Banki zareagowały na wybuch pandemii COVID-19 silnym zaostrzeniem polityki kredytowej. Najczęściej polegało to na podnoszeniu marży i wymagań co do zabezpieczeń.

Bez szans
Już przed pandemią, w pierwszym kwartale tego roku i wcześniej, banki powoli zaciskały pasa. Koronawirus pogłębił ten trend. Efekt jest taki, że obecnie wiele firm nie ma najmniejszych szans na kredyt.
- Zaostrzanie polityki kredytowej przez banki obserwujemy bardzo wyraźnie i jest to zrozumiałe. Sami przestaliśmy finansować mikrofirmy już w połowie marca. Wszystko przez to, że jakiekolwiek wypracowane wcześniej modele statystyczne w obecnych czasach nie działają – mówi Aleksander Widera, właściciel firmy Kredytmarket.com.
Jego zdaniem na finansowanie z banków mogą liczyć podmioty, które mają majątek albo możliwości ustanowienia zabezpieczeń. Pieniądze dostaną też przedsiębiorcy z ugruntowaną pozycją na rynku. Na rynku są także na rynku branże, które w czasie kryzysu dobrze sobie radzą.
- To przykładowo firmy farmaceutyczne, z branży medycznej czy sanitarnej. Dobrze radzą sobie też spółki informatyczne. Takie podmioty mogą liczyć na finansowanie kredytem. Co więcej, również firmy przemysłowe odrabiają straty po wiosennym zamknięciu. W najgorszej sytuacji są obecnie spółki usługowe działające w turystyce, zakwaterowaniu, gastronomii, branży organizacji spotkań i wydarzeń oraz segment fitness. Tym spółkom trudniej będzie uzyskać finansowanie, co może pogłębić ich i tak trudną sytuację – mówi Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
Do tego pandemia przyspiesza, a rząd wprowadza kolejne obostrzenia. To jeszcze bardziej pogorszy sytuację firm usługowych.
- Oprócz ryzyka w wymienionych branżach wrośnie ono w całej gospodarce. Wtedy utrzymywanie stóp procentowych na niemal zerowym poziomie może nabrać jeszcze większego znaczenia. Trudności w dostępie do kredytu obejmą wszystkie firmy. To może oznaczać, że grozi nam credit crunch, czyli kryzys kredytowy, o ile tym terminem nie można określić już obecnej sytuacji. Warto zastanowić się nad regulacjami w sektorze bankowym, żeby nie doprowadzić do głębszego ograniczenia akcji kredytowej dla przedsiębiorstw. Firmy potrzebują banków w wychodzeniu z kryzysu oraz przy adaptacji do sytuacji po pandemii – mówi Sławomir Dudek.
Odbudować popyt
Jest jednak światełko w tunelu. Okazuje się bowiem, że wraz z zaostrzaniem polityki spadła też chęć do zaciągania zobowiązań. Z raportu Związku Banków Polskich (ZBP) „Covid-19, banki i technologia – w jaki sposób pandemia wpłynęła na sytuację w sektorze bankowym, wynika, że koronawirus istotnie obniżył popyt na kredyty. W sierpniu 2020 r., zgodnie z analizą Biura Informacji Kredytowej, banki przyznały o 41,5 proc. mniej kart kredytowych, udzieliły o 30,1 proc. mniej kredytów gotówkowych i o 21,5 proc. mniej mieszkaniowych. Natomiast z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że zysk netto sektora bankowego wraz z oddziałami zagranicznymi w pierwszych siedmiu miesiącach 2020 r. wyniósł 4,38 mld zł i był niższy aż o 51,9 proc. niż rok temu. Wpływ na to miały między innymi obniżki stóp procentowych dokonywane przez Radę Polityki Pieniężnej. Od 29 maja tego roku są one na historycznie niskim poziomie 0,1 proc.
W efekcie banki mogą być zainteresowane łagodzeniem polityki kredytowej, żeby przyciągnąć do siebie klientów. Widać to już w najnowszej kwartalne, ankiecie Narodowego Banku Polskiego (NBP) na temat sytuacji na rynku kredytowym. Wynika z niej, że po wcześniejszym bardzo silnym zaostrzeniu polityki kredytowej w reakcji na wybuch pandemii COVID-19, w trzecim kwartale 2020 r. banki ograniczyły restrykcyjność kryteriów udzielania kredytów, szczególnie mieszkaniowych, ale nieznacznie także tych dla MŚP.
Badane banki przyznają, że popyt przedsiębiorców na kredyty w ostatnim czasie spadał. Ich zdaniem mocno ograniczyła go pomoc publiczna. Dlatego w kolejnym kwartale przewidują łagodzenie polityki, szczególnie w segmencie krótkoterminowych kredytów dla sektora MŚP. W efekcie banki liczą na wzrost popytu we wszystkich segmentach kredytów dla przedsiębiorstw.