Henschke. I tak wróciliśmy do śląskiej nuty.
Najnowsze dzieła niektórych winiarni coraz częściej odbiegają od lokalnego szablonu, próbując odwzorować europejskiego klasyka. Bądźcie więc uważni i czytujcie przesłanie winiarza, o ile możecie je znaleźć na kontretykiecie.
Pamiętajcie też, że Syrah czy Shiraz jest bardzo plastyczny i świetnie swoimi winami odwzorowuje lokalne warunki wzrostu i ideę winiarza. Nie liczcie więc na to, że wina z RPA, Argentyny czy Włoch będą do siebie podobne. O nie! Zawsze jednak możecie liczyć na intensywność smaku, dobrą konstrukcję i pazur, choć różnie pomalowany.
Casablanca El Bosque Syrah Rapel, Chile
Wino, które udowadnia, że nie tylko Australia potrafi wyczarować w Syrah mięsiste, słodkie i aksamitne taniny, bogate smaki owoców leśnych, konfitury i czekolady podsycone potężną, ponad 14-procentową dawką alkoholu i bardzo subtelną kwasowością. Świetnie spełni się przy pogaduchach, kuchni orientalnej i czerwonych mięsach w bogatych sosach.
Wolf Blass President Selection Shiraz South, Australia
Klasyk z antypodów. Ponad 15 proc. alkoholu, nasycenie przebogatymi nutami konfitury, likworu, korzennych przypraw. Do kompletnego obrazu: masywne ciało z tanin miękkich niczym ulubiony jasiek. Może go świetnie zastąpić, kiedy szaro i zimno za oknem lub w duszy. Albo gdy dusze dwie… Wybornie sprawdzi się także przy czekoladzie. Serio!
Paul Jaboulet Aine Les Jalets Crozes Hermitage, Francja
Klasyk z Doliny Rodanu. Zmysłowy, tajemniczy, pełen wymowy i chłodnych, jedwabistych tanin połączonych z krzepkością i temperamentem smaku. Jędrna jagnięcina, kaczka i polędwica skąpane w ziołach sprawdzą się znakomicie. Dojrzałe, twarde sery także przywita z radością.

Owszem, w Australii i Francji pilnują swych oryginałów, jednak gdy spojrzymy przez kontynenty, imiona Syrah i Shiraz wiodą spokojny żywot tuż obok siebie. I to właśnie czyni Syrah czarnym koniem pośród najważniejszych szczepów winogron na świecie.
Dosłownie, bo przez ostatnich 20 lat żadna inna odmiana nie rozprzestrzeniała się po świecie i nie nabierała ważkości w tak zawrotnym tempie. Ogromna w tym zasługa Australijczyków, którzy pierwsi zaproponowali ciekawe, smaczne wina za przystępne ceny.
Bez humorów
Dziś do tego procederu dołączyły inne kraje ze wszystkich kontynentów. Brylują RPA i Argentyna, choć Chile, USA, ciepłe regiony Włoch i Hiszpanii nie zamierzają pozostawać w tyle. Ba! Nawet Austria znalazła dla Syrah ciekawe siedliska. Przyczyn tego jest co najmniej kilka. Po pierwsze, ten szczep nie dąsa się na podłoże i klimat, choć swoje ulubione ma. Po drugie, potrafi dać wina czarujące złożonym i bogatym smakiem, oszałamiające potężną dawką alkoholu i intensywnością aromatów. Po trzecie wreszcie, jego kolor to jeden z najpiękniejszych i najgłębszych, jakie wśród win są znane. Barwa potrafi być tak nasycona, że nieraz o jej przejrzystości mowy być nie może. I to czyni go czarnym koniem po raz drugi — w przenośni.
Legendarne początki
O jego ojczyźnie i drodze do Europy krąży kilka legend. Jedna głosi, jakoby przybył razem z Grekami, którzy skradli go w Persji, gdzie kwitło kiedyś miasto Shiraz. Inna mówi, że przywieźli go z Egiptu Rzymianie, a nazwa Syrah wzięła się od sycylijskich Syrakuz. Jeszcze inna opowiada, jakoby przybył wraz z zastępami powracającymi z wypraw krzyżowych. Jak było naprawdę, pewnie się nie dowiemy. Bezsporne jest tylko, że jego rodzicami były odmiany Dureza i Mondeuse Blanche.
W Europie znalazł wymarzone miejsce na skalistych zboczach północnej części Doliny Rodanu, gdzie jest jedyną dozwoloną przez lokalne apelacje odmianą czerwonych gron. Stąd właśnie pokazał światu, na co go stać, a szczytem swoich możli- wości mianował maleńką apelację Hermitage, zwłaszcza parcelę La Chapelle, której wina potrafią nie tylko obezwładnić zmysły, lecz także osiągać zawrotne ceny.
Rodański Syrah, nawet ten mniej tęgi, rzadko uwodzi bogactwem i apetycznością, nie skąpi za to dobrego poziomu alkoholu, ognistego pazura i świeżych, ciemnych owoców. Coraz częściej też możemy się cieszyć winami mniej kosztownych apelacji, jak choćby Saint Joseph i Crozes Hermitage. Ich trunki potrafią być świetnymi winami codziennymi.
Śląskie dziedzictwo
Australijski Shiraz to całkiem inna para kaloszy. Ma wiele wspólnego z Polską. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta. Wielu winiarzy, którzy pierwsi zaczęli uprawiać Syrah w Australii, zwłaszcza w dolinie Barossa, było śląskimi emigrantami, zmuszonymi przez zaborców do opuszczenia kraju w XIX wieku.
Światowa ekspansja australijskiego Shiraz trwa od jakichś 30 lat. Porwał miłośników wina gładkością tanin, przebogatym smakiem, często graniczącym z tym, który osiągnęlibyśmy rozpuszczając nadziewaną czekoladę. Największym walorem była jednak cena, która pozwalała cieszyć się nim każdego dnia. Poza wyjątkami, a takie są przede wszystkim dwa: Penfolds Grange i Hill of Grace produkowany przez firmę Henschke. I tak wróciliśmy do śląskiej nuty.
Najnowsze dzieła niektórych winiarni coraz częściej odbiegają od lokalnego szablonu, próbując odwzorować europejskiego klasyka. Bądźcie więc uważni i czytujcie przesłanie winiarza, o ile możecie je znaleźć na kontretykiecie.
Pamiętajcie też, że Syrah czy Shiraz jest bardzo plastyczny i świetnie swoimi winami odwzorowuje lokalne warunki wzrostu i ideę winiarza. Nie liczcie więc na to, że wina z RPA, Argentyny czy Włoch będą do siebie podobne. O nie! Zawsze jednak możecie liczyć na intensywność smaku, dobrą konstrukcję i pazur, choć różnie pomalowany.
Casablanca El Bosque Syrah Rapel, Chile
Wino, które udowadnia, że nie tylko Australia potrafi wyczarować w Syrah mięsiste, słodkie i aksamitne taniny, bogate smaki owoców leśnych, konfitury i czekolady podsycone potężną, ponad 14-procentową dawką alkoholu i bardzo subtelną kwasowością. Świetnie spełni się przy pogaduchach, kuchni orientalnej i czerwonych mięsach w bogatych sosach.
Wolf Blass President Selection Shiraz South, Australia
Klasyk z antypodów. Ponad 15 proc. alkoholu, nasycenie przebogatymi nutami konfitury, likworu, korzennych przypraw. Do kompletnego obrazu: masywne ciało z tanin miękkich niczym ulubiony jasiek. Może go świetnie zastąpić, kiedy szaro i zimno za oknem lub w duszy. Albo gdy dusze dwie… Wybornie sprawdzi się także przy czekoladzie. Serio!
Paul Jaboulet Aine Les Jalets Crozes Hermitage, Francja
Klasyk z Doliny Rodanu. Zmysłowy, tajemniczy, pełen wymowy i chłodnych, jedwabistych tanin połączonych z krzepkością i temperamentem smaku. Jędrna jagnięcina, kaczka i polędwica skąpane w ziołach sprawdzą się znakomicie. Dojrzałe, twarde sery także przywita z radością.
Owszem, w Australii i Francji pilnują swych oryginałów, jednak gdy spojrzymy przez kontynenty, imiona Syrah i Shiraz wiodą spokojny żywot tuż obok siebie. I to właśnie czyni Syrah czarnym koniem pośród najważniejszych szczepów winogron na świecie.
Dosłownie, bo przez ostatnich 20 lat żadna inna odmiana nie rozprzestrzeniała się po świecie i nie nabierała ważkości w tak zawrotnym tempie. Ogromna w tym zasługa Australijczyków, którzy pierwsi zaproponowali ciekawe, smaczne wina za przystępne ceny.
Bez humorów
Dziś do tego procederu dołączyły inne kraje ze wszystkich kontynentów. Brylują RPA i Argentyna, choć Chile, USA, ciepłe regiony Włoch i Hiszpanii nie zamierzają pozostawać w tyle. Ba! Nawet Austria znalazła dla Syrah ciekawe siedliska. Przyczyn tego jest co najmniej kilka. Po pierwsze, ten szczep nie dąsa się na podłoże i klimat, choć swoje ulubione ma. Po drugie, potrafi dać wina czarujące złożonym i bogatym smakiem, oszałamiające potężną dawką alkoholu i intensywnością aromatów. Po trzecie wreszcie, jego kolor to jeden z najpiękniejszych i najgłębszych, jakie wśród win są znane. Barwa potrafi być tak nasycona, że nieraz o jej przejrzystości mowy być nie może. I to czyni go czarnym koniem po raz drugi — w przenośni.
Legendarne początki
O jego ojczyźnie i drodze do Europy krąży kilka legend. Jedna głosi, jakoby przybył razem z Grekami, którzy skradli go w Persji, gdzie kwitło kiedyś miasto Shiraz. Inna mówi, że przywieźli go z Egiptu Rzymianie, a nazwa Syrah wzięła się od sycylijskich Syrakuz. Jeszcze inna opowiada, jakoby przybył wraz z zastępami powracającymi z wypraw krzyżowych. Jak było naprawdę, pewnie się nie dowiemy. Bezsporne jest tylko, że jego rodzicami były odmiany Dureza i Mondeuse Blanche.
W Europie znalazł wymarzone miejsce na skalistych zboczach północnej części Doliny Rodanu, gdzie jest jedyną dozwoloną przez lokalne apelacje odmianą czerwonych gron. Stąd właśnie pokazał światu, na co go stać, a szczytem swoich możli- wości mianował maleńką apelację Hermitage, zwłaszcza parcelę La Chapelle, której wina potrafią nie tylko obezwładnić zmysły, lecz także osiągać zawrotne ceny.
Rodański Syrah, nawet ten mniej tęgi, rzadko uwodzi bogactwem i apetycznością, nie skąpi za to dobrego poziomu alkoholu, ognistego pazura i świeżych, ciemnych owoców. Coraz częściej też możemy się cieszyć winami mniej kosztownych apelacji, jak choćby Saint Joseph i Crozes Hermitage. Ich trunki potrafią być świetnymi winami codziennymi.
Śląskie dziedzictwo
Australijski Shiraz to całkiem inna para kaloszy. Ma wiele wspólnego z Polską. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta. Wielu winiarzy, którzy pierwsi zaczęli uprawiać Syrah w Australii, zwłaszcza w dolinie Barossa, było śląskimi emigrantami, zmuszonymi przez zaborców do opuszczenia kraju w XIX wieku.
Światowa ekspansja australijskiego Shiraz trwa od jakichś 30 lat. Porwał miłośników wina gładkością tanin, przebogatym smakiem, często graniczącym z tym, który osiągnęlibyśmy rozpuszczając nadziewaną czekoladę. Największym walorem była jednak cena, która pozwalała cieszyć się nim każdego dnia. Poza wyjątkami, a takie są przede wszystkim dwa: Penfolds Grange i Hill of Grace produkowany przez firmę Henschke. I tak wróciliśmy do śląskiej nuty.
Najnowsze dzieła niektórych winiarni coraz częściej odbiegają od lokalnego szablonu, próbując odwzorować europejskiego klasyka. Bądźcie więc uważni i czytujcie przesłanie winiarza, o ile możecie je znaleźć na kontretykiecie.
Pamiętajcie też, że Syrah czy Shiraz jest bardzo plastyczny i świetnie swoimi winami odwzorowuje lokalne warunki wzrostu i ideę winiarza. Nie liczcie więc na to, że wina z RPA, Argentyny czy Włoch będą do siebie podobne. O nie! Zawsze jednak możecie liczyć na intensywność smaku, dobrą konstrukcję i pazur, choć różnie pomalowany.
Casablanca El Bosque Syrah Rapel, Chile
Wino, które udowadnia, że nie tylko Australia potrafi wyczarować w Syrah mięsiste, słodkie i aksamitne taniny, bogate smaki owoców leśnych, konfitury i czekolady podsycone potężną, ponad 14-procentową dawką alkoholu i bardzo subtelną kwasowością. Świetnie spełni się przy pogaduchach, kuchni orientalnej i czerwonych mięsach w bogatych sosach.
Wolf Blass President Selection Shiraz South, Australia
Klasyk z antypodów. Ponad 15 proc. alkoholu, nasycenie przebogatymi nutami konfitury, likworu, korzennych przypraw. Do kompletnego obrazu: masywne ciało z tanin miękkich niczym ulubiony jasiek. Może go świetnie zastąpić, kiedy szaro i zimno za oknem lub w duszy. Albo gdy dusze dwie… Wybornie sprawdzi się także przy czekoladzie. Serio!
Paul Jaboulet Aine Les Jalets Crozes Hermitage, Francja
Klasyk z Doliny Rodanu. Zmysłowy, tajemniczy, pełen wymowy i chłodnych, jedwabistych tanin połączonych z krzepkością i temperamentem smaku. Jędrna jagnięcina, kaczka i polędwica skąpane w ziołach sprawdzą się znakomicie. Dojrzałe, twarde sery także przywita z radością.