
Wszystko zaczęło się od warsztatu przydomowego, w którym Kazimierz Gniot wykonywał pierwsze modele przyczep samochodowych. Był rok 1989, transformacja ustrojowa, a on zwolnił się z pracy w dużej państwowej firmie. Własny biznes założył, by realizować swoje pomysły i mieć wpływ na to, co robi i jak pracuje. Po podwórku biegała mała Agata, uważnie przyglądając się pracy taty.
– W rodzinnych firmach tak już jest, że życie zawodowe i prywatne przeplata się i łączy w jedną całość – mówi Agata Duliniec, córka Kazimierza i Krystyny Gniotów, od trzech lat samodzielnie kierująca rodzinną firmą.
Płynne przejście

Gniotpol Trailers specjalizuje się w produkcji pojazdów do transportu towarowego: naczep i przyczep, zabudów samochodów ciężarowych, systemów BDF, pojazdów specjalnych i zestawów do transportu intermodalnego. Początkowo produkowali tylko na zamówienie na rynku krajowym, stopniowo rozszerzając zakres produkcji, budując sieć dostawców i odbiorców, również zagranicznych. Obecnie w dwóch zakładach na Opolszczyźnie produkują około 1300 pojazdów rocznie, zatrudniając 200-osobową załogę. Przychód oscyluje w granicach 80 mln zł rocznie i mimo pandemii ciągle rośnie.
– Zawdzięczamy to wcześnie podjętym decyzjom, elastycznej reakcji na szybko zmieniającą się rzeczywistość i zaufaniu naszych dostawców i odbiorców. Zmagazynowane zawczasu materiały pozwoliły nam uniknąć przestojów mimo przerwania łańcuchów dostaw – uważa prezes Gniotpol Trailers.
Firmę przejęła od rodziców w drodze sukcesji w 2018 r. Od razu skoczyła na głęboką wodę, ponieważ w branży zaczął się przestój noszący oznaki kryzysu. Jedna z jej pierwszych samodzielnych decyzji dotyczyła restrukturyzacji firmy, łącznie z częściową redukcją zatrudnienia. Jej zdaniem właśnie dzięki temu weszli w pandemię przygotowani do przeprowadzania szybkich zmian i choć kłopoty z dostawami dotknęły całą branżę, wszystkie zamówienia zrealizowali w terminie.
– Byłam trochę rozżalona, że kryzys pojawił się wtedy, gdy to ja – osoba młoda i na początku samodzielnego prowadzenia firmy – zamiast od razu realizować założone przez siebie wyniki, musiałam reagować na to, co złego zadziało się na rynku. Wtedy usłyszałam od znajomej osoby, że żelazo hartuje się w ogniu, i dziś mogę to potwierdzić: czuję się zahartowana – przyznaje Agata Duliniec.

Sukcesja w jej przypadku wyglądała modelowo. Działalność firmy rodziców obserwowała od dziecka. Nie poszła jednak na studia menedżerskie, lecz na inżynierskie, wybierając fizykę techniczną. Wtedy tata poprosił ją o pomoc w firmie. Trzeba było stworzyć nowy dział produkcyjny, a rodzice znali umiejętności organizacyjne Agaty. Podołała zadaniu i płynnie weszła w rzeczywistość biznesową. Potem dostawała kolejne zadania menedżerskie, coraz częściej rodzice pytali ją o zdanie i prosili o radę – w końcu została człowiekiem do zadań specjalnych na stanowisku dyrektora zarządzającego.
– Dobrze się czułam w działalności operacyjnej, nie myślałam o przejmowaniu całej firmy, jednak w 2018 r., aby uniknąć dwuwładzy, tata całkowicie oddał mi kierowanie Gniotpolem. Wraz z mamą zasiedli w nowo utworzonej radzie nadzorczej. Udało się nam uniknąć sytuacji konfliktowych i rozczarowań – podsumowuje Agata Duliniec.
Przyznaje, że to płynne przejęcie sterów było przede wszystkim zasługą rodziców, ich dojrzałości do oddania córce zarządzania dorobkiem ich życia.
Dwa klucze do sukcesu

Prezes Gniotpol Trailers uważa, że dobra sukcesja w firmie rodzinnej zależy przede wszystkim od dwóch rzeczy. Po pierwsze od tego, czy nestorzy wyznaczą następcę, kierując się umiejętnościami swoich dzieci, a nie stereotypami.
– Na przykład stereotyp płci to przekonanie, że w branży technicznej lepiej sprawdzi się potomek płci męskiej. Mój przykład pokazuje, że to nieprawda – wskazuje Agata Duliniec.
Drugim składnikiem sukcesu są, jej zdaniem, podobne wyobrażenia nestorów i juniorów co do przyszłości firmy, bo to buduje zaufanie.
– Nie wystarczy, że dziecko chciałoby przejąć rodzinny interes albo że takie są oczekiwania rodziców wobec niego. Obie strony powinny tego chcieć – i to równocześnie. Ponadto trzeba poświęcić czas, by przekazanie firmy obyło się bez problemów. Ważny jest też wzajemny szacunek dla poglądów i wyznawanie tych samych wartości – wymienia Agata Duliniec.
Do wartości, którymi kieruje się Gniotpol, zalicza się szacunek dla pracowników i ich życia prywatnego.
– Wyznajemy zasadę, że jeśli zadbamy o pracowników i ich rodziny, oni zadbają o naszych klientów. Ci zaś później zadbają o nasze przychody – wskazuje Agata Duliniec.
Pani prezes na polu golfowym

Zarządzanie firmą rodziców nie jest jednak całym światem prezeski Gniotpolu. W grupie networkingowej, w której wymienia się doświadczeniami z przedsiębiorcami z regionu, zaraziła się wirusem… gry w golfa.
– Jeden z członków tej grupy zaproponował nam kiedyś spotkanie networkingowe na polu golfowym zamiast w sali konferencyjnej. Zorganizował wówczas wszystkim niezbędne przeszkolenie, byśmy mogli zacząć grać. Bardzo mi się to spodobało. Zaraz potem wzięłam kilka lekcji, a teraz grywam regularnie, oczywiście jeśli pole golfowe jest otwarte, co w lockdownach nie zawsze jest możliwe – mówi Agata Duliniec.
Postanowiła jednak, że będzie grała jedynie rekreacyjnie, choć szybko się okazało, że ma talent do golfa.
– Nasza branża charakteryzuje się dużą konkurencyjnością, więc wystarczająco dużo mam rywalizacji na polu zawodowym, nie chciałam jej przenosić na życie prywatne – śmieje się prezeska Gniotpolu.
To jednak nie wszystko. Wspólnie z trzema synami żyje też pasją sportową męża, regularnie biegającego w maratonach i odnoszącego na tym polu sukcesy. Wyjazdy na zawody są dla nich okazją do krótkich rodzinnych wypadów i zwiedzania nowych zakątków Polski, jednak także to ograniczyła w ubiegłym roku pandemia koronawirusa. Aby nie rezygnować z aktywności, przyjęli do swojego domu psa rasy basenji. Wspólne spacery i treningi z psem są teraz ich główną odskocznią od życia zawodowego.
Agata Duliniec, prezes Gniotpol Trailers, wystąpi podczas organizowanej przez „Puls Biznesu” konferencji Power to Women / 15‑16 czerwca 2021 / online /