Virgin Mobile zapowiada wejście na polski rynek telefoniczny. Oby Richard Branson, właściciel telekomu zdecydował się w przyszłości dobrać się również do naszej branży bankowej. Dobrze by to zrobiło naszym bankowcom.
Nie dalej jak miesiąc temu na Wyspach Brytyjskich podwoje otworzył pierwszy oddział Virgin Money – nowego banku jaki powstał na gruzach Nothern Rock, pierwszego banku, który padł pod uderzeniami kryzysu. Richard Branson w styczniu tego roku kupił sieć 75 placówek bankruta za 747 mln funtów. Pierwsza oddział ma charakter pilotażowy. Bank zacznie rozbudowę sieci, która docelowo ma liczyć 70 placówek. Od 2013 r. zacznie też oferować rachunki bankowe.
Na brytyjskim rynku bankowym bardzo dużo ostatnio się dzieje, nie tylko za sprawą przekrętów przy ustalaniu LIBOR-u i gigantycznych odpraw dla menedżerów, którzy w procederze maczali palce. Choć właściwie ruch na rynku powstał na fali krytyki nieudolności i pazerności bankierów. Na zastrzeżone dotąd dla nich poletko wchodzą inni gracze. Przed tygodniem Asda, sieć supermarketów ogłosiła powstanie Asda Money - wydzielonego serwisu usług finansowych. Detalista już pół roku temu zaczął sprzedawać różne ubezpieczenia. Przed miesiącem dorzucił usługę, jaką w Polsce oferuje od niedawna Alior, czyli racjonalizację rachunków za usługi masowe. Od tygodnia wydaje również karty kredytowe ze swoim logo. Daje ona prawo do 1 proc. cashbacku za zakupy w sieci Asda, 1 proc. zwrotu za tankowanie na jej stacjach benzynowych oraz 0,5 proc. zniżki za wszystkie płatności gdziekolwiek by nie były realizowane. Karta wydawana jest za darmo.
Ruch ze strony Asdy jest odpowiedzią na krok sieci Marks&Spenser, która 17 lipca, w prestiżowej lokalizacji przy Marble Arch w Londynie otworzyła pierwszy z 50 zaplanowanych placówek bankowych. Na półce z produktami znalazły się dwa rachunki: premium i zwykły. Pierwszy kosztuje 20 a drugi 20 funtów. W bogatszej wersji, jak zapewnia M&S, znajdują się ubezpieczenia i benefity o rocznej około 600 GBP w ramach voucherów, sezonowych obniżek, kart podarunkowych, napojów itp. Rachunek za 15 funtów nie ma ubezpieczenia, a pakiet korzyści jest uboższy. W obydwu kontach zaszyty jest automatyczny debet na 500 funtów, przy czym pierwsze 100 jest nieoprocentowane. Co tydzień sklepy M&S odwiedza 21 mln klientów, z czego 12 mln to „twardy elektorat”.
Przedstawiciele sieci mówią, że nie interesuje ich mass market i na rachunki bankowe chcą skonwertować tylko część zakupowiczów.
M&S nie ma licencji bankowej, a projekt buduje wspólnie z HSBC, który na potrzeby przedsięwzięcia wydzielił osobną spółkę.
Własny bank ma kolejna sieć handlowa – Tesco, która usługi finansowe oferuje od dawna. Ostatnio z mniejszym rozmachem. Sieć wdrożyła nowy system informatyczny i z problemami migruje klientów na nową platformę. Tesco Bank zapowiada, że w przyszłym roku zacznie wreszcie oferować rachunki.
W Wielkiej Brytanii, w której w ciągu ostatnich 100 lat powstał jeden bank – w 2010 r. Metro Bank – sporo się dzieje. Na zmiany przychylnym okiem patrzy regulator, który chce rozbić oligarchiczne rządy wielkiej czwórki: HSBC, Barclays, RBS i Lloydsa, kontrolujących ponad 60 proc. rynku. Stopniowo mu się to udaje. W 2000 r. udziały rynkowe „wielkiej czwórki” wynosiły 74 proc., obecnie o 10 proc. mniej. Proces dekoncentracji trwa. Istotnym graczem stał się hiszpański Santander, który w ostatnich latach przejął na Wyspach trzy marki bankowe Abbey National, Alliance & Leicester i Bradford & Bingley's. Obecnie jego udziały w rynku rachunków osobistych szacuje się na 8 proc. W ostatnich dniach na brytyjskim rynku pojawił się nowy konkurent – Co-op Bank. Ten wyrosły z towarzystwa budowlanego bank negocjuje kupno 632 oddziałów i przejęcie 4,8 mln klientów od Lloydsa. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, udziały rynkowe Co-operative wzrosną z 2 proc. do 7 proc. Warto dodać, że do Co-op Banku od 2009 r. należy internetowy bank Smile.
Na Wyspach Brytyjskich zachodzi odwrotny proces jak w Polsce, gdzie kolejne banki znikają z rynku, lub mocno ograniczają działalność. Wkrótce nie będzie już Polbanku i Kredyt Bank, wchłoniętych przez Raiffeisen i BZ WBK. Zanosi się na to, że Bank Pocztowy stanie się marką PKO BP, który, jak słychać, zupełnie zlikwiduje też niezależność Inteligo. Citi Handlowy stał się kadłubkowym bankiem, podobnie Nordea i DnB Nord. Zdaje się, że wkrótce ziści się sen zwolenników koncentracji polskiego rynku, który rzekomo jest nazbyt rozdrobniony.
Czy jednak 44,3 proc. rynku kontrolowane przez pięć największych banków to mało? Czy lepiej by było, gdyby, jak w Wielkiej Brytanii, należało do nich ponad 60 proc.? Nie sądzę. "Wielka czwórka” tak skutecznie zabetonowała rynek, że przez ostatnie lata o konkurencji na brytyjskim rynku nie było mowy. Podobnie jest z innowacjami. Polska pod tym względem nowatorskich pomysłów bije na głowę szacowne angielskie i szkockie banki . Większe rozdrobnienie pewnie nie sprzyja wysokiemu ROE, ale klientom jak najbardziej. To dzięki ostrej konkurencji mamy darmowe rachunki, programy rabatowe, cashback o jakim Brytyjczycy mogą marzyć, doskonałe serwisy internetowe, karty zbliżeniowe i programy do zarządzania finansami osobistymi o jakich gdzie indziej w Europie bankom się nie śniło. Nie mówiąc już o Syncu, bo cokolwiek by nie mówić o nowym projekcie Aliora, to dzięki niemu Polskę zaczęto wreszcie dostrzegać i wymieniać w jednym szeregu z najbardziej innowacyjnymi krajami na świecie.
Koncentrujmy jednak branżę, bo na zabetonowanym rynku, jak w Czechach, Słowacji, Niemczech (chociaż tutaj w mniejszym stopniu), Francji i Włoszech, łatwiej będzie uzyskiwać wyższą marże odsetkową bez większego wysiłku i zawracania sobie głowy innowacjami.
Szkoda, że w Polsce nie mamy silnych sieci handlowych jak Brytyjczycy, które mogłyby utrzeć nosa bankowcom. Być może kiedyś powstanie Biedronka Money. Dobrze by było, żeby na początek detalista zaczął przynajmniej od akceptacji kart.