W energetyczny biznes w cukrowniach chce wejść fundusz venture capital. Projektem zainteresowali się też Japończycy.
W listopadzie zarząd Krajowej Spółki Cukrowej (KSC) ma zdecydować, czy chce w kilku zamykanych cukrowniach uruchomić produkcję energii odnawialnej. Projekt przedsięwzięcia jest już gotowy. Opracowało go Przedsiębiorstwo Realizacji Energii Odnawialnej Enod, właściciel technologii i jeden z potencjalnych udziałowców spółki, której utworzenie rozważa KSC.
— W sprawie projektu Enodu chcemy najpierw wystąpić o wykonanie zewnętrznej ekspertyzy, która oceni opłacalność przedsięwzięcia dla KSC — wyjaśnia Stanisław Kalinowski, wiceprezes KSC.
Pomysł opiera się na wykorzystaniu elektrociepłowni działających w trzech wskazanych cukrowniach do produkcji energii opartej na biomasie rzepakowej. Dwa zakłady — w Rejowcu i Klemensowie — już nie produkują cukru. Trzeci, na Kujawach, zostanie wygaszony w 2005 r.
— KSC musi podjąć też decyzję, czy powstanie jeden podmiot czy trzy oddzielne spółki, do których aportem trafią elektrociepłownie. W całe przedsięwzięcie chce zainwestować jeden z funduszy venture capital, z którym już rozmawiamy. Do tego dochodzą kredyty i środki własne. Koszt projektu to około 40 mln zł, ale w pierwszym etapie wystarczająca będzie suma 15-20 mln zł — wylicza Grzegorz Kaczmarzyk, prezes Enodu.
Projekt wpadł też w oko japońskiej firmie Mizuho, która w kilku krajach naszego regionu szuka możliwości zakupu niewykorzystywanego limitu emisji zanieczyszczeń.
— Wkrótce możliwy będzie handel jednostkami zredukowanej emisji. To dla spółki energetycznej może być dodatkowe źródło dochodów — mówi Grzegorz Kaczmarzyk.
Jako pierwsza pod lupę Japończyków trafiła cukrownia w Rejowcu.
Z elektrociepłowni mogłyby korzystać także spółki zajmujące się suszeniem i przerobem lucerny, których uruchomienie rozważa KSC.