Członkostwo obowiązkowe, czyli związki zawodowe w Chinach

The Economist, MAG
opublikowano: 2008-09-11 13:04

Może trudno w to uwierzyć, ale w Chinach są związki zawodowe. A właściwie jeden związek. I na dodatek powiązany z rządem i Partią Komunistyczną. Zagraniczne koncerny działające w Chinach muszą z nim współpracować. Jeśli tego nie zrobią, w przyszłości sporo zapłacą, ostrzega The Economist.

Walmart, największa na świecie sieć handlowa, słynie z tego, że nie negocjuje ze związkami zawodowymi. Zdarzało się, że z ich powodu firma nawet całkowicie wycofywała się z niektórych rynków. Inaczej w Chinach. Tu Walmart podpisał umowę w dwóch prowincjach, a wkrótce podpisze w kolejnych, tak, by objąć nimi wszystkich swoich chińskich pracowników (a jest ich 50 tys.). Warunki finansowe nie są zbyt istotne. O wiele ważniejsze jest, że Ogólnochińska Federacja Związków Zawodowych, monopol, który twierdzi, że ma 193 mln członków, jest mocno powiązany z chińskim rządem i Partią Komunistyczną.

Walmart zawarł wstępne porozumienie z federacją jeszcze w 2006 r. Dwie zagraniczne sieci fastfood: Yum! i McDonald’s zgodziły się na reprezentację pracowników w roku 2007, po tym, jak zostały oskarżone przez chińską prasę o łamanie prawa pracowników (chodziło o wynagrodzenia dla studentów, a zarzuty okazały się fałszywe). Zawarto też porozumienia i z innymi firmami słynącymi z tego, że gdzie indziej na świecie nie tolerują związków zawodowych, m.in. firmą kurierską Fedex.

W styczniu Chiny wprowadziły jeden z najbardziej restrykcyjnych dla pracodawców kodeksów pracy na świecie. Pracodawcy są zobowiązani konsultować z pracownikami wszystkie ‘istotne kwestie związane z pracą”. Ogólnochińska Federacja Związków Zawodowych wykorzystała te zmiany do masowego podpisywania umów z kolejnymi koncernami. Do końca września 80 proc. największych zagranicznych firm zacznie współpracę ze związkiem. To przedsmak tego, co planuje rząd: związki zawodowe we wszystkich chińskich niepaństwowych spółkach do roku 2010.

Niechętne związkom firmy przedstawiciele federacji nagabują co dwa tygodnie. Przedsiębiorstwa, które idą na współpracę, mogą wpłynąć na wybór prezesa związku zawodowego w swojej firmie. Prezes jest zwykle związany z Partią Komunistyczną i nie można go zwolnić.
Firmy, które będą się opierać, nie muszą się wprawdzie obawiać strajków i pikiet, ale za to staną się przedmiotem częstych i niekończących się kontroli, badań i oskarżeń o łamanie praw pracowników. Trudno się więc spodziewać, że ktoś się będzie opierał.

Chiny z ponad miliardem mieszkańców i rosnącym dobrobytem są bardzo atrakcyjnym rynkiem dla największych producentów. Ale rosnące koszty pracy i dziwaczne przepisy kodeksu pracy skłonią firmy, które chcą tu inwestować, do rozważenia alternatywnych lokalizacji.